Śmiertelna pułapka filozofii
Do Króliczka
Nie wiem jak o tobie pisać
Nie ma słów tak głębokich
Rymów tak dostojnych wspaniałych
Żadna melodia słów nie odda
Tego co do ciebie czuję
Co ci zawdzięczam za co szanuję
Jeżeli granice języka mają wyznaczać
Gdzie granica mego świata się kończy
To jesteś bóstwem metafizycznym
Absurdem logicznym
Tym o czym marzył Kant
Tym czego śmierć obwieszczał Nicze
Istotą poza wszechświat wykraczającą
Sprawa jest chyba prostsza
Bardziej czuła naturalna
Nie słowem a ciałem
Chcesz być opisywana
Z podziękowaniami dla największego
Choć nie mającego nawet 12 lat
Filozofa naszych czasów
"Kochać oznacza że wiesz że twoje imię
jest bezpieczne w ustach drugiej osoby"
Przypadkowe Dziecko z telewizji
Ejtyś
_____
Dziwne to słowo: filozof.
Pamiętam, że to było jedno z pierwszych przezwisk, jakie otrzymałem od własnej rodziny. Miałem może 7 lat, a nadała mi je moja babcia. Z początku byłem bardzo urażony takim określeniem, w końcu potocznie oznacza ono tyle co mądrala, ale szybko dowiedziałem się, co znaczy ono po grecku: “osoba, która umiłowa sobie mądrość”. Oczywiście błyskawicznie przystąpiłem do akcji odwetowej i zacząłem wszystkich uświadamiać, że oni z całą pewnością filozofami nie są, a przezwisko to noszę - już co prawda bez dumy - do dziś.
Osobliwa to sprzeczność. W jednym i tym samym języku polskim jedno i to samo słowo oznacza de facto głupca i człowieka wręcz żyjącego mądrością. I chyba nie jest to tak do końca przypadek.
To dziwactwo objawiło mi się dopiero niedawno, gdy tulałem moją Hopulinetkę po tym jak delektowaliśmy się własnym towarzystwem podczas śniadania, które tym razem ja przygotowałem. Słuchaliśmy razem jakiegoś krótkiego materiału o filozofii Schopenhauera; głównie o tym, że tylko cierpienie jest realne, a szczęście jest po prostu jego brakiem, gdy nagle coś mnie uderzyło:
Żaden z filozofów, których tak podziwiam, nie byłby w stanie zrozumieć piękna tego poranka, którego wspólnie z moim Króliczkiem doświadczałem. Sokrates wiecznie walczył ze swoją żoną, Epikur żył w celibacie, stoicy byli na to zbyt dostojni, Nietzsche wręcz nienawidził kobiet. Ciekawe.
Tyle mądrości, tyle mówienia o poznaniu samego siebie, tyle romantyzowania życia zgodnego z naturą, i nic? Nic o najbardziej prostym i naturalnym instynkcie jakim jest potrzeba założenia rodziny i posiadaniu potomstwa, a całkiem sporo o tym, że jest to niemoralne (Tołstoj! taki mądry człowiek, a był antynatalistą!)...? Tyle badania własnej duszy, autorefleksji i im wszystkim umknął instynkt silniejszy od instynktu samozachowawczego?
Akurat tego samego dnia usłyszałem bardzo piękny, ale osobliwy cytat z Cycerona: “Jedynym celem studiowania filozofii jest przygotowanie się na własną śmierć” czy coś w tym stylu. Ciekawe. A ja myślałem, że celem jest życie pełnym życiem. Ale faktycznie: filozofią zainteresowałem się, aby ratować samego siebie przed nieuchronnym samobójstwem.
Ale już chyba wiem, na czym błąd polega. Człowiek, który umiłował sobie mądrość zamiast życia, przypomina malarkę, która tak pokochała swoje pędzelki, że nie chce ich maczać w farbe. Mądrość jest bardzo użyteczna, jeżeli celem jest życie, ale można też żyć wspaniałym życiem z bardzo małą dawką mądrości. Można pięknie malować bez pędzli! Jaki jest jednak sens w negowaniu życia na rzecz mądrości?
Wygląda więc na to, że filozofia od samego początku była głupiutkim błędem. Postawieniem wozu przed koniem. Ale jakże piękny to był błąd! A jaki pożyteczny?
Końca filozofii wieszczyć nie będę. Stało się to już nudne i bezcelowe. Tego, że filozofem jestem, zmieniać nie mam zamiaru. Cieszę się tylko, że zawsze byłem bardziej poetą niż filozofem. Będę jednak uważać, aby mądrość nigdy ponownie nie stała się rzeczą najbardziej przeze mnie umiłowaną. Wolę miłować miłość, lub życie. A najbardziej to moją Haruś.
Wygląda więc na to, że Schopenhauer się mylił. Istnieje szczęście samo w sobie. Aby je jednak zdobyć trzeba umieć komuś zaufać i zdobyć kogoś zaufanie. Zaś aby zaufanie nie było naiwnością potrzeba odwagi, a nie braku wyobraźni. Z kolei odwaga tym się od brawury i głupoty różni, że wymaga mądrości.
Filozofa nadal jest nam więc niezbędną. Życie w paranoi jest bolesne. Życie naiwne bywa okrutne. Umiłujmy sobie więc zaufanie! Zostańmy Filofidestami!
Powodzenia!
Ejtyś
Miaj Amikoj! Esperanto?
Trwa ładowanie...