Ilu na świecie ogrodników, tyle zapewne metod przygotowania nowych grządek – każdy ma bowiem swoje preferencje, sposoby, sekrety. Każdy gospodaruje w nieco innych warunkach i posiada nieco inne materiały. Każdemu przyświeca nieco inny cel. Nie ma więc jedynie słusznej metody przygotowania grządek, która byłaby najlepsza wszędzie i dla każdego.
Wybierając metodę przygotowania grządki należy jednak zdawać sobie sprawę z konsekwencji jakie dany sposób postępowania za sobą niesie. Pozwala to wybierać rozwiązania świadomie oraz uniknąć wielu niespodzianek i rozczarowań w pierwszym, i kolejnych sezonach funkcjonowania grządek.
W permakulturze zwykło się przyjmować, że najlepszym sposobem przygotowania grządki jest taki, który zapewnia uzyskanie oczekiwanych plonów przy jednoczesnym najmniejszym możliwym nakładzie pracy, jak najmniejszej ingerencji w środowisko, a jednocześnie na przestrzeni lat umożliwi nam utrzymanie żyzności gleby.
Często powtarzane stwierdzenie, że „w permakulturze nigdy nie przekopujemy gleby” staje się prawdziwym i nabiera właściwego sensu dopiero wtedy, gdy dodamy do niego słowa „bez potrzeby”. A potrzeba ta zdarza się jednak relatywnie często, szczególnie na etapie zakładania grządek.
Permakulturowa koncepcja stref zakłada zróżnicowaną ingerencję człowieka w otaczającą go naturę – tym większą, im mniejszym terenem dysponujemy (balkon, taras, ogródek przydomowy, działka rekreacyjna) lub im bliżej centrum naszej nieruchomości działamy (przydomowy ogród warzywny w siedlisku czy na farmie). Tak zwana strefa 1 jest miejscem, gdzie ludzka ingerencja w przyrodę ma prawo się w pełni manifestować, szczególnie jeżeli jest to jedyne miejsce jakim dysponujemy, aby spełnić jedną z podstawowych zasad permakultury, obligującą nas do tego, aby uzyskać plon.
Zaczerpnięta z praktyk biodynamicznych metoda podwójnego przekopywania gleby odsądzana od czci i wiary przez wyznawców „nigdy nie przekopywania” znajduje swoje zastosowanie w permakulturze, nie kłócąc się w żaden sposób z jej zasadami etycznymi.
Gdy zakładamy ogród warzywny na nieurodzajnej ziemi, gdy nie posiadamy żyznej warstwy wierzchniej, gdy gleba jest mocno ubita, wreszcie gdy dysponujemy bardzo małą powierzchnią pod uprawę, a chcemy uzyskiwać plony relatywnie wysokie, stosujemy podwójne przekopywanie. Uwaga – zwykle jednorazowo.
W wyznaczonym zarysie grządki zdejmujemy wierzchnią warstwę gleby, odkładając ją na przygotowaną płachtę. Następnie oceniamy stan podglebia i jeśli jest w miarę luźne, za pomocą wideł wzruszamy je i mieszamy z materią organiczną (kompost lub przefermentowany nawóz zwierzęcy), a jeżeli jest zbite usuwamy na osobną płachtę, mieszamy z materią organiczną i układamy na miejsce. Zakończywszy pracę z podglebiem, układamy na miejsce wierzchnią warstwę gleby, usuwając z niej jednocześnie kamienie, chwasty, korzenie, darń i inne elementy niepożądane. Tym sposobem przygotowaliśmy podłoże dla intensywnego wzrostu roślin mających wysokie wymagania względem żyzności gleby, pozbawiliśmy ją jednak znaczącej części życia biologicznego i drastycznie zmieniliśmy jej strukturę. Czy było to uzasadnione? Tak. Czy jest to etyczne? Jak najbardziej. Za chwilę bowiem rozpoczniemy proces przywracania glebie życia biologicznego i struktury, przykrywając całą grządkę cienką warstwą najlepszego dostępnego kompostu oraz grubą warstwą ściółki. Od tego momentu nasza grządka może się już stać grządką bez przekopywania i służyć nam długie lata.
Gdy zakładamy grządkę na żyznej glebie, gdy chcemy uzyskiwać plony ale niekoniecznie je maksymalizować, gdy zamieniamy bujnie rosnący trawnik w ogród warzywny, możemy zrobić to bez przekopywania. Ścinamy rosnącą w obrysie grządki roślinność i pozostawiamy ją na miejscu. Przykrywamy grubą warstwą mokrego kartonu, na który nakładamy warstwę materii organicznej bogatej w celulozę (suche liście, papier z niszczarki), następnie warstwę materiałów bogatych w azot (odpadki kuchenne, świeżo skoszona roślinność zielona, obornik), przykrywamy cienką warstwą kompostu lub dobrej gleby i obficie ściółkujemy. Powstaje grządka gotowa do natychmiastowego obsadzenia rozsadą mało wymagających roślin, która z każdym rokiem przy odpowiedniej opiece będzie się stawać coraz bardziej żyzną.
Metoda ta pozostawia glebę w jej oryginalnym stanie, nie niszczy życia glebowego, a dalsze funkcjonowanie grządki sterowane jest głownie przez procesy biologiczne zachodzące w jej wnętrzu. Kluczem do powodzenia w tej metodzie są właściwe proporcje materiałów bogatych w węgiel do bogatych w azot, które powinny odpowiadać proporcjom uznanym za najlepsze w kompostowaniu (25-30 : 1).
Technikę powyższą możemy zastosować również na glebach słabych, musimy jednakże zdawać sobie sprawę z tego, że nasze plony w pierwszych latach mogą okazać się niższe niż oczekiwania. Słaba gleba potrzebuje czasu na uzupełnienie żyzności i podwyższenie zawartości materii organicznej. Jeżeli jednak nam się nie spieszy, jest to na pewno najmniej pracochłonny i najmniej ingerujący w naturę sposób zakładania grządek.
Zakładając ogród w miejscu pozornie do tego niezdatnym – na dachu, parkingu, betonie, w miejscu gdzie istnieje ryzyko skażenia gleby, oraz wszędzie tam, gdzie istnieje ryzyko podtopień, możemy zbudować tak zwane grządki podwyższone. Składają się one zwykle z obramowania (drewnianego, metalowego, kamiennego) wypełnianego układanymi na przemian warstwami takimi, jak w przypadku grządki bez przekopywania, w różnorodnych kombinacjach. Grządka podwyższona tym różni się zasadniczo od innych, że najszybciej obsycha. Można ją jednak zbudować nawet w najbardziej nieprzyjaznych miejscach, wykorzystując przy tym wiele dostępnych lokalnie surowców i odpadów. W przypadku niekorzystania z recyclingu potrafi być jednak najdroższa w przygotowaniu i wymagać największych nakładów pracy i największej ilości materiału na jednostkę powierzchni, gdyż z reguły układamy tu znacznie więcej warstw niż w innych typach grządek, a zakładając taką grządkę z reguły wszystkie materiały musimy sprowadzić. Grządki podwyższone są zdatne do użytku praktycznie natychmiast, należy jednak pamiętać o uzupełnianiu ich żyzności na koniec każdego sezonu, z reguły poprzez dodanie kompostu.
Możliwa jest także budowa grządek podwyższonych bez obramowań, nazywamy je zwykle wałami permakulturowymi. Grządki takie buduje się głównie tam, gdzie występuje gleba a nie powierzchnie niezdatne do uprawy.
Specyficznym typem grządki który wymaga dużej ilości pracy przy zakładaniu, ale pozwala grządce funkcjonować przez wiele lat bez specjalnych zabiegów jest tak zwana grządka hugelkulturowa – czyli wał ziemny wypełniony drewnem. Usuwamy wierzchnie warstwy gleby z obrysu grządki, a powstały w ten sposób dół wypełniamy grubymi pniami drewna. Posuwając się w górę, budujemy piramidę z drewna, im wyżej, tym z cieńszych fragmentów. Obficie przesypujemy glebą, obornikiem, kompostem lub inną materią organiczną, tak, aby nie pozostawiać pustych przestrzeni powietrznych. Drewniana piramida powinna mieć wysokość równą około połowie wysokości docelowej. Drewno przykrywamy kolejnymi warstwami, takimi samymi jak w przypadku innych grządek, formując piramidę o dość stromych ścianach (o nachyleniu nawet do 70 stopni). Klasyczna grządka hugelkulturowa, aby funkcjonować poprawnie, powinna mieć wysokość minimum półtora metra. Początkowo obsadzamy ją bardzo mało wymagającymi roślinami, z każdym rokiem jednak jej żyzność rośnie i (w zależności od stanu i rodzaju użytych do jej budowy materiałów) utrzymuje się nawet do 20 lat. Zakładanie grządek hugelkulturowych jest rekomendowane tam, gdzie dysponujemy dużymi ilościami drewna dla którego nie znajdujemy zastosowania (np. wiatrołomy).
Musimy pamiętać, że grządka hugekulturowa wznosi się znacząco ponad otaczający teren, obsycha więc w wierzchnich warstwach dużo szybciej niż tradycyjne grządki. Jednocześnie nagromadzone w jej wnętrzu drewno utrzymuje dłużej wilgoć. Im starsze więc na niej rosną rośliny, tym relatywnie lepiej znoszą suszę. Grządka hugelkulturowa ma też tą zaletę, że tworzy różne mikroklimaty – przez swój kształt ma stronę mniej lub bardziej słoneczną, narażoną i osłoniętą od wiatru, bardziej suchą i wilgotną. Można to wykorzystać sadząc rośliny o bardzo zróżnicowanych wymaganiach.
Poprzez umożliwienie obsadzania boków, grządka hugelkulturowa ma największą powierzchnię zdatną do uprawy ze wszystkich grządek powyżej omówionych.
Należy pamiętać o tym, że grządka hugelkulturowa z czasem osiada, a jej objętość przez lata się zmniejsza. Gdy całość drewna się rozłoży, można ją przekształcić w grządkę innego typu, lub wykorzystać zgromadzony w niej materiał w innym miejscu.
Do budowy naprawdę dużych grządek hugelkulturowych wskazane jest zastosowanie sprzętu mechanicznego, gdyż ilości przemieszczanych materiałów są naprawdę znaczące. Przed przystąpieniem do budowy należy się upewnić, czy posiadamy dość materiałów (a szczególnie gleby i kompostu) aby budowę grządki dokończyć, pozostawienie grządki niedokończonej może skutkować erozją i odsłonięciem głębszych warstw drewna. W przypadku grządek hugelkulturowych szczególnie istotne jest ich wyściółkowanie, a najlepiej i pierwsze obsianie w dniu zakończenia prac.
Budowa grządki hugelkulturowej niesie ze sobą największą ingerencję w środowisko, ale jednocześnie tworzy warunki do najdłuższego trwania stworzonego systemu bez nadmiernej ingerencji.
Powyższe przykłady opisują główne sposoby przygotowania grządek, nie wyczerpują jednak tematu. Jak pisałem na wstępie – ilu ogrodników, tyle sposobów. A permakultura czerpie z nich wszystkich i dobiera najwłaściwszy do sytuacji.
Trwa ładowanie...