"(...) Miałem piętnaście lat, a Ka. pachniała miętówką. “Dziewczyna z miętówką”, tak później zwykłem o niej myśleć i tak nazwałem ją w mojej (pożal się Boże) nigdy nie wydanej (dzięki ci Boże) powieści. Dziewczyna z miętówką była moją pierwszą miłością, która nie miała z miłością nic wspólnego, ale to był mniej więcej ten moment, kiedy chłopak przestaje myśleć wyłącznie o graniu w piłkę, a zaczyna myśleć o czyichś udach. W tym wypadku były to uda Ka. No więc ostatecznie pocałowałem ją w usta. Pachniały miętą i były od tej miętówki słodkie. Niebawem w moim życiu pojawiła się Ag. i moje szesnastoletnie życie przepadło na kilka miesięcy w miłości nieszczęśliwej, miłości udręczonej obojętnością Ag. na siłę i natężenie uczucia, które nie mogąc przejrzeć się w “zwierciadle” afektu Ag. pogrążyło mnie w otchłani pierwszej miłosnej klęski. (...)"