Szukaj prawdy czasu

Obrazek posta

Znachodź”, Alan Garner. Przełożyła Katarzyna Byłów. Wydawnictwo Glowbook, Sieradz 2023.

8/10


Niezwykła praca translatorska Katarzyny Byłów w bajkowej i literacko (nie) precyzyjnej opowieści Alana Garnera.
Najstarszy nominat nagrody Bookera, a przecież
to człowiek z licznymi nagrodami i orderami, ale tego dowiadujemy się z noty wydawcy, bo jestem pewien, że w Polsce autor jest znany wąskiemu gronu.

„Władca pierścieni” – „Alicja w krainie czarów” – „Opowieści z Narnii i „Znachodź” – wszystkie te książki mogą stać na półkach obok siebie. A z drugiej strony dla literackich detektywów „Znachodź” otwiera wielkie możliwości i przypisy przekładu stwarzają tutaj wielkie możliwości.
Przyznam, że jestem fanem ekranizacji, czytelniczo – wyżej wymienione tytuły – są dla mnie trudnym zajęciem.
Nie wiem, czy ktoś podejmie się adaptacji książki Garnera, ale na pewno wyobrażam sobie narysowanie (napisanie) pasjonującego komiksu. Zresztą, zdradzając fabułę, komiks jest jej częścią; obrazki znikają i się pojawiają. Bohaterowie wychodzą z ramek, zostawiają je puste, a potem powracają do nich z impetem i furią.

„Znachodź” – to nasze alter ego? To duch, prześladowca, oniryczny stwór? Kimkolwiek jest Znachodź, to pasjonujące jest, gdy pojawia się i gdy prosi głównego bohatera o pozwolenie, by mógł wejść do jego domu.
Joe Coppock. To o nim mowa. Człowiek, który żyje w matni komiksowych i domowych, magicznych wydarzeń.

Jak pisze w posłowiu Katarzyna Byłów: „Jestem przekonana, że żadne słowo nie zostało w „Znachodziu” użyte przypadkowo. Te, które Alan Garner tak drobiazgowo dobiera, zawierają wiele pokładów znaczeń i w przekładzie na język polski starałam się jak najdokładniej te sensy oddać”.

Słowa ze znaczeniami, które u mnie poruszyły wiele strun. „Oko – oczy”, „Komin – kominek”, „Kamień – kamienny próg”. A czym jest tafla lustra, w której przecież przeglądamy się codziennie. Co tam widzimy, kogo i jak? Czy chcemy zatrzymać ten obraz, by został z nami? Wyjątkowe, chwilowe, niezrobione fotografie.

Ta książka to alchemia słowa. Ku – ku – łka. Ptak, przestępca, który podrzuca innym swoje jaja. Ptak – zagadka.
I wtedy pojawia się znowu pytanie: - Kim, czym jest „Znachodź”?
Jego szarady, kalambury, zagadki, zwidy?

Wielka Łąka, Folwark, Stawikowe Pole i kuc i znowu: komin, kominek…
„Nie słyszeć już bicia Czasu. Nie mieć dnia jutrzejszego ani wczorajszego. Uwolnić się z lat […] Zapomnienie. Być u siebie” – to kwestie podejmowane przez całą fabułę, ale wyrażone dopiero w finale. W książce króciutkiej, którą czyta się z rozmachem, ale w trakcie nie trudno notować, zapamiętywać szczegóły, bo przecież to baśń. Trudno tylko określić jaka, bo autor odwołuje się do tak wielu książek, zdarzeń i wydarzeń. I mają one swoją długą metrykę. Są stare, staroświeckie, alchemiczne.

Czytam dużo, ale rzadko zdarzają mi się takie „wymyślne”, pisanie z rozmysłem. I to wszystko dzieje się z jednego powodu: Poszukiwanie prawdy. Czym ona jest? Co nam się wydaje, na czym się skupiamy i czy sny w tym procesie odgrywają niesamowitą rolę?

Czym jest Czas?
I jak pisze Alan Garner: - „Są inne sprawy niż filozofia”!
W tym zamieszeniu decydującą rolę odgrywa zagadnienie: - „Co wewnątrz – na zewnątrz, a co zewnątrz – wewnątrz”.
A gdzie jest CZAS? Jaki on jest, czym on jest i po co, dlaczego?!
I to wszystko w jednym celu; w poszukiwaniu PRAWDY!

Pewnego dnia Joe Coppock ma gościa. To „Znachodź”, jest przez całą fabułę obecny, ale nie na zawsze na pierwszym planie. Bo pojawiają się bohaterowie z komiksu, ale nie można zapomnieć o właścicielu mokradeł – Amrenie Chudzielcze.
Joe Coppock śni? A może wszystko dzieje się jawie, naprawdę?
Wielowymiarowość książki zaskakuje, ale też wciąga czytelnika, który znowu czuje magię, przeczytanych wcześniej baśni.

Czy to fantasy, science fiction? Zapewne, ale nade wszystko to literatura piękna, bo jeszcze raz zachęcam Was do dokładnej lektury przypisów. Są pasjonujące!

Szukając innych książek Alana Garnera, nie natrafiłem na ślad wydanych po polsku narracji. Są do zdobycia anglojęzyczne wydania, ale zawsze można mnie napomnieć, że źle szukałem i wskazać tytuły, które pominąłem.

Z noty biograficznej zamieszczonej przez Wtdawnictwo Glowbook, wynika, że mamy do czynienia z pisarzem wielkim. Nagradzanym i poczytnym. Może druk „Znachodzia” wyzwoli w nas pragnienie, by wydawcy sięgnęli po inny tytuły tego autora.
Bo czytanie takich książek jest przeżyciem intymnym. Śmiem twierdzić, że każdy czytający odbierze inaczej opisane przygody, które przecież wymagają ciągu dalszego. To mogłaby i powinna być powieść w odcinkach jak komis, jak seriale, jak adaptacje filmowe.

***

 

Alan Garner
(ur. w 1934 r.) - wybitny pisarz angielski o bogatym dorobku literackim, laureat wielu prestiżowych nagród, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego, członek elitarnego Royal Society of Literature. W początkowym okresie twórczości kojarzony z nurtem dziecięcej literatury fantasy, uznawany za „najważniejszego brytyjskiego pisarza fantasy od czasów Tolkiena”. Jego późniejsze pisarstwo koncentrowało się wokół dziejów i folkloru rodzinnego hrabstwa Cheshire. Główne nagrody literackie: Carnegie Medal for Writing (1967), Guardian Children's Fiction Prize (1968), Lewis Carroll Shelf Award (1970), Phoenix Award (1996), nominacja do Nagrody Bookera za powieść „Znachodź” (2022, najstarszy pisarz nominowany do tej nagrody). Najważniejsze dzieła: „The Weirdstone of Brisingamen: A Tale of Alderley” (1960), „The Moon of Gomrath” (1963), „Elidor” (1965), „The Owl Service” (1967), „Red Shift” (1973), „The Stone Book” (1978), „Strandloper” (1996), „Thursbitch” (2003), „Boneland” (2012).

Alan Garner Katarzyna Byłów Wydawnictwo Glowbook baśń fantasty literatura piękna rcepecja Jarek Holden

Zobacz również

Bez litości
Stargane życie kobiet
Fragmenty wyrwane z kontekstu.

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...