"(...) Dziś czeka na mnie druga świąteczna rodzinna wizyta. “Pójście w gości”. Dla kogoś takiego jak ja - kogoś, kto “w gości” nie chadza, kogoś kto nie chadza nawet na samotne kawy pijane w zamyśleniu z papierosem w dłoni, w fotogenicznej pozie, z miną pełną namysłu i skupienia - takie “wyjście w gości” to jest jednak tęgie przeżycie. I fakt, że siedzę jeszcze w łóżku w frywolnym negliżu, świadczy wyłącznie o tym, że chyba nie dotarła do mnie powaga sytuacji. Zresztą “frywolny negliż” u czterdziestosześcioletniego mężczyzny, to jest obrazek z potencjałem pewnej niechlujności. “Frywolny negliż” konweniuje raczej z młodzieńcem dwudziestokilkuletnim. Z kimś jędrnym i gotowym na fizyczne aktywności. Kimś zmysłowym jak wnętrze brzoskwini (nie mam pojęcia, czy wnętrze brzoskwini jest zmysłowe, nie wiem skąd to wziąłem, pewnie z jakiegoś wiersza - trzeba przyznać, że średniej jakości). Więc mój negliż zamiast być “frywolnym” pozostaje raczej “niezręcznym”, (...)"