W końcu na Korwina, bo to jego chyba wina

Obrazek posta

Wybiórcza honorowość Korwina

 

Sprawę Boni versus Korwin chyba wszyscy jeszcze pamiętamy. Korwin uniósł się honorem, ponieważ lata temu bojący się linczu publicznego za bycie “zdrajcą narodu” Boni zwyzywał publicznie Korwina w desperackiej próbie ratowania własnego wizerunku.

 

Korwina ta w sumie dość naturalna reakcja wystraszonego człowieka, którego błędy stały się publicznymi, tak mocno zdziwiła, że zgłupiał kompletnie i przez pewien czas pomimo wszelkich dowodów nawet nie był pewny, czy Boni nie jest przypadkiem uczciwym człowiekiem, który stał się ofiarą jego - Korwina - uchwały lustracyjnej.

 

Jak wszystko u Korwina finał tej sprawy był szalony, choć miał swoistą logikę. Boni został spoliczkowany, co go mocno zdziwiło. Korwin był w prawdziwym szoku, że do pojedynku na szable lub pistolety nie doszło. A na końcu ktoś umiejący czytać zwrócił Korwinowi uwagę, że zgodnie z wszelkimi kodeksami honorowymi donosiciele (Boni) nie mają zdolności honorowej.

 

Ten ktoś zapomniał oczywiście powiedzieć Korwinowi, że próbując się pojedynkować z Bonim, stracił on zdolność honorową. Ale mniejsza z tym. Te kodeksy są od dawna przecież martwe.

 

Niby koniec tematu, ale tak się nieszczęśliwie składa, że ostatnio cierpię na nadmiar wolnego czasu oraz bezczelności. Postanowiłem powiedzieć: sprawdzam!

 

Mam małą kwestię “honorową” do Korwina. Już dwóm jego “Prezesom regionalnym” ten temat przekazałem, że chcę go wyzwać na pojedynek, aby spór zakończyć. Jestem nieco bardziej na bierząco niż Korwin, więc zaproponowałem, że może wybrać “pistolety na wodę”, “gumiane szable” lub “partię Go” jako metodę rozwiązania sporu.

 

Mój telefon milczy. Korwin nie śpieszy się, aby uregulować kwestię honorową.

 

Jak myślicie? Będę musiał prać po ryju tego szalonego staruszka, aby zauważył własną hipokryzję?

 

Ejtyś (@poezjaejtysia Instagram)

La viva Esperanto!

Niech żyje nadzieja i ci ją jeszcze posiadający!

Miaj Amikoj! Esperanto?

 

___________

 

Co wolno Korwinowi, to nie tobie, smrodzie!

 

To, że Korwin jest szalony, choć piekielnie inteligentny, jest rzeczą tak oczywistą, że aż mi głupio, że muszę zacząć od zwrócenia na to uwagi. Taki jest, nie zmieni się. Temat byłby zamknięty, gdyby nie fakt, iż nieustanie sugeruje, że jego poglądy są jakimś cudem logicznie spójne i zupełne (każdy student matematyki wie, że jest to niemożliwe z punktu widzenia czystej logiki. Patrz: Pierwsze Twierdzenie Gödla).

 

Złudzenie spójności logicznej Korwin osiąga nieustannie łamiąc kantowski postulat o powszechności, uniwersalności głoszonych zasad moralnych (“Postępuj wedle takich tylko zasad, co do których możesz jednocześnie chcieć, żeby stały się prawem powszechnym”). Pozwólcie, że zademonstruję na przykładzie 3 poglądów Korwina:

 

  1. Matka Stalina ponosi moralną odpowiedzialność za IIWŚ.
  2. Lekka pedofilia nie jest szkodliwa.
  3. Korwin ma prawo być kontrowersyjny, bo wolność słowa.

 

O szkodliwości lekkiej pedofilii wiem niestety z własnego doświadczenia, ale to jest temat na książkę, a nie felieton. W tym tekście skupmy się na innym fakcie: głoszenie takiego poglądu, formowanego w taki sposób jest bezsprzecznie szkodliwe. Choć jak zawsze Korwin ma w tym swoistą logikę i po strasznym przeformowaniu tego zdania jest ono w sumie nawet prawdziwe, to fakt zostaje faktem:

 

Mówienie takich rzeczy w miejscach, gdzie mogą słuchać młodzieńcy z lekkimi zaburzeniami preferencji seksualnych (paralifia) jest szkodliwe. Na wczesnych etapach rozwoju parafilii można z niej wyjść przy pomocy paru wizyt u bystrego i empatycznego seksuologa.

 

Jednakże komfort wynikający z zapewnień Korwina, że jest ona nieszkodliwa, może skutecznie zniechęcić cierpiącego młodzieńca do szukania pomocy i utrwalić w nim szkodliwe chorobowe nawyki. Co w konsekwencji może sprawić, że jego własne cierpienie stanie się tragedią i koszmarem jakiegoś dziecka.

 

W takim zaś razie skoro matka Stalina ponosi moralną odpowiedzialność za IIWŚ, to czy Korwin nie ponosi moralnej odpowiedzialności za cierpienia tych ludzi, a także za ich wszystkie przestępstwa motywowane zaburzeniami seksualnymi?

 

A może co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie?

 

To jak, Korwin? Stoisz ponad własnymi zasadami moralnymi?

 

Ejtyś (@poezjaejtysia Instagram)

La viva Esperanto!

Niech żyje nadzieja i ci ją jeszcze posiadający!

Miaj Amikoj! Esperanto?

 

felieton

Zobacz również

Konkurs “Poezja dla Newportu”
Na cześć Mrokotka
List miłosny ku Andrzejowi Ziemiańskiemu

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...