Ustawka z Patronem Piotrem...

Obrazek posta

Post z dnia 19 lipca 2023r.
--------------------------

Przez 12 lat kręcenia przewoziłem mnóstwo dziwnych rzeczy na rowerze.

Tym razem była to nowość, czyli statuetka dla najszybszego Patrona na trasie krótkiej Woźnickich Szutrów. Piotr po wyścigu udał się od razu do domu i nie mogłem wręczyć jej na miejscu.

Przymocowałem na gumowym pasku, trzyma się.

Wyjechałem lekko spóźniony (kto by pomyślał).

Chciałem sobie to wziąć na spokojnie, ale jakoś dobrze się deptało.

Piotr wyjechał mi na przeciwko i spotkaliśmy się na świetnej leśnej drodze między Kaletami, a Miasteczkiem Śląskim.

Z daleka widzę sylwetkę kolarza, to na pewno On.

Chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy w stronę Mikołeski.

Na parkingu przed wsią oficjalnie wręczyłem statuetkę zwycięzcy.

Proszę Państwa, Piotr Mosur zwycięzcą wśród Patronów! Leśne duchy szalały.

Piękne chwile tryumfu i jedziemy do sklepu Pani Irenki.

Zakupiliśmy co trzeba po czym udaliśmy się do ogrodu.

Tam Piotr otrzymał ode mnie jeszcze kuty otwieracz, za hojne patronowanie.

Sprawdziliśmy od razu, działa 😉

Otwieracz to nie byle jaki.

Proces tworzenia tego przedmiotu zaczyna się na nacięciu wzdłuż stali małym przecinakiem po środku pręta.

Tym razem zrobiłem to za blisko krawędzi, co skutkowało rozerwaniem stali przy rozciąganiu otworu przebijakiem.

W pierwszej sekundzie pomyślałem, że cała robota na nic, ale chwila chwila…

Dobrze mi to wyglada.

Zadziornie, jak rogi diobła.

Od razu uznałem, że to będzie jednak idealny wzór dla wydziaranego Patrona.

W ogrodzie Pani Irenki tak dobrze nam się rozmawiało, że zaczęło się ćmić.

Przyjechałem bez przedniej lampy, to tez decyzja - kończymy to miłe posiedzenie.

W drodze powrotnej trochę nam się pomieszały drogi i wylądowaliśmy przy linii kolejowej na takim przeoranym piaszczystym pasie.

Smieszkowanie i lekkie kpiny.

Dwa miesiące temu, wytyczyłem w tym lesie trasę pod Tarnogórskie - znam na wylot…

Rozjechaliśmy się, a w drodze powrotnej zaczęły się pojawiać na małych polankach mgły.

O jak ja dawno nie widziałem/czułem takich wilgotnych mgieł.

W głowie mroczny utwór The Black Angles, wyobraźnia pracuje i z lasu huczą duchy, tym razem te groźniejsze.

Tą rajzą wracam do ustawek z Patronami.

Była długa przerwa z racji przygotowywania wyścigów i mojej kontuzji.

Na szczęście coś się polepszyło.

Przez ostatni tydzień nie siadałem na rower.

Może regeneracja powinna się opierać na małym resecie?

Możliwe, sprawdzę.

PS nie mam za dużo zdjęć z tej ustawki, bo jakoś nie było czasu je robić.

Za dobrze się gadało i chyba chciałem odpocząć od relacjonowania.

Udało się, jednak nie mamy wspólnego zdjęcia - nadrobimy przy najbliższej okazji 🙂

Ustawka Lato

Zobacz również

Nocna ustawka z Patronem Tomkiem...
1000 kilometrów Jagny
Ustawka z Patronem bez śladu.

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...