CHORY ŁEB.

Obrazek posta

"(...) Nie było mnie tu długo. Nie wynikało to z lenistwa, ale z emocjonalnego zastoju. Fizycznego też, bo przez cały luty chorowałem. Zaczęło się niewinnie - od grypy, która dusiła mnie tak, że zastanawiałem się czy nie wróciła mi z dziecięcych lat astma, a to najgorsze co mogłoby mnie spotkać, wszak człowiek, który nie może oddychać umiera podwójnie - kaszląc i ze strachu. Google również nie pomaga wtedy w diagnozach. Nie mówi też o tym, że grypę można magicznie zamienić w anginę, co jakimś cudem uczyniłem i Walentynki zacząłem od antybiotyku (...)".

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się
Bartek Fetysz felieton

Zobacz również

NIELEGALNE KONSEKWENCJE.
DOMIĘŚNIOWO.
TO MOŻE KAWKA?