"(...) Nie było mnie tu długo. Nie wynikało to z lenistwa, ale z emocjonalnego zastoju. Fizycznego też, bo przez cały luty chorowałem. Zaczęło się niewinnie - od grypy, która dusiła mnie tak, że zastanawiałem się czy nie wróciła mi z dziecięcych lat astma, a to najgorsze co mogłoby mnie spotkać, wszak człowiek, który nie może oddychać umiera podwójnie - kaszląc i ze strachu. Google również nie pomaga wtedy w diagnozach. Nie mówi też o tym, że grypę można magicznie zamienić w anginę, co jakimś cudem uczyniłem i Walentynki zacząłem od antybiotyku (...)".