"Fikcje. Dziennik"

Obrazek posta

"(...) Moja szkoła podstawowa miała za patrona generała Zygmunta Berlinga. Mieliśmy izbę pamięci, w której moim ulubionym eksponatem był stalowy chełm przebity odłamkiem. Fascynował mnie fakt uderzenia odłamka w czaszkę jego właściciela. Fascynował mnie niezdrowo. Ale czasy były takie, że szlak bojowy, Lenino i ziemia nasiąkła krwią polskiego żołnierza żyły w nas i pracowały w naszej wyobraźni. W zasadzie dzisiaj, pod rządami prawicy jest podobnie, tyle tylko, że Lenino zastąpiło Monte Cassino, a szlak bojowy ze wschodu na Berlin zastąpiono Powstaniem Warszawskim i Brygadą Świętokrzyską. Stojąc na placu apelowym przed moją podstawówką 1 września 1984 przyglądałem się wprowadzeniu pocztu sztandarowego nie mając pojęcia o tym, co mnie czeka. W liceum było już inaczej, bo początek lat dziewięćdziesiątych to był paździerz, który udawał dąb, ostatecznie sosnę. Mniej już w nas było szlaków bojowych, więcej potrzeby posiadania oryginalnych adidasów lub kaset z dobrym grungem. Co więcej - jedno i drugie, stało się dostępne, tyle że nie wszystkich było na to stać. Stojąc w sali gimnastycznej 1 września 1992 nie wiedziałem, że w ogólniaku najwięcej dzieje się na przerwach i po szkole i że uczucie “zakochania” to jest kokaina. Trafić w liceum na interesujących ludzi to jest wygrać los na loterii. Trafić w liceum na interesujących ludzi, to jest obietnica fantastycznych czterech lat i żaden psychopatyczny nauczyciel fizyki nie ma najmniejszego znaczenia wobec takiego strzału w środek tarczy. Kochał się człowiek na potęgę, porzucał i był porzucany, czytał i egazltował byle gównem, ale przecież wtedy stawał się tym, kim jest teraz. Nie wiem, czy to jest dobrze, czy źle, natomiast mój ogólniak to była przygoda. (...)'

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"