Sztuka kurwienia
Ach! Przejebane życie
Jebać to! Cipeusze!
Usłysz kurwo to wycie
Wy chuje słabeusze
Liryczność przepychu
Nęci wieszcze podniebienie
Niezakurzone w słowniku
Radosne to kurwienie
Gdy potknę się o chodnik
Łacińskim bruku marmurem
Budowlańcom stawiam pomnik
Niebiańskim kurwiąc chórem
Słowem wyszczerzając kły
Chcę wzbogacić syfonie
Bacz kurwo bo jestem zły
Niech ucho szmatom spłonie
Gdy zarzucają znów grafomanię
Patrz chuju na to ty kurwo
W każdym poezji rajskim stanie
Klnę gdy chce krzywo i równo
W teatrze w pierwszym rzędzie
W niemym nawet kinie
Kurwie zawsze kurwie wszędzie
Nawet przy dziewczynie
A najmocniej w błogości
Jak ja ci kurwa dziękuję
By podkreślić moc radości
Że nie wszyscy to są chuje
Albo gdy pizdą nazywany
Kurwie wam z wdzięczności
Kobiecości wszak oddanym
Cipą od chuja do dupy kości
Najmocniej kurwie na brata
By popisać murzyńskością
Ze mnie zwykła czasem szmata
Ciesz się moją niższością
Bo język polski moją kurwą
Gwałcę go i okrutnie gnoję
Ułomne wszak jest to gówno
Nadużywać go się nie boję
Ejtyś
_______
‘Lepsza cnota w błocie, niż gówno w złocie.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
Małe złodziejaszki wieszacie,
wielkim - nisko się kłaniacie.
Nie ten jest mądry, kto wiele spraw umie,
lecz kto złe od dobrego rozeznać rozumie.’
Mikołaj Rej. Troszkę poprawiłem, aby usunąć archaizm, bo poetyka języka uległa zmianie. Zamieniłem “niecnota” na “gówno”.
Wiersz ten jest bardzo symboliczny i jego liryka bardzo prostolinijna. 85 opublikowany wiersz. Mój pierwszy krok więcej niż Mickiewicz. On ponoć opublikował 84. A że nie jestem człowiekiem, który popisuje się językiem, a człowiekiem, który po prostu spisuje zawartość swojego serca, to postanowiłem napisać wiersz, którego on by się napisać nie odważył. Zbyt był dostojny, aby na szczerość sobie pozwolić.
Zbyt bardzo był jak Twardowski. Jak ten “delfin łagodny i mocny”. Ja niestety wiem z doświadczenia, jaka jest cena udawanego dostojeństwa. Cena dwulicowości. Nieszczerości. Nieautentyczności. Przecież to oczywiste, że delfiny udają takie fajne i wspaniałe, aby nikt nie pamiętał, że w warunkach naturalnych gromadzą się w gangi, polują na samice, zabijają im młode i gwałcą. Bo “czy te piękne delfinie oczy mogą chcieć czegoś złego? Przecież widzisz, że jestem łagodny i mocny. Nie zadawaj pytań tyle, bo cię zgwałcą motyle.”
Jednakże udawanie kogoś, kim się nie jest, ma zbyt wysoką cenę. Nie dość, że uniemożliwia to ludziom poznanie, kim naprawdę jesteś, to w dodatku obsypują cię za to złotem, na które nie zasługujesz korumpując twoją duszę. Bardzo łatwo samemu sobie uwierzyć wtedy, że to wcale nie jest wybieg. Że to nie jest akt tchórzostwa.
Bycie księdzem. Faryzeuszem. Przeżycie całego życia w celibacie. Nazywanie się ojcem, choć dzieci się nie ma. Jest aktem tchórzostwa. Jest pogwałceniem pierwszego najważniejszego przykazania: idźcie i rozmnażajcie się. To jest moje przykazanie miłości. Łatwiej jednak ten obłęd wygasić. Łatwiej nie kochać. Łatwiej nie igrać z tym ogniem. Łatwiej być stoikiem i uciekać przed życiem udając, że robi się to w imię moralności etc. Łatwiej, bo wtedy nawet nie masz jak zauważyć, że twój brat robi krzywdę dziecku w pokoju obok. Jak miałbyś rozpoznać coś, czego nie doświadczyłeś nigdy? Łatwiej nie widzieć. Bo: “błogosławieni, który nie zobaczyli”, czyż nie? Niestety: to nie jest koniec tego cytatu.
Ja nie biore łatwiej. Nieustannie ostrze swój sokoli wzrok. I see you -> ICU. (oddział intensywnej troski)
No i łatwiej jest być dostojnym wieszczem narodowym niż po prostu człowiekiem, który potrafi rymować. Wtedy aby nazywać się poetą i nie czuć się śmiesznie, trzeba znaleźć dostojną misję, a nie udawać, że się jest dostojnym przez sam fakt rymowania. Trzeba nie być delfinem.
Na szczęście ja nie lubię łatwiej. Jest wbrew mojej naturze. Kocham to co trudne. Nie lubię łatwych kobiet. Nic przeciwko nim nie mam, ale nie jestem po prostu zainteresowany. Kocham kobiety niemożliwe. Cuda natury. Te, które udowadniają mi, że nie jestem ich godzien. Te, które sprawiają, że godzien chcę się stać. I nawet one mi nie starczają, bo w ten sposób kocham tylko ich królową. Kocham moją nieśmiałą Tamarynkę, choć cała dusza krzyczy, że to bezczelność z mojej strony, Że nie dam rady. Ale ja się strachu nie boję. Boję się nim tylko kierować, więc tego nie robię.
No i dzięki temu, że trenuję swój sokoli wzrok, mogłem napisać poniższą rymowankę. Choć język polski moją kurwą i jest to narzędzie ułomne, to czasem nawet tym narzędziem potrafię poprawić nastrój cierpiącej dziewczynie, która piszę do mnie, bo cierpi i nie ma nikogo innego. Mam nadzieję, że niedługo będzie więcej osób, które będą gotowi cię zauważyć i podać ci dłoń, moja droga czytelniczko:
Podaj dłonie
Na pocieszenie ci rymuję
Bo ludzie to zwykle chuje
Samego zostawią w życia nocy
Nikt nie biegnie dla pomocy
Choć fajna z ciebie dziewoja
Boję się że masz kolegę gnoja
Ale zawsze w razie czego
Mogę zrobić mu coś złego
Więc bez strachu moja droga
Masz tu przyjaciela a nie wroga
Szaman
Dziewczyna w swoim nicku - podaj dłonie - krzyczy o pomoc, i nikt nie widzi. Twardowscy, Mickiewicze: jesteście żałośni. Ale nadal was lubię, bo jestem litościwy.
‘I don’t hate those beneath me: I only pity them.’ cytat z chińskiej bajki pt. “Siedem grzechów głównych”. Chwilę po tym ta sama postać mówi: ‘What have happened to you? Have you dropped a coin?’
No właśnie: czemu jesteście na kolanach? Monety szukacie? Króluje wam mamona? A nie godność?
A może potrzebujecie, aby ktoś podał wam dłonie. Moje są zawsze wyciągnięte w waszym kierunku. Niestety mam tylko dwie. W pojedynkę niewiele mogę. I dlatego nieustannie was błagam o pomoc, choć to nie przystoi poecie.
Pomóżcie mi pomagać bardziej pomocy potrzebującym. Proszę. Puk. Puk. Puk.
La viva Esperanto!
Niech żyje nadzieja i ci ją jeszcze posiadający!
Jarosław “Ejtyś” Zięba
A tak poza tym uważam, że spowiedź przed osiemnatym rokiem życia to Cartagina i powinna zostać zniszczona! Powinno to być prawnie zakazane! Szukajcie ofiar w inny sposób, transwestyci pierdoleni. I see you.
Nadal wierze, że mamy przewagę liczebną. Dobry transwestytów jest w tym kościele więcej. Ale mężczyzna bierze odpowiedzialność za swoich braci. Nawet jeżeli lubią się przebierać i są śmieszni. Szczególnie wtedy.
Trwa ładowanie...