"(...) Coraz mniej serca do tego dziennika. Coraz mniej we mnie potrzeby dzielenia się czymkolwiek. Zresztą bardzo prawdopodobne jest to, że wszystkim czym mogłem się dzielić już się podzieliłem. Wszystko było na sprzedaż i wszystko sprzedane. Puste półki, gołe haki - jak w mięsnym za komuny. Zresztą “mięsa” nie ma w tym dzienniku od dawna. Jeśli w ogóle - to walają się tutaj jedynie podroby i “mielone mieszane”. A przecież “mięso” stanowi o kaloryczności projektów diarystycznych. (...)"