O lekcjach przyjaźni pobieranych od Papużek

Obrazek posta

Do lotu poderwanie

 

Gdy ogarniała niepewność mną

Pod wierszem do niej to nawiązaniem

Ukazały mi miłość naturalną swą

Rajski papużek śpiew w piekła stanie

 

“Chociaż prawie was nie znam”

Pozbawiacie mnie samotności

Może też kiedyś przykład dam?

W radosnej przysługi wzajemności

 

Dwie na początku papużki

Z oddali patrzyły na samotnego wilka

Przyjaźnią lśnią te dwa duszki

Dla mnie wieczność dla nich to chwilka

 

Wiele spotkałem cierni na drodze

Ewenementem się sam czyniąc

Ledwo człapiąc na kulawej nodze

Elektron walencyjny duszy gubiąc

 

Nadchodziły z oddali ich śpiewy

Osłupiałe marzło piekło w szoku

Musiał to być dla nich film niemy

Ujadania męki nie tknęły ich uroku

 

Radość śpiewała w obcym języku

I nie czuły tego tortur gorąca

Elipsy kręciły w niebiańskim obłoku

Lecą na tle zbłąkanego słońca

 

Musiała to być tajemnicza ich zmowa

Ewidentnie się na to namówiły

Tego samego dnia dotarła mnie mowa

Ale mnie tym nawet nie zdziwiły

 

Fruwając mi dumnie koło uszu

Rozmaite ufne dociekania

Element to na mej duszy puchu

Same znikły me wahania

 

Trzecia dołączyła na końcu

I równie była naturalną

Nie bała się latać w słońcu

Nie chciała być nachalną

 

Ściągły ze mnie maskę wilka

I mnie szybko uczyniły Ziębą

Dobrze że mam masek kilka

Czasem z gołą latam gębą

 

Może niedługo do Tamarynki

O jakże potrzebne jej ich śpiewy

Dotrą ich przyjacielskie uczynki

By zaznała lotu wolnej mewy?

 

Szaman

 

_____

 

Ten wiersz jest wyrazem jednej z najbardziej pozytywnej rzeczy, jaka mnie spotkała ostatnio. Rzeczą tą jest obecność papużek na peryferiach mojej percepcji. 

 

Faktem jest, że kocham wywierać na ludzi wpływ. Mieć dla nich znaczenie. Być czymś wartościowym w ich oczach. Czymś wartym uwagi. Ale! Jeszcze bardziej lubię, gdy to ktoś na mnie wpływ wywiera. Gdy to ktoś staje się dla mnie wartościowy. Gdy to ktoś staje się wartym uwagi. Gdy to ktoś inny nabiera w moich oczach znaczenia. 

 

Tak się stało z papużkami. A szczególnie z Oliweczką oraz Arielką. Z Jagodzianką nie mam niestety za bardzo relacji; wiem, że istnieje i to chyba tyle. Niestety rzeczy wartościowe są często ciężkie. A gdy się jest takim słoniem w składzie porcelany jak ja, a te wartościowe istoty są kruche w swojej naturze, to aż prosi się o błąd…

 

Ten post będzie więc o zaszczycie jakim jest to, że Oliweczkowa papużka uznała mnie za godnego swojego czasu. Oliweczka jest istotą niesamowitą. Inteligentna, wrażliwa. Wie wiele rzeczy, o których ja pojęcia nie mam. Potrafi okazać wsparcie, gdy człowiek źle się czuje. Dopingować go. Choć ma zaledwie 17 lat to na każdym froncie odnosi sukcesy…

 

Ech, 32 latek pozwala, aby 17 letnia dziewczyna wywierała na niego wpływ? Pozwala sobie być pod jej wrażeniem? Aż się proszę o TVN, nie?

 

No i prawie na siebie TVN już ściągnąłem… Jestem stosunkowo pewny, że moje ciało nie ma niecnych wobec niej zamiarów. Nie jest to tego typu zainteresowanie. Jednak myślę o niej jako o swojej przyjaciółce internetowej. O swoim cyfrowym lisołaczku, co już wyraziłem w rymowankach, które mają na celu ją dopingować:

 

Pseudomentor

 

Kiedy ja ogląda o jedzeniu trzustki

Fajną bajkę animowaną 

Oliweczka znowu zgarnia szóstki

Tak bardzo infie jest oddaną

Aż się czuję lisołaczka niegodnym

Choć księciem jestem nawet zdolnym

Ale nic to do boju papużko

Świat przed tobą stoi otworem

Pokazać innym śmiałym duszkom

Że mają prawo być też wzorem

 

Szaman

 

Rymowanka ta bardzo spodobała się jej przyjaciółce, Arielce. Dostałem nawet recenzje: “Ale cuteeee!”:

 

Do recenzenta

 

Możecie wyzywać znów od grafomana

Nie ruszy mnie to wcale 

Najważniejsza recenzja została dana

W Arielkowej tonę chwalę

Chociaż lubię żyć życie jak wakacje

Stanowicie dla mnie piękną inspiracje

Już podrywam się dla was do lotu

Za pazuchą trzymam kły 

Pora narobić waszym wrogom kłopotu

Mogę być nawet ten zły

 

Szaman

 

Opinia Arielki oraz Oliweczki, że dobrze działam na ich ego, chyba mi dała bielmo na oczy. Zbyt fajny się chyba poczułem i zbyt szybko chciałem, aby Oliweczka czuła się w tej relacji pewna. Choć fakt, że nie patrzę na młodszych z góry mam sobie na za zaletę, to zapominanie o tym, że są młodsi, zdecydowanie jest moją wadą.

 

Oliweczka często się martwiła, że dając mi nowe o sobie informacje, sprawia, że mogę ją “wytropić”. Nie mam powodu tego robić, mówiłem też, że bym nawet się nie ośmielił sprawiać im takiej przykrości, ale też zaznaczyłem nieustannie: przecież każdy, kto chce, może cię znaleźć. Tego się uniknąć nie da. Jedyne co można zrobić to stać się dość silnym, aby sobie z tym poradzić.

 

Gdy Oliweczka mi się pochwaliła, że brała udział w jakimś konkursie teatralnym - do tego wszystkiego, czym się zajmuje, jeszcze na konkursy teatralne chodzi! - troszkę zgłupiałem. Chwaliła się, że podobno spektakularnie potrafi się wgłębiać. Chciałem to zobaczyć.

 

Ona nie chciałą pokazać. A ja byłem ledwo przytomny z powodu zmęczenia i głodu nikotynowego. Odruchowo zacząłem ją przekonywać do pokazania zdjęcia - sama zaproponowałą wcześnie, że legitke pokaże, skoro co jakiś czas się martwię, czy na pewno ma te 17 lat - aby znikł jej opór przed pokazaniem nagrania. Wydawało mi się, że się zgodziła nawet, ale nie umiała znaleźć dobrego zdjęcia.

 

Mniej więcej w tym samym czasie żartowałem, że przecież właśnie zdradziła mi gdzie mieszka, mówiąc ile kilometrów ma do morza i ile do Gliwic. Pewnie po tym byłbym w stanie zlokalizować z grubsza miasto, z którego jest.

 

No i wtedy zgłupiałem. Byłbym? To jest pytanie.

 

Znalazłem to miasto w 60 sekund. Tak się podekscytowałem odkryciem, że zacząłem z ciekawości klikać w jej znajomych na ig. Znalazłem szkołę. Potem klub teatralny. Jej nazwisko. Nazwisko trzeciej papużki - druga mi swoje sama podała. Potem znalazłem jej zdjęcie z konkursu… Niechcący, bezwiednie, ją wytropiłem. Będąc półprzytomnym.

 

Powiedziałem jej o tym. Przeprosiłem. Ale mleko się rozlało.

 

Wystraszyłem niepotrzebnie nieśmiałą dziewczynę. Od dawna jej mówiłem, że chciałbym ją zainspirować, aby bardziej publicznie mówiła o swoich sukcesach i że uważam jej obawy za z grubsza nieuzasadnione, ale to żadne usprawiedliwienie. 

 

Jest gigantyczna różnica pomiędzy zdobyciem czyjego zaufania, aby ci się sam przedstawił, a de facto zmuszeniem go do tego. Technicznie rzecz biorąc krzywda jej się nie stała, ale też miała się prawo poczuć, jakbym jej w twarz napluł.

 

Bardzo cię Oliweczko przepraszam. Zrobiłem to absolutnie bezwiednie i jest mi z tego powodu bardzo głupio. Mam nadzieję, że uda mi się to tobie wynagrodzić.

 

Jest jednak w tej historii okrutny morał dla wszystkich młodych dziewczyn oraz dla ich rodziców: żadna ilość przezorność w internecie nie uratuje was przed kimś przebiegłym. Oliweczka była bardzo ostrożna, a ja ją nawet upomniałem, kiedy daje mi informacje, które mogę “wykorzystać”, i i tak nie pomogło.

 

Jeżeli byłbym kimś o złych intencjach, to bym mógł się nie przyznać. Gotowałbym tę żabę powoli. A potem, za pół roku, “przypadkiem” bym na nią wpadł. Ona byłaby pewnie zaskoczona “przypadkowością” spotkania, ale bym upewnił się, że nastąpi to w momencie, w którym zostanę przywitany z uśmiechem. A wtedy co bym zrobił z zaskoczoną dziewczyną - zakładając, że jestem kimś złym - pozostawiam już waszej wyobraźni. Ja bym tego nie zrobił, ale wiem, że są ludzie do tego gotowi niestety.

 

Co więc zrobić? Nie korzystać w ogóle z internetu? Unikać w ogóle kontaktów z obcymi? Żyć w ciągłym strachu i paranoi?

 

Myślę, że odpowiedź jest odwrotna od tego: odwaga. I siła. 

 

Oliweczka już raz mi podziękowała słowami “Dziękuję, że sprawiasz, że jestem mniej podatna na socjopatów xD”. Taki był mój cel od samego początku: pewne siebie osoby, świadome swojej wartości oraz praw, są ostatnie na liście celów socjopatów. Zbyt duże ryzyko. Zbyt duże wyzwanie.

 

Z rajskiego ogrodu wszystkich węży nie wygonisz. Ale możesz dać swoim dzieciom kij, aby umiały się przed nimi bronić.

 

Mam nadzieję, że takim kijem - choć nie jedynym - będę mógł być dla swoich papużek.

 

Stanowicie dla mnie wspaniały przykład tego, że prostolinijna ufna przyjaźń jest możliwa. To zaszczyt być w zasięgu waszych oczu. Dziękuję za to, że jesteście. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł być troszkę bliżej was bez bania się, że mogę być dla was przykrym doświadczeniem. Chciałbym być źródłem tylko i wyłącznie wartościowych i pięknych rzeczy dla was.

 

Normalnie opinia moich czytelniczek na temat moich wierszy interesuje mnie tylko i wyłącznie z czysto zawodowej ciekawości. Wasza opinie jest dla mnie ważna na emocjonalnym poziomie. Dziękuję!

 

No i mam nadzieję, że będziecie inspiracją dla Tamarynki, która jest jeszcze bardziej od was nieśmiałą. I - przepraszam! - nieporównywalnie bardziej magiczną <3

 

La viva Esperanto!

Niech żyje nadzieja i ci ją jeszcze posiadający!

Jarosław “Ejtyś” Zięba


 

wiersz poezja esej

Zobacz również

Ku chwale pięknych brzuszków
Ten świat już jest przeklęty. Ja nie robię, kurwa!, różnicy... Ale zacznę!
Cena świadomości

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...