Wciąż jesteśmy zbyt trzeźwi

Obrazek posta

Opowiem Ci…


Najpierw bardzo akademicko(!), ale skoro do Dialogu i innych instytucji kulturalnych zrzucono spadochroniarzy politycznych, to przecież nie muszę udawać, że wiem więcej, niż jest w rzeczywistości.
Poniżej spis treści, który tworzy agendę moich zapisków.
Spróbuję Wam/Was połączyć w jedno z użyciem następującego zestawu tekstów:
& Francis Scott Fitzgerald - Wielki Gatsby,
& Marek Nowakowski — Sielanka,
& Tomasz Dalasiński — Zatrute owoce,
& Michaił Bułhakow — Mistrz i Małgorzata,
& Marka Hłaski teksty różne,
& Szczepan Twardoch — Król.


 

Trzy czyli cztery!

Zacznijmy od tego, że możemy szukać różnych paraleli. A mnie chodzi Tylko i Aż o trzy święte słowa:
1. Kłamstwo
2. Pożądanie
3. Alkohol.
Chodzi o to, by łączyć, by lepić, klecić myśli i dialogi wydzierające ze stron książek prozatorskich i poetyckich.
Czwartym słowem lawirującym, jakby było solistą, jest Brutalność.
Niektóre teksty literackie w tym zestawie nie budzą nawet wątpliwości, że rządzi nimi chuć oraz kłamstwo, które lawinowo zamieniają życie bohaterów w piekło.
Ale nie wszystko złoto się świeci, a nie każde guano musi śmierdzieć.
Tekst (nie) jest przegadany, ale zwrócić należy uwagę (sobie_ Wam), że prozę należy miksować, ale nie kiksować.
Literatura jest pojemnym naczyniem.
Głos wewnętrzny
Głosem z offu jest Nemezis. Chodzi o Gościa: najemcę diabła. On, ona, ono zarządza niewypowiedzianą historią.
Mieszkają w kotle. Mieszkają i mieszają.
I się zaczyna.
Kolejna wiadomość; nie dokonałem w tekście kwerendy, która przez życiorysy pisarzy udowadnia mój wywód.
Powiem więcej: pisarze są jak pisuary. Leci do nich i z nich uryna gorzkości, karłowatość ich fallusów.
Najemca diabła, bo nie sam czort, tajemnicą żongluje. Bawią się samotnicy, pijacy. Tańczą bez rytmu, ale walczą o swoje. Kompletnie bez sukcesu. Zaledwie początkowo wszystkim się zdaje, że chwycili Boga za nogi.


Głupi ty, głupi, głupi.

Tomasz Dalasiński
(ur. w 1986 r.) – poeta i prozaik, doktor nauk humanistycznych. Laureat Tyskiej Zimy Poetyckiej (2010), nominowany m.in. do Nagrody im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz” (2018) oraz Nagrody Głównej XIV Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2008). Stypendysta MKiDN, Miasta Torunia, Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz ZAIKS (w dziedzinie kultury). Mieszka w Brzozówce niedaleko Torunia. Wydał tomy poetyckie: Zmiana biegunów (2009), Zeitmusik (2010), porządek i koniec (2011), Stosunki przegrywane (2013), Copyright (2016), Większe (2018); poemat: Póki nie żyjemy (2020); tom opowiadań: Nieopowiadania (FORMA 2016) oraz książkę krytyczno-literacką: Jadąc do Ciebie. Szkice o poezji Jacka Podsiadły (2019). Jego opowiadanie znalazło się w antologii współczesnych polskich opowiadań: 2017 (FORMA 2017).
W ostatnim roku ukazały się dwa zbiory jego opowiadań i jeden zestaw wierszy!
Sporo, kurwa!

Z chaosu rodzi się symbioza, stąd mowa o polifonii, która mnie ujęła i na którą się uwziąłem.
Dlatego w tekście nie będzie osobistych przygód niczym kolejna seria przygód Jarka Holdena jako Sindbada Żeglarza.
Będzie za to sporo spojlerowania. Coś, co używałam do tej pory za kurewstwo krytyki literackiej, teraz będzie instrumentem, zachęcającym do czytania klasyki i zupełnie nowego tekstu Tomasza Dalasińskiego z jego nowego zbioru noweli:
„dzień na Ziemi” (Wydawnictwo FORMA, Fundacja Literatury mienia Henryka Berezy).
Tekst Dalasińsliego ma bardzo lichy tytuł. Ale w samym tekście jest cały anturaż wstydu, męskich miejsc i gdy bohater przekracza próg wyszynku, to dławi się tanimi gagami
Tort na ryj, ktoś zmieniony w świnię i Mistrz, który zdaje się, że żyje tylko w głowie Małgorzaty, lekceważonej przez męża.
A diabłu w to grają. Spełnia marzenia. Jednakże Bułhakow do Dalasińskiego ma się jak pięść do nosa.
Niby pasuje, ale po co i dlaczego ta krew?!
Do Zatrutych owoców pasuje paserstwo Marka Hłaski. Zwłaszcza teksty: Odlatujemy w niebo i Pierwszy krok w chmurach. Jednakże jest tak, że Dalasińskiemu bliżej do Marka Nowakowskiego.
Nie będą, dokonywał szkolnej wiwisekcji, ale nagromadzenie testosteronu w tekście „Sielanka” jest, jakby stało się tak, że Tomasz Dalasiński wysłuchał głośnego chóru Aleksandrowa, by potem napisać skromny, ale bardzo dobrze prowadzony tekst o męskiej miłości.
Za wszystkim stoi wódka, pragnienie, podszepty barmanki i kłamstwo. Czy to wieś, podmiejska rezydencja czy sala bokserska; wszędzie, zawsze rządzi kłamstwo?


 

Przepustka od dobrej woli


Wielki Gabsy fantazje miewałem pod kontrolą. Przed światem, nie przed sobą. Skończył marnie jak Książę Nocy z „Sielanki". Jak para zakochanych u Dalasińskiego. Bo dopowiedzenie, a raczej jego brak w noweli „Zatrute owoce” to blaga, sztuczności.
Nie ma zgody, by żonaty facet; mąż i ojciec współżył „po szopach i polach” z innym facetem.
Chyba że nikt nie widzi, nie słyszy, nie czuję tego ooo zapachu.
Na sali bokserskiej tak. Niech leje się pot. W melinach, w taksówkach.
Tekst Dalasińskiego nie wyróżnia się niczym, a jednakże uznając go za świetny, mam pragnienie, by większa grupa pisarek lub pisarzy nawiązywała do Nowakowskiego, Hłaski czy Kazimierza Orłosia.
A przy tym wszystkim kpijmy z pozerstwa Szczepana Twardocha.
Idziemy.

Mistrz

Marek Nowakowski ur. 2 kwietnia 1935, Warszawa
zm. 16 maja 2014, Warszawa
Pisarz, publicysta, scenarzysta, także aktor. Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jeden z przedstawicieli nurtu małego realizmu, należący do pokolenia „Współczesności”. Jako pisarz debiutował opowiadaniem „Kwadratowy” w 1957 r. W latach 60. i 70. wydał m.in. zbiory opowiadań „Ten stary złodziej”, „Benek Kwiaciarz”, „Silna gorączka”, „Zapis”, „Mizerykordia”, „Książę Nocy”. Pracował też nad literaturą faktu, która oddawała jego krytyczny ogląd rzeczywistości. Do tego nurtu twórczości pisarza należą publikacje takie jak „Raport o stanie wojennym”, który ukazał się w 1982 i 1983 r., oraz „Powidoki”, trzy zbiory wspomnień o życiu w dawnej Warszawie wydane w 1995, 1996 i 1998 r.
W latach 90. Nowakowski skupił się na tworzeniu satyr, komentujących ówczesną rzeczywistość transformacji ustrojowej. Po wydaniu książek „Homo Polonicus” i „Grecki bożek” zajął się różnorodną działalnością artystyczną. Pracował nad scenariuszami do filmów „Meta”, „Przystań”, „Siedem czerwonych róż”, był też współzałożycielem pisma literackiego „Zapis”. Za swoją twórczość zdobył wiele prestiżowych wyróżnień, m.in. Nagrodę Fundacji im. Kościelskich (1968), Nagrodę Kulturalnej Solidarności (1982), Nagrodę Wolności francuskiego PEN Clubu (1983). W 2006 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Tomek czyli Tomasz; Łuki czyli Łukasz _______

To nie Paweł Sołtys, też nie Mateusz Górniak czy Urszula Honek, lecz Tomek Dalasiński czy Łukasz Suskiewicz są następcami reportażu żywych, śmierdzący i pełnych śmierci jak u Nowakowskiego i Hłaski.
Kłamstwo rządzi i dzieli. Kłamstwo jest dobre na te kilka tysięcy znaków. Kłamstwo nie ocenia. Kłamstwo pozwala, na pewien czas, być lubianymi i ważnym.
Te truizmy odnajdziemy w każdej książce, chociaż na chwilę czujemy się Tomkiem Szklarskim.
A potem dzieje się tak:
Speluna u Nowakowskiego to Sielanka.
U Dalasińskiego - Kolorowa.
Nie zacytuję wprost prozy pana Marka, ale poniżej mamy prolog Dalasinskiego. Który zaczyna tak:
„Wszedł, otwierając drzwi z hukiem przypominającym armatnią salwę honorową oddaną na cześć bohaterów poległych na pijackich szlakach swoich małych, umiłowanych ojczyzn, a wraz z nim do środka wtoczył się, popychany przez mroźny wiatr, tuman lekkiego, pylastego, sypkiego styczniowego śniegu. Powoli i dokładnie rozejrzał się po twarzach zebranych w pijalni tubylców, jak gdyby szukał wzrokiem tej jednej, dla której tutaj przybył, ale ze względu na panujący w pomieszczeniu półmrok i unoszące się wokół, ześlizgujące się po skórze i wplątujące we włosy kłęby dymu z palonych bez filtra klubowych albo popularnych (jeśli przypadkowo lub z powodu niedostępności właściwych nabyło się papierosy wyposażone w ustnik, do dobrego tonu w lokalnym towarzystwie należało oderwanie go najpóźniej na chwilę przed odpaleniem kolejnej sztuki), nie był w stanie niczego dojrzeć.
Knajpa nazywała się Kolorowa".

W tekście jest jedna nieścisłość, a raczej wpadka. Chodzi o ksywkę barmanki. Dalasiński nie dźwiga problemu. A przecież pani nalewająca szoty, to wyrocznia. To ktoś, kto ma mocne superbohatera.
Ale nieważne, bo początkowe potknięcia autor szybko naprawia; wie, że ludzie od alkoholu mają wyostrzony wzrok i słuch. Są suflerami.
Nowakowski czy Jan Himilsbach nawet opisując monidło, nawiązują do siły sprawczej ober szefa.
Rysunek z moją kreskę ma łatwe przesłanie: - Dostrzegajcie analogie. Doceniajcie teksty stare, drugie i te z wczoraj, przedwczoraj.
Można mi zarzucić malkontenctwo, że piszę pod wątpliwą tezę; tylko co mnie to?
Przez ponad dwadzieścia lat jako kurwa dziennikarska pisałem teksty pod głupsze tezy. Np. wtedy, gdy Paweł L., ówczesny naczelny "Rz" kazał mi pisać brednie o byłej posłance Sawickiej lub Andrzeju Lepperze, za którym nie przepadałem, ale to pisaliśmy, co Cezary Gmyz przynosił od Ziobry, to były tezy — polityczne, pisowskie. Także tego!


 

Wypożyczalnia

Szczepan Twardoch zdobywając laury, powinien wreszcie przyznać, że wiele scen z „Króla” są mocną parafrazą „Sielanki". Nie ma Ryfki, ale pozostałość to mocna „inspiracja".
U Nowakowskiego sporo niewiadomych; nie jest pewien czas tekstu napisanego w 1961 roku.
To jest bardziej II Rzeczpospolita, mniej PRL.
Gangsterska, falanga, cinkciarze, damy i domy za pieniądze.
U Dalasińskiego jak u Fitzgeralda chodzi o ukrywanie się. Wielki Gabsy robi to inaczej, inaczej mężczyzna szukających Maćka Kałamuchy.

Szczepan Twardoch urodził się w 1979 roku w Żernicy. Mieszka w Pilcho‑ wicach na Górnym Śląsku. Jest prozaikiem i publicystą. Chociaż pod koniec 2011 roku — w rozmowie z Filipem Memchesem — deklarował zawieszenie działalności publicystycznej, utrzymał potem współpracę z „Polityką” (choć jego działalność w tym miejscu przybrała raczej formę tworzenia swego rodzaju miniatur literackich) oraz publikował — bardziej sporadycznie — w „Gazecie Wyborczej”, „Znaku” i „Tygodniku Powszechnym”. Faktem jest natomiast to, że po 2012 roku jego nazwisko najczęściej pojawiało się w prasie w licznie przeprowadzanych z nim wywiadach, oraz to, że — co chyba najistotniejsze — jego działalność zmieniła polityczny wektor, albo raczej — w ogóle takowy straciła. We wspomnianym wywiadzie podkreślał: „Wycofałem się z wszelkiego publicystycznego zaangażowania politycznego: nie każdy musi się zajmować wszystkim, ja jestem pisarzem i chcę akurat zajmować się czymś innym, co wydaje mi się ważniejsze niż polityczna doraźność, chcę zajmować się literaturą”. Decyzja ta jest tym ważniejsza, że w początkach swojej działalności publicznej Twardoch jednoznacznie kojarzony był ze środowiskami prawicowymi i konserwatywnymi. Przez długi czas publikował we „Frondzie” w „Christianitas”, „Arcanach”, później współpracował z magazynem „Czter‑ dzieści i Cztery”.

 

Wypominki

×××
- Ja go widziałam — wtrąciła się ni stąd, ni zowąd Józwowa, która minutę, która minutę wcześniej weszła
zaplecza, niosąc skrzynkę pełną nowiuśkiej wyborowej, i dotąd milcząco przysłuchiwała się całej rozmowie. – Ale to też już było dwa tygodnie jakieś, może trzy temu? Szedł drogą, tam, gdzie jest przystanek PKS-u, to może i jednak pojechał gdzieś. No bo jak tu go nie ma i w domu go nie ma, to, gdzie jest? Przecież się nie rozpłynął. Podać coś? Może kieliszeczek na rozgrzewkę?
– Nie, dziękuję – odpowiedział smutno szukający.
"Szukający" jednak w dalszych scenach wybiera droższe poidło i zostawia nawet napiwek.
Bo patrzy w ogień i wie-rozumie, że nie odnajdziemy (on i my czytelnicy) Maćka Kałamuchy.
On wcale nie uciekł do miasta, do innej wsi. Uciekł do i od wstydu. Pewnie się zabił. Pewnie "Szukający" uczestniczy w stypie. Siedzi przy kontuarze, jak Zbyszek Cybulski i wspomina towarzyszy z wojny. Pije, płacze nad sobą i swoją miłością. Nad Maćkiem.
Każdy kogoś w tych przywołanych tekstach, opłakuje, jednocześnie dominujące jest litania, litania  żali za grzechy. 
Największy chaos, wręcz rozgardiasz, rozpierdol panuje w trzech tekstach.
1. Francis Scott Fitzgerald – Wielki Gatsby,
2. Marek Nowakowski — Sielanka,
3.Szczepan Twardoch — Król.
Powieść „Mistrz i Małgorzata” wykracza za granice absurdu, zatem natężenie chaosu, jest po prostu formą wyrazu.
Teksty Marka Hłaski mają „spontaniczność” Zatrutych owoców. A Dalasińskiego ogólnie można uznać za minimalistę, bo w ciągu roku wydał dwie książki o ofiarach wódki, kłamstwa i pożądania. O wsiach, miasteczkach. O kłamstwie, seksie i alkoholu.

 


 

Bezalkoholowi

×××
W rozmowie z Witem Szostakiem postawiłem tezę, że rodzima proza jest bezalkoholowa. Tekst jest napisany co najmniej poprawnie. Do tego dochodzi dobra redakcja. Promocja na najwyższym poziomie. Książka żyje maksymalnie trzy miesiące. W Czytelniku nie zostaje Kompletnie Nic. Pustkowie.
Z ubiegłego 2022 roku zostało we mnie sporo wierszy, ale proza? Dwie książki. Proza Piotra Siemiona: Bella, ciao oraz wyjątkowa powieść "Szczelinami".
Reszta to "chwilową dominacja Jokera w Gotham".
Bo nawet książki nominowane teraz do Nike, czy Gdyni to tylko pestki po soczystych czereśniach. Sezonowy zachwyt. Czytelnik zostaje zrobiony w bambuko. 
Zapraszamy znanych i nieznanych, kilku przebierańców i nadreprezentacje debiutantów i CYRK zaczyna odjeżdżać małe i większe powiatowe biblioteki.
A czytelnictwo spada łeb na szyję.
Dalasińskiego nie uznają za wielkiego pisarza, ale obecnie na pewno ma więcej do opowiedzenia niż Szczepan Twardoch.
Francis Scott Fitzgerald to autor wciąż pomijamy w Polsce. Bo wolimy czytać gówniane debiuty z Zachodu. Jedno (sezonówki). Ich zalew jest większy niż piłkarzy z byłej Jugosławii w polskiej ekstraklasie.

Rosjanin Bułhakow niech prześle Annuszkę, niech rozleje olej pod bucior Putina.
Gadane Marka Nowakowskiego było w ostatnich latach głupie i pozbawione dobrej myśli.
A Marek Hłasko umarł, jak żył; czego i sobie życzę.
Książę Nocy jest w każdym z nas. Każdy jest po trochu bandytą, po trochu przebierańcem z Hare Krishna.
- Zakąskę pan życzy?
- Może być.
- Śledzik?
- Może być.

porównanie esej Francis Scott Fitzgerald Marek Nowakowski Tomasz Dalasiński Wydawnictwo FORMA Michaił Bułhakow Marek Hłasko Szczepan Twardoch recepcja

Zobacz również

Klaser z ptaszkami
Ł. Tu. Ty.
Kalambury

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...