Strona autorska multilingual version
Jurek, zataczając się, pchnął dziewczynę tak nieszczęśliwie, że ta o mało co nie wypadła przez otwarte drzwi wagonu. Grzegorz w ostatnim momencie złapał ją za rękę i tak mocno pociągnął ją, że ta wpadła mu w objęcia. Odruchowo objął ją mocno ręką w pasie, jakby się bał, że rzeczywiście wyrządzi sobie jakąś krzywdę. Dziewczyna, z naturalnym wdziękiem, poddała się jego objęciom i tak przez moment stali jakby przytuleni do siebie.
- „No niech już kolega mnie puści. Przecież nic nam nie grozi, a nie wypada tak, nieznanej sobie dziewczyny, trzymać w objęciach, jak jakieś branki z jasyru”
Nie wiedział, co zrobić, jak postąpić. Zaskoczyły go trochę jej słowa jakby wyjęte z jakieś książki. Słowa wypowiedziane wdzięcznym głosem, w którym było słychać bardzo delikatną nutę zaciągania, typową dla mieszkańców wschodniej Polski. Nie potrafił też oderwać wzroku od jej orzechowych oczu, o lekkim kształcie migdała. Dziewczyna delikatnym, lecz stanowczym ruchem wyzwoliła się z jego objęć. [...]
[...] Grzegorz, nim wszedł do przedziału, lekko się uśmiechnął. Poczuł, że rzucone grzecznościowo słowa o nadziei na następne spotkanie mogą się stać prorocze… przeczucie go nie zawiodło...
~ Irracja ~ 20 listopada AD 2023
@
Trwa ładowanie...