Wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego

Obrazek posta

 

Mam dla Was wreszcie zapowiadany post... Przez parę dni układałam w sobie słowa i to wszystko o czym rozmawiałyśmy z Malwiną na live odnośnie kobiecości, cerrady, zamykania kości i bycia w cykliczności...

Padły ważne słowa, które również i mi przyświecają i o których często myślę... Dotyczą one DOŚWIADCZENIA. Dzięki doświadczeniu możemy dokładniej przekazywać swoją wiedzę i wchodzić w nią głębiej, ponieważ doświadczyłyśmy jej w swoim ciele.

Chciałabym dzisiaj dla Was poruszyć temat mięśni dna miednicy i tego jak wygląda wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego.

Pokazać, że taki specjalista jest dla każdej kobiety i każda z nas może popatrzeć na swoje dno miednicy 🙂

W kwietniu 2022 kiedy zaczęłam swoją certyfikację instruktorką związaną z gimnastyką słowiańską temat mięśni dna miednicy jeszcze tam mocno nie wypływał, albo same informacje jeszcze do mnie nie dochodziły. Dno miednicy aktywowałyśmy już samymi ćwiczeniami przez pociągnięcie czubka głowy do góry, a stóp do do ziemi. Włącza się wtedy ciąg i przeciwciąg.

Oddech do pośladków tak, by się rozszerzyły i lekkie wychylenie miednicy do tyłu tym oddechem rozluźniały dno miednicy, a wydech je aktywował do pracy...

Dokładniejszych informacji zaczęłam szukać rok temu i w sumie lubię opowiadać tą anegdotę, bo jest o spotkaniu z moją wewnętrzną Panią Krytyk. Z boku może się wydawać, że zawsze jestem taka mądra, oczytana i w ogóle bryluję jako celebrytka, ale nie zawsze tak jest... Często spotykam się z moją Panią Krytyk, która w tamtym roku pojechała po mnie równo...

Przygoda z mięśniami dna miednicy zaczęła się od jednej z lekcji z inną instruktorką gimnastyki słowiańskiej ( z innej szkoły... 😃 Jeśli to czyta będzie wiedziała, że to o niej ) na której powiedziała w czasie bycia w średnim świecie o tym, żeby przeciągnąć złotą nitkę między swoimi guzami kulszowymi a piętami.

Był to moment, w którym do akcji wjechała Pani Krytyk, bo nie wiedziałam gdzie dokładnie te guzy kulszowe są, a w sumie nie chciałam pytać, żeby nie wyjść na jakąś głupią czy coś... Strzelałam, że to na pewno gdzieś okolice pośladków/ lędźwi, ale nie do końca trafiłam... 😊

Powiem tylko tyle, że starcie z moją Panią Krytyk skończyło się w pierwszej chwili płaczem, a potem poszukiwaniem informacji i tak przyszła do mnie a właściwie to ja trafiłam na Uwolnij Ciało Iwona Trznadel i jej kurs... W czasie zjazdu dowiedziałam się więcej o dnie miednicy, taśmach anatomicznych, tym jak poszczególne ćwiczenia słowiańskiej wpływają na całe ciało... Zazwyczaj na zajęciach skupiam się na bardziej duchowym aspekcie i wprowadzeniu oddechu przez ruch i ciało, ale czasem przemycam Wam bardziej naukową wiedzę...

Każda z nas kobiet może mieć sprawne dno miednicy i aktywować swoją MOC ŚRODKA, bo tak naprawdę cała nasza moc tkwi właśnie w tym miejscu gdzie przecinają się wszystkie taśmy anatomiczne. Każdy nasz ruch powinien wychodzić właśnie z tego środka i być aktywowany świadomym wydechem i rozluźniany wdechem.

Dno miednicy to bardzo pracowity mięsień, który działa niemal non stop... nawet ruch naszych brwi zaczyna się w dnie miednicy...

Jak możemy przekonać się o tym czy nasze dno miednicy działa poprawnie i jak dowiedzieć się czy wykonywane przez nas ćwiczenia działają?

Zachęcam do tego by odwiedzić fizjoterapeutkę uroginekologiczną. Ja odwiedzam FizjoFemme. Karolina Szoka w Iławie.

Wiele z Was może nie wiedzieć o tym, że taki specjalista istnieje, albo jak ja myślicie, że jest to osoba, do której chodzą kobiety po ciąży i takie z problemami np nietrzymaniem moczu.

Bardzo długo myślałam, że ktoś taki nie jest dla mnie i ja jako osoba bezdzietna nie mam wstępu ani potrzeby zajrzenia do tego gabinetu 🙂

Jak trafiam do Karoliny? A no z polecenia naszej wspólnej znajomej Ani, której jeszcze przed rozpoczęciem drogi instruktorskiej, opowiadałam o swoich dolegliwościach związanych z przebytą laparoskopią ginekologiczną... Najpierw pomyślałam, że Ania zwariowała, bo namawia mnie na wizytę u specjalisty dla kobiet po ciąży 😉 potem stwierdziłam, dobra pójdę do mi szkodzi.

Moje pierwsze wizyty u Karoliny różnią się od ostatniej, ale myślę, że ich opis będzie dla Was też ciekawy 🙂

Na początku zaczyna się od rozmowy, żeby dowiedzieć się z czym przychodzisz i co Ci dolega... U mnie bardzo szybko okazało się, że mam zrosty, których nie zdiagnozowano wcześniej, bo przecież sobie wymyślam i się za bardzo przejmuję 😉

Pierwsze wizyty polegały głównie na pracy z bliznami - uwierzcie mi są malutkie, bo w końcu mnie nie kroili, ale potrafiły być mocno nieprzyjemne w dotyku czy sprawiać mi ból ( 😃 ta w pępku wygrywała ) oraz na naciskaniu, masowaniu ( przysięgam, że namawiałam Karolinę na pomalowanie pokoju na czerwony 🤣 jak u Kriszcziana Greja, żebym ból zaczęła traktować jak przyjemność ).

Karolina też nauczyła mnie prawidłowo oddychać do dolnych żeber. Było ciężko, bo byłam od lat przyzwyczajona do oddychania szczytami płuc. Wiecie wciąganie brzucha, żeby wydawał się bardziej płaski i te sprawy. ( marzyłam kiedyś o płaskim jak deska i wysportowanym brzuchu, ale nigdy mi się to nie udało nawet kiedy ćwiczyłam online pilates jak szalona i codziennie notowałam czy straciłam jakieś centymetry )

Z Karoliną nie widziałyśmy się jakiś czas, bo ciężko było mi się wstrzelić w termin wizyty z moimi wolnymi poniedziałkami, ale na bieżąco była w temacie zwłaszcza przed egzaminem u Iwki - kiedy jeździłam pociągiem z notatkami odnośnie 3 warstw dna miednicy i z czego się składają...

Ostatnio odwiedziłam ją już w bardzo konkretnym celu, ponieważ wiedziałam, że ma sprzęt do USG i będę mogła u niej popatrzeć na swoje dno miednicy w taki sposób, w jaki nie mam możliwości zrobić tego samodzielnie.

Uwierzcie mi, że warto 🙂 Daje to inną świadomość swojego ciała nie tylko jeśli jesteście instruktorkami, uczennicami czy kobietami, które chciałyby zadbać o swoje zdrowie i swoją MOC.

Od razu uspokoję Wasze obawy 🙂 USG robione jest przez brzuch. Na ekranie mogłam sobie popatrzeć na swoje mięśnie brzucha i przekonać się na własne oczy co dzieje się kiedy pracujemy prawidłowo z dnem miednicy...

Już sam oddech o którym Wam wspominałam włącza pracę dna miednicy i było to widać na USG.

Na własnym przykładzie i na własne oczy zobaczyłam co dzieje się kiedy próbujemy za bardzo przykozaczyć i za mocno zaciskamy i podciągami dno miednicy...

Wiesz co się wtedy dzieje? Pęcherz i wszystkie narządy są spychane do dołu... Niefajnie, co nie? Dlatego na przykład w czasie mikcji i defekacji ważne jest rozluźnienie.

Zobaczenie tego na ekranie dało mi doświadczenie i większą delikatność... Pamiętajcie delikatnością tutaj zdziałamy więcej... dlatego sama gimnastyka słowiańska nie jest o dociskaniu i przekraczaniu swoich granic tylko o miłości do swojego ciała i delikatności...

Temat chciałam zgłębić dla Was jak najmocniej się dało, by móc opowiedzieć Wam więcej i samo USG było jedynie początkiem 🙂

Karolina sprawdzała jeszcze pracę swoim okiem zaglądając gdzie trzeba i palcami...

A ja czekam na pojawienie się w gabinecie jeszcze bardziej bajeranckiego i zaawansowanego sprzętu, żeby zobaczyć jak w liczbach i procentach pracuję...

Co dała mi ta wizyta?

Na pewno dużą wiedzę i taki egzamin z tego co robię i jak robię... Była taką wisienką na torcie też po 7 tygodniowym kursie MOC ŚRODKA.

Co może dać Tobie?

Myślę, że świadomość ciała... Naprawdę popatrzenie na pracę mięśni na ekranie daje dużą świadomość i może pomóc Ci lepiej zrozumieć wizualizacje związane z kwiatkami czy chwytaniem diamentu o wartości miliona EUR i trzymanie go w sobie tak, żeby nie wypadł 😂

Dodaję bardzo drogi diamencik do mojego ukochanego tekstu oddychamy do dupy... 😃

Chętnie posłucham też o Waszych doświadczeniach z gabinetów 🙂

Czego ciekawego się dowiedziałyście? Co udało się Wam zrozumieć i jak wpłynęło to na Wasze zdrowie?

gimnastyka słowiańska mięśnie dnia miednicy zdrowiekobiety selenethekoporwitch jogasłowiańska

Zobacz również

Narodziny Kapłanki w Kobiecym Kręgu
W służbie dla kobiet
Tantra prawej ręki i warsztat IV stopnia

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...