"(...) Zabawne, że wciąż to robimy, a przecież jesteśmy dorośli. Wciąż nam na tym zależy, żeby nas inni nie widzieli w “cieniach niepowodzeń”, żeby nam inni uwierzyli, że jest lepiej niż było i że w chuj się zanosi na lepiej. Zresztą to jest dużo głębsze, dużo bardziej poważne u mężczyzn, którzy przez większość dnia po prostu coś udają. Udają twardszych niż są lub bardziej obojętnych niż mogliby się wydawać. Udają, zdecydowanych. Udają dowcipnych. A już najlepiej udawać, że ma się wyjebane. To zawsze można znaleźć w “dobrym tonie”. A wyjebane to miał Ali, o którym było już w tym dzienniku i może warto żeby o Alim wspomnieć ponownie - wyciągnąć go spod kół rozpędzonej ciężarówki, która wtarła Aliego w asfalt i powiedzieć Aliemu prosto w oczy: “Chuj ci w dupę Ali. Całe życie kłamałeś, Kochany. Sobie kłamałeś i innym. Sam siebie dymałeś cwelu swoją życiową filozofią, która wisiała na wyjebaniu jak trup na szubienicznym sznurze. Nie ma takiej siły, głupi fiucie, która mogłaby wydrzeć ze mnie promil wiary w to, że po nocach nie wirowały w tobie takie światy, w których byłeś otwartą, niegojącą się raną, tęgi chuju”. Tak należałoby Aliemu powiedzieć gdyby jakimś cudem dało się cofnąć czas i nakłonić go żeby tamtego popołudnia nie wsiadł na swój dopieszczony motocykl i nie dał sobie urwać łba razem z kaskiem jakiemuś kierowcy Jelcza, albo Stara. (...)"