Luty w ogrodzie permakulturowym

Obrazek posta

Luty to chyba najtrudniejszy miesiąc dla miłośników permakultury, na szczęście równocześnie najkrótszy. Przyjrzyjmy się, czym możemy zająć się w permakulturowym ogrodzie i jego otoczeniu w tym miesiącu.

O naszych możliwościach pracy w ogrodzie decyduje głównie pogoda. Luty może straszyć srogim mrozem, ale może też w dobie radykalizującego się klimatu być niespodziewanie ciepłym miesiącem. Gdy mamy do czynienia z aurą zimową, czyli całodobowymi mrozami, powinniśmy zwrócić uwagę na to, czy w naszym ogrodzie leży śnieg, a jeśli tak, to jak grubą warstwą zalega. Nie ma bowiem dla wielu roślin nic gorszego jak bardzo mroźna i bezśnieżna zima, w którą łatwo przemarzają bulwy, kłącza i korzenie. Gdy spotkamy się z taką aurą, wyściółkujmy grubiej najcenniejsze i najmniej mrozoodporne rośliny. Czasami, jak na przykład na spirali ziołowej, wystarczy ułożyć dwie – trzy warstwy gałązek z drzew iglastych, najlepiej ze świerku, w przypadku tradycyjnych grządek zdecydowanie lepiej dołożyć słomy.

Wielokrotnie zamarzająca i odmarzająca gleba potrafi spowodować, że podziemne części roślin wypchnięte zostaną na powierzchnię. Co jakiś czas sprawdzajmy, czy tak się nie dzieje i w razie potrzeby interweniujmy.

W przypadku intensywnych opadów śniegu, szczególnie mokrego, strząsamy go regularnie z drzew i krzewów narażonych na połamanie pod jego ciężarem. Śnieg odgarniany ze ścieżek czy podjazdów (bez soli!) wykorzystujemy jako dodatkową izolację, usypując go u nasady drzew i krzewów. Oblodzone ścieżki posypujemy nie solą, ale piaskiem, żwirkiem dla kota, popiołem z palonego w piecu drewna lub granulowanym nawozem organicznym.

Skoro mówimy o popiele ze spalania drewna, to gromadzimy go skrzętnie w postaci suchej przez całą zimę, aby wykorzystać go w późniejszych miesiącach jako naturalny nawóz będący źródłem głównie potasu oraz środek do odkwaszania gleby.

Spacerując po ogrodzie warto mieć ze sobą sekator i na bieżąco usuwać uszkodzone (na przykład przez ciężar mokrego śniegu) gałęzie i pędy. Warto również obserwować, czy do naszych drzewek nie dobierają się zające lub gryzonie.  

Wedle tradycyjnej wiedzy, w końcu lutego przycinamy jabłonie, grusze i śliwy. Pobieramy również w tym czasie materiał do szczepienia. To czas, gdy przygotowujemy sztobry – fragmenty zdrewniałych części gałązek krzewów, przeznaczone do rozmnażania wegetatywnego.

Możemy spróbować ożywić nasz zimowy dom zabierając nieco gałęzi z pąkami kwiatowymi pod dach i skłonić je do zakwitnięcia. Nadają się do tego nie tylko gałęzie drzew owocowych, ale również i ozdobnych kwitnących wiosną, takich jak azalia, dereń, forsycja czy oczar. W lutym przycinamy również żywopłoty z krzewów iglastych oraz wiele roślin ozdobnych.

Podobnie jak w styczniu, o ile występują silne mrozy, możemy pozyskiwać tak zwane drewno księżycowe. Drewno pozyskane przy takiej pogodzie, najlepiej w dniu 21 lutego, ma się według znawców cechować największą trwałością i najmniejszą wilgotnością, stanowiąc dzięki temu najlepszy materiał budowlany, konstrukcyjny i opałowy.

Mając sporo gałęzi możemy pokusić się o produkcję własnego węgla drzewnego, łącząc to z zimowym piknikiem przy ognisku. Zima to najlepszy czas do takiej produkcji.

Gdy pojawi się mokra pokrywa śnieżna, możemy wykorzystać ją do ograniczenia wzrostu lub nawet eliminacji trawy z miejsc niepożądanych – im częściej będziemy po nich w mokre i śnieżne dni spacerować, tym większa szansa, że trawa pod spodem zginie. Z tego powodu warto zimą spacerować po ogrodowych ścieżkach, unikając wchodzenia na grządki, no i oczywiście na piękne trawniki przed domem, o ile chcemy je zachować w dobrym stanie.

Jeżeli pojawi się odwilż, pamiętajmy o podlewaniu roślin zimozielonych, aby uniknąć tak zwanej suszy fizjologicznej. Czasami w bardzo słoneczne dni warto takie rośliny zacienić, aby ograniczyć utratę wody przez parowanie.

Podobnie jak w styczniu, sprawdzamy stan przechowywanych w piwnicy kłączy, bulw i nasion, w miarę potrzeby regulując wilgotność podłoża i usuwając psujące się egzemplarze. Zaglądamy do stratyfikowanych nasion, kompostujemy, dbamy o ptaki i inne zwierzęta odwiedzające ogród, kończymy planowanie zasiewów, zbieramy ostatnie plony w inspektach i szklarniach, kończymy naprawy sprzętu ogrodniczego, finalizujemy zakupy sprzętu, akcesoriów, podłoży i nasion. Korzystamy z długich zimowych wieczorów, aby zdobyć wiedzę teoretyczną, którą wykorzystamy praktycznie w ciepłych miesiącach. Książki, filmy, Internet, kursy i wykłady – najlepiej wchodzą do głowy w miesiącach zimowych.

Luty to tradycyjny czas wymiany nasion z ogrodnikami z najbliższej okolicy. Spotkania takie są doskonałą okazją, aby się lepiej poznać i porozmawiać o roślinach, z których nasiona zbieraliśmy i doświadczeniach z tym związanych. W dobrym tonie jest, aby przyniesienie nasion na wymianę nie było obowiązkowe, ale mile widziane. W ten sposób wspomagamy mniej doświadczonych ogrodników. Nie przynosimy nasion kupnych, a wyłącznie zebrane samodzielnie lub rodzinnie. Aby wymiana szła sprawnie, prosimy wcześniej uczestników o zapakowanie nasion w małe, podpisane torebki. Lokalne nasiona są niejednokrotnie lepiej przystosowane do uprawy w lokalnych warunkach niż te kupowane w sklepie czy sprowadzane z zagranicy. Dodatkowo, wymieniając się nasionami podtrzymujemy lokalną bioróżnorodność.

Skoro o nasionach mowa, to w lutym rozpoczynamy przygotowanie rozsady – wysiewamy w domu cebulę, pora, seler, niektóre kapustne, niektóre zioła oraz sałaty. Kontynuujemy wysiew ostrych papryczek, zaczynamy siać bakłażana. Ci, którzy dysponują szklarniami na pewno zaczną już siać pomidory, dla uprawiających je pod gołym niebem luty to jednak zdecydowanie za wcześnie. Niejednokrotnie siejemy też kwiaty drobnonasienne, które wymagają długiego czasu do wschodów – begonie czy petunie.

Wysiewając wiele rozsad w warunkach domowych zadbajmy o ich optymalne doświetlenie. Zanim nasiona wykiełkują, przygotujmy i sprawdźmy wszystko, aby mieć pewność, że gdy tylko pojawią się pierwsze liście, będziemy w stanie umieścić pojemniki z rozsadą pod lampami. Aby zmniejszyć zużycie energii i emisję ciepła, warto zainwestować w nowoczesne oświetlenie LED, w wersji emitującej światło o widmie preferowanym przez rośliny (czerwonym i niebieskim). Jakość oświetlenia bardzo łatwo sprawdzić przy użyciu darmowej aplikacji dla smartfona (np. Lightmeter), dokonując pomiaru tam, gdzie znajdować się będą czubki roślinek.

O ile korzystamy ponownie z wielodoniczek, doniczek lub palet do siewu i rozsady, warto je wszystkie zdezynfekować, myjąc w wodzie z małą ilością wybielacza (proporcja 10:1), a następnie płucząc czystą wodą.

Rozpoczynamy zasiewy w pod osłonami – w inspektach, tunelach, szklarniach. Nawet w najmniejszym własnej roboty inspekcie możemy zwykle w lutym coś wysiać – na przykład sałaty lub jarmuż. Jeżeli nie posiadasz takiego inspektu, to może jest to właśnie dobry moment, aby go zbudować. Może to być drewniana rama z ustawioną skośnie szklaną pokrywą, albo nawet i kwadrat ze słomianych kostek częściowo wypełniony ziemią i przykryty starym oknem – sprawdzi się wszystko, co pozwoli Słońcu ogrzewać podłoże i odizoluje nieco od mrozu i całkowicie od wiatru.

Na parapecie w kuchni możemy w doniczkach wysiać zioła kulinarne – estragon, rozmaryn i szałwię oraz w osobnej donicy czosnek i szczypiorek. W płaskim naczyniu wyłożonym mokrą ligniną wysiejmy nieco nasion trawy, na pewno ucieszy to nasze domowe koty.

W opinii ogrodników kierujących się kalendarzem księżycowym, najlepszym dniem do siewów jest 17 lutego.

W drugiej połowie miesiąca warto się zająć przeglądem i przesadzaniem domowych roślin doniczkowych. Można to efektywnie połączyć z przygotowaniem podłoża do wysiewu rozsad, aby mieć je gotowe i w wystarczającej ilości na wiosenne siewy.

Luty to czas, gdy bardzo tęsknimy za świeżą własną zieleniną, warto więc choćby na domowym parapecie, uprawiać mikrolistki (microgreens) lub kiełki. Uprawy te nie wymagają ani dużo pracy, ani wielkich nakładów finansowych, a mogą w znaczący sposób wzbogacić naszą zimową dietę.

Jeżeli pogoda na to pozwala, możemy w lutym użyźniać grządki w ogrodzie kompostem i dodatkami takimi jak mączka granitowa czy bazaltowa. Przy ciepłej pogodzie możemy się też pokusić o zakładanie nowych grządek, tak jak to opisałem w odcinku styczniowym.

O ile zamierzamy sadzić wiosną drzewa i krzewy, to właśnie w lutym najlepiej je zamówić lub zarezerwować, aby mieć pewność, że dostaniemy to co chcemy na czas. Pamiętamy o sprawdzeniu, czy zamawiane drzewka są samopylne, a jeśli nie, to czy mamy w okolicy lub we własnym ogrodzie właściwe zapylacze. Zasadniczo lepiej jest sadzić drzewa i krzewy późną jesienią, szczególnie te z gołym korzeniem, ale wczesna wiosna jest też dobrym terminem. Więcej o tym w marcu.

Jeżeli mamy zwierzęta, pamiętamy o dokładaniu lub wymianie ściółki. Pogodny dzień w lutym to doskonały moment na całkowite oczyszczenie kurnika utrzymywanego w systemie głębokiego ściółkowania i zapewnienie naszym podopiecznym świeżego, czystego podłoża.

Pod koniec miesiąca możemy zacząć przeglądy zdemontowanych elementów instalacji do zbioru wody deszczowej oraz do nawadniania. Niech będą gotowe na odwrót zimy. Im więcej zrobimy teraz, tym łatwiej nam będzie w okresie wiosennego spiętrzenia prac, które zacznie się już za moment, w marcu.

 

Artykuł czytasz dzięki wsparciu udzielonemu za pośrednictwem witryny https://patronite.pl/Permisie

 

Patroni Artykułu:
Mariusz
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy

 

Dziękuję!

luty ogród permakulturowy permakultura

Zobacz również

Jak wykorzystać choinkę po świętach.
Marzec w ogrodzie permakulturowym
Kwiecień w ogrodzie permakulturowym

Komentarze (2)

Trwa ładowanie...