"(...) Dwadzieścia dwa lata temu wróciłem ze sklepu z plecakiem pełnym wiktuałów, a następnie w telewizji, którą jeszcze wtedy oglądałem wyświetliły się dwa amerykańskie wieżowce znajdujące się w centrum Manhattanu. Jeden z nich płonął. Chwilę później zadzwoniła moja matka informując mnie, że “awionetka” uderzyła w jedną z wież World Trade Center. Poźniej WTC stanie się tatuażem współczesności. Ale wtedy jeszcze tego nie wiem. Obserwuję w relacji na żywo moment, w którym kolejny samolot uderza w kolejny budynek. Kilkadziesiąt minut później WTC przestaje istnieć. Jeszcze jesienią 2001 roku Amerykanie będą w Afganistanie, później w Iraku i chociaż zabrzmi to jak frazes (w rzeczy samej będzie to frazes do bólu) - “Wszystko się zmieni”. Dwadzieścia dwa lata, a mnie wciąż wydaje się to tak niedawno. Dwadzieścia dwa lata to połowa mojego życia. WTC w pewnym sensie dzieli je na pół. Jakkolwiek to brzmi 11 września, tamtego lata stało się coś, co sprawiło, że wszystko gwałtownie zaczęło się pierdolić. (...)"