"(...) Wprawdzie wszyscy jesteśmy po troszę opowieścią ale umówmy się, nie wszystko da się nadrobić w siedemdziesiąt dwie godziny nawet jeśli miałby człowiek w sobie wolę i determinację. A ja nie wiem, czym mam w sobie i jedno i drugie. Ale jeśli zaufać Rosie Moreno można by podejść do zagadnienia odpowiednio do fragmentu jej prozy: “Żeby żyć, musimy sobie opowiadać; jesteśmy produktem naszej wyobraźni. Nasza pamięć w rzeczywistości jest wymysłem, opowieścią, którą codziennie piszemy do nowa (...), co oznacza, że nasza tożsamość jest fikcyjna, bo opiera się na pamięci. I bez tej wyobraźni, która dopełnia i odbudowuje naszą przeszłość, nadając chaosowi życia pozory sensu, istnienie doprowadziłoby do szaleństwa i byłoby nieznośne, czysta wściekłość i wrzask.” I znowu fikcje. Prześladują mnie w tym dzienniku jak duchy, ale czy przypadkiem nie na moje życzenie trwa ów “seans spirytystyczny?” Więc, sączą się przez kolejne wersy “duchy” nieprawd, które łączą się w pary z prawdą, która najboleśniej jawi się w codzienności. (...)"