"(...) Życie poprzez śmierć mówi w ten sposób człowiekowi, mniej więcej coś takiego: “A ty cóż znowu? Cóż to są za kaprysy, cóż to za minki - Cipko, Miękka Fajo? Cóż zatem w szczególe oraz w ogólności wyobrażałeś sobie Ludzka Istoto na swój, zasrany, temat? Jaką w tej kwestii uknułaś narrację? Gdzie widziałaś Ludzka Istoto swój koniec i dlaczego upatrywałaś w tym końcu jakiejś doniosłości? Skąd pomysł, że śmierć twoja ma mieć charakter wzniosły lub zasługiwać na powagę - nazwijmy to - chwili? Czyż nie jest tak Ludzka Istoto, Pizdo, Miękka Fajo, że to, co po ciebie przychodzi jest Wielkie, a przez to nie jest ani smutne, ani wesołe, ani poważne, ani niepoważne, nie jest spóźnione i nie jest przedwczesne, a wszystkim, co przesądza o jego istocie jest skala? I właśnie wobec tej skali giną wszelkie dzienne smutki, nocne sprawki i wszelkie rozkminy. (...)"