Post z dani 7 marca 2023r.
--------------------------
Pomysł na ten wyjazd miałem już jakiś miesiąc temu, kiedy wschody słońca były jeszcze grubo po 7.
Tak się złożyło, że dni i tygodnie mijały, ja leczyłem kontuzję, a noc stawała się coraz krótsza.
W końcu nadszedł ten dzień.
Musimy zrobić 100 kilometrów przed wschodem słońca, czyli przed 6:16.
Nie mogę szarżować, więc umówiliśmy się z Dawidem na 1:50.
W zapasie mamy 4 godziny i 26 minut.
Powinno się udać.
Zaczynając od początku, to kładąc się spać o 19:20 nastawiłem budzik na 1:00.
Wstaję bez najmniejszego problemu i robię śniadanie…
tutaj uwaga, będzie to makaron z pesto i serem
Jak to brzmi… wstałem o 1:00 i nastawiłem wodę na makaron, żeby zrobić sobie śniadanie.
Chyba robię coraz dziwniejsze rzeczy…
To był kolejny test tego dnia.
Czy na makaronie żytnim razowym od jakże by inaczej sponsora MTSu Nudle Śląskie - Makarony Rzemieślnicze przejadę cały dystans bez sięgania po dodatkowe jedzenie?
Do porcji makaronu wypiłem kawę z mlekiem i zjadłem batonik bez cukru oraz wypiłem szejka z białkiem.
Łącznie na tym nocnym śniadaniu pochłonąłem około 1500 kcal.
Po śniadaniu wskoczyłem w strój kolarski i pędzę na miejsce spotkania.
Jest Dawid, jest przed drugą, jedziemy!
Pierwsze kilometry spokojnie i zachowawczo. Na około 20 km Dawid depnął, a mi przypomniało kolano, że hola hola gdzie tak szybko…
Musieliśmy zwolnić.
Po drodze zaczął padać pierwszy śnieg i jechaliśmy pod wiatr.
Kiedy dojechaliśmy do celu głównego, czyli radiostacji Gliwice (najwyższa budowla drewniana na świecie) zmieniliśmy kierunek i miało być już z wiatrem.
Niestety nie było, śnieg zaczął padać poziomo w naszą stronę.
Przecinamy ciemności i napotkane miejscowości. Zaczęła się jazda na zmiany, to też zrobiło się szybko.
Moje kolano w porządku.
Jedziemy przez Tarnowskie Góry. Mamy do domu około 30 km i 1,5 godziny do wschodu, a ja odczuwa, że śniadaniowe paliwo zaczyna się kończyć, jednak nadal nic nie jem.
Zdaje się, że misja jest bardzo realna, zwłaszcza że za miastem znów zmiany i Dawid cisnął na przedzie pod 40 km/h.
Zaczęło świtać. Gęste chmury na niebie, nam zostało kilka kilometrów i jest nadal przed 6:00.
Dojeżdżając do Koszęcina, mieliśmy jeszcze 1,5 kilometra do zrobienia i już na luzie przejechaliśmy się po wsi.
W końcu jest! 100 km o godzinie 6:04.
Misja wykonana - 100 km przed wschodem słońca zaliczone.
A co z głodem zapytacie… nie było.
Do samego końca jechałem bez dodatkowego prowiantu i spaliłem ponad 3 tysiące kcal.
Razowy makaron ma to do siebie, że jest mocno uzbrojony w błonnik.
To on spowodował powolne trawienie i dostarczanie mi energii przez tyle godzin.
Rekomenduję wszystkim taki posiłek przed długotrwałą jazdą na rowerze, a w szczególności przed każdym startem w MTSie, żeby nie było niespodzianek
Ten, kto mnie czyta od dawna, wie ile przeżyłem bomb i odcinek w życiu.
Teraz się mocno pilnuję, a z tym makaronem jestem spokojny o takie sprawy.
Zajrzyjcie na stronkę
www.nudleslaskie.pl/sklep i zamówcie przepyszne rzemieślnicze makarony!
A jeśli chcielibyście przeżyć coś wyjątkowego na rowerze, to zapraszam na Patronite, ja już coś wymyślę
Gwarantuję dobrą zabawę i mocne emocje
Na dzisiaj to wszystko. Tą rajzą przekroczyłem 2000 km w tym roku i była to już 9 Jazda Nocna.
Dzięki Dawid za rajzę i wspieranko na Patronite. Widzimy się na kolejnym treningu (Dawid należy do KGK ).
Niech makaron (razowy) będzie z Wami
A ja jadę do kuźni, bo to żaden wolny dzień. Seta przed szychtą
Trwa ładowanie...