"(...) A zatem do tego doszło. Doszło do tego, że zaczynam tutaj rozliczać się i prowadzić zapiski o charakterze księgowym. Jeszcze kilka tego rodzaju notatek, a zamiast dziennika zacznę prowadzić tabelę w Excelu. Excel to jest mój koszmar. Mój prześladowca. Gdyby piekło istniało i miałbym zostać pochłonięty przez piekielne otchłanie, byłbym dużo bardziej spokojny niż wtedy, kiedy formą potępienia byłby “Wieczny Excel”. Gorsze od Excela byłyby tylko lekcje fizyki w ogólniaku, które jakiś Książe Ciemności kazałby mi przeżywać bez końca. (...)"