Post z 10 lutego 2023r.
-----------------------
Jak już zapowiadałem, poluję na ustawki z moimi patronami.
Tym razem padło na Tomasz Żurański.
Zaproponowałem nocną jazdę, zgodził się!
Tomek jest stałym bywalcem ustawek i MTSu, tak że zdążyliśmy się zakolegować.
Zaczynając od początku, znów budzik o 1:30.
Już mnie to nawet przestaje dziwić, że dzwoni o takiej porze…
Wstaję, śniadanie i wsiadam na rower o 2:45.
Z Tomkiem umówiony jestem o 4:00 na rynku w Tarnowskich Górach.
Pierwsze kilometry pokazały, że plan jest niewykonalny.
Silny mroźny wiatr w twarz.
Temperatura niby -3, odczuwalna raczej -10.
No nic, nie takie rzeczy się jechało.
Dałem znać, że będę o kwadrans później i ogień w korby.
Dojechałem na czas, Tomek już czekał.
Chwila rozmowy i ruszamy.
Podkręciliśmy się po małych tarnogórskich miejscowościach/dzielnicach w poszukiwaniu idealnego miejsca na start wyścigu w tym mieście.
Znaleźliśmy miejscówkę godną uwagi.
Później chciałem zobaczyć hałdę Popłuczkową.
Dojechaliśmy tam po 5:00 i jakże by inaczej, nadal było ciemno…
Zbieramy się w stronę chaty Tomka, bo kolega za niedługo jedzie do pracy.
Jeszcze kawka na stacji i przekazanie prezentu z kuźni
Podczas spotkania rozmowa toczyła się cały czas, aż szło dostać zadyszki, wjeżdżając pod te wszystkie wzniesienia
Zrobiliśmy wspólnie ponad 30 km.
Szkoda, że to już koniec wspólnej jazdy, ale mam jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia.
Robi się późno, a obiecałem, że przyjadę i zrobię dziewczynom śniadanie.
Zacząłem dość mocno cisnąć.
Prognoza wskazywała jazdę z wiatrem, nic bardziej mylnego.
Kieruję się w stronę miejscowości Wojska do naszego sponsora MTSu: Nudle Śląskie z prezentami dla zamawiających makaron.
Cały czas miałem ze sobą 10 wykutych przeze mnie liści brzozy i kilkadziesiąt wlep.
Promka od poniedziałku, szczegóły jeszcze podam.
Kiedy promienie słoneczne rozgoniły mrok, temperatura spadła do -5.
Jadąc 30 km/h z bocznym wiatrem uznałem, że nakręcę filmik na relację.
Wtedy ręka niemalże zamarzła.
Kujące powietrze przy tej prędkości mogło być grubo poniżej -15.
Wtedy musiałem zastosować mój system grzewczy, czyli jazdę z dwiema dłońmi pod pachami. Jechałem tak kilkanaście minut, aż nie zacząłem odczuwać mocnego głodu.
Musiałem coś bardzo szybko zjeść, bomba tyka…
Trzy banany i żelki poprawiły sytuację, jednak czułem, że za długo zwlekałem z jedzeniem.
Wbijam do Dominika i przekazuję prezenty. Omawiamy kilka ważnych kwestii i pędem do domu.
Już 8:00, powinienem teraz być w kuchni i przyrządzać posiłek.
27 km do przejechania, dałem znać Marcie, że będę za godzinę.
Nareszcie, tak długo wyczekiwany wiatr w plecy.
Zaczęła się prawdziwa gonitwa i udało się dojechać na czas. 100 km o 9:00!
Biorę się do gotowania.
Zrobiliśmy sobie placki twarogowe z gorzką czekoladą i gruszką.
Reszta dnia to praca w kuźni i czas z rodziną.
Muszę przyznać, że w setce przed robotą jest coś intrygującego.
Na przyszły tydzień zaplanowana ustawka z Patronem Dawidem, dość ambitna bo mamy zrobić 100 km przed wschodem słońca
Jeśli drogi czytelniku podoba Ci się co robię i doceniasz mój wkład w szerokorozumiane kolarstwo, to zapraszam Cię do Patronowania.
W progach 33; 50 i 77 jest opcja ustawki i może następnym razem to właśnie Ciebie wyciągnę w środku nocy na rower
Może być też w dzień
Dzięki za wytrwanie do końca i Pozdro
PS idzie ocieplenie, korzystajcie z jeszcze zimowego powietrza
Trwa ładowanie...