Dwie gwiazdki

Obrazek posta

Szanowny Wysoki Sądzie Okręgowy w Gliwicach,

piszę do ciebie ten list, bo oburzają mnie twoja znieczulica i krótkowzroczność. Twoja bezwzględność i brak wrażliwości na ludzką krzywdę. A piszę w imieniu dwóch chłopców.

Kacper (11) i Miłosz (8) to dzieci Magdaleny F. (na zdjęciu obok) i jej byłego już męża Krystiana. Rozwodząc ich rodziców pozostawiłeś władzę rodzicielską przy matce, ustanawiając jednocześnie kuratora do pilnowania, by dzieci „odbudowały prawidłowe relacje z ojcem” - również podczas ukierunkowanej na to terapii.

Nałożyłeś też na Magdalenę, na co dzień ciężko pracującą pielęgniarkę chirurgiczną na oddziale onkologicznym gliwickiego szpitala, obowiązek podjęcia terapii mającej sprawić, by „zrezygnowała z niszczenia więzi rodzinnej”, a prócz tego by trenowała umiejętności komunikacyjne, wychowawcze, emocjonalne i asertywność pod kontrolą psychologów. Uznałeś bowiem na podstawie skróconej wersji testów, których nie toleruje nawet Polskie Towarzystwo Psychologiczne (a wytknął ci to biegły z OZSS), że zachowanie dzieci, czyli niechęć do kontaktu z ojcem jest wynikiem wpływu ich matki.

Przypomnę, że było to w roku 2019, a więc dzieci miały odpowiednio 6 i 3 lata.

❗❗❗

Ponieważ bardzo źle reagowały na kontakty z ojcem, postanowiłeś urozmaicić im życie tak zwaną opieką naprzemienną: ojcu przypadł każdy nieparzysty tydzień w miesiącu, kiedy to miał przywozić i odwozić je ze szkoły, po czym spędzać z nimi czas we własnym zakresie.

Matce natomiast Wysoki Sądzie podarowałeś dni parzyste. Jednocześnie zagroziłeś jej karą finansową za nieprzestrzeganie tych postanowień.

W związku tym twoim postanowieniem bratni Sąd Rejonowy w Gliwicach nakazał kobiecie zapłacenie ponad 14 tysięcy złotych za to, że jej dzieci nie chciały spotykać się z ojcem. „Niechceń” było w sumie pięćdziesiąt sześć. Po 200 złotych każde (sąd – brat był uprzejmy obniżyć jednorazową karę o 50 złotych za jedno „niechcenie”, jako wystarczającą dolegliwość). Oczywiście razy dwoje dzieci, czyli 400. Ojciec chłopców okazał się tą hojnością Sądu Wysokiego zniesmaczony, dlatego wniósł zażalenie i chciał jednak 250. Ale mu szanowny Sądzie argumentowałeś, że ta kwota jest i tak „bardzo wysoka i adekwatna do stopnia zawinienia przy problemach z realizacją kontaktów”.

Magdalenie komornik w związku z tym zajął konto i zaczął wyprowadzanie jej z trudem zarobionych pieniędzy na rachunek ojca jej dzieci. Wiem już po przeczytaniu różnych dokumentów, że nie wziąłeś gliwicki Okręgowy Sądzie pod uwagę (mimo opinii biegłych), że matka chłopców jest ofiarą przemocy psychicznej ze strony swojego męża.

 ❗❗❗

Mąż ów, zachęcony twoimi postanowieniami, skutecznie zaczął uprzykrzać jej życie. Wysyłał obraźliwe esemesy, naśmiewając się z jej wyglądu fizycznego, obrzucał obelgami, nazywając kurwą i szmatą, poniżał i nękał.

Wiele z tego robił przy dzieciach. I to od lat.

Dlatego w 2018 roku kobieta wniosła pozew o rozwód. Ma jeszcze dorosłą już dziś córkę z poprzedniego związku, którą ojczym nazywał „małą kurewką” i oskarżał o znęcanie się nad braćmi. Z powodu gehenny, jaką urządził jej matce i rodzeństwu, dziewczyna straciła przytomność w noc między egzaminami maturalnymi i upadając rozbiła głową lustro. Szczęśliwie dziś jest studentką prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

„Nikt jej nie obronił, więc sama się będzie broniła” – powie mi Magdalena.

❗❗❗

Nietrudno dostrzec, choć Wysokiemu Sądowi się nie udało, że Magdalena była zaszczuwana najbardziej wyrafinowaną metodą przemocy psychicznej, jaką jest gaslighting. Przemoc ta polega na emocjonalnej manipulacji ofiarą tak, by zaczęła wątpić w swoje postrzeganie rzeczywistości, przestała ufać sobie, swojemu sposobowi myślenia i własnej pamięci. Kiedy sprawca w ten sposób rujnuje jej poczucie własnej wartości i przejmuje kontrolę nad ofiarą – ta zaczyna wątpić nawet we własne zdrowie psychiczne.

Krystian F., były mąż Magdaleny, którego biegli odczytali jako osobę pozbawioną empatii, dyskredytował swoją żonę na każdym kroku, nawet w szkołach dzieci. Potrafił na przykład powiedzieć nauczycielom, że występuje u niej „zanik istoty szarej” w mózgu (skutkuje to m. in. problemami z pamięcią i sprawnością intelektualną).

Co zrobiła Magdalena? Poddała się rezonansowi magnetycznemu, który nie wykazał u niej zaniku komórek mózgowych.

Taki był efekt działania gaslightera. Ale to nie wszystko, Wysoki Sądzie.

❗❗❗

„Kiedy mieszkaliśmy razem byłam świadkiem przemocy fizycznej i psychicznej. Popychanie, obrażanie. Pan Krystian bił dzieci. Były to klapsy, bicie w głowę” – zezna córka Magdaleny. Inny świadek powie, że dzieci nie chciały nawet wyjść z samochodu na spotkanie z ojcem, a starszy chłopiec z rozpaczy zaczął uderzać głową w deskę rozdzielczą.

Jednak nie weźmiesz tych zeznań pod uwagę.

Z tego, co wiem, drogi Sądzie w Gliwicach, to leżały u ciebie również dowody, dlaczego to małżeństwo w pewnym momencie stało się horrorem.

❗❗❗

Krystian F. jest emerytowanym pracownikiem Służby Więziennej. W więzieniu dosłużył się zaledwie dwóch gwiazdek na pagonach, czyli stopnia chorążego. Ale z czasem został kierownikiem działu ochrony, był więc drugi po bogu – dyrektorze.

Będzie znał się na sposobach nękania. Dwukrotnie na przykład założy żonie niebieską kartę i wytoczy jej trzy postępowania karne z artykułu 207 (znęcanie się nad dziećmi). W więzieniu ze względu na ich popularność takich skazanych nazywają peżotami. Nota bene niebieską kartę dostanie nawet 70-letnia matka Magdaleny i babcia chłopców, którą nazywał przy dzieciach starą kurwą i napluł na nią podczas festynu (mówili o tym świadkowie, Wysoki Sądzie).

Strażnik więzienny zrobi sobie również więzienie z domu. Przestanie mu bowiem pasować, że Magdalena po urodzeniu drugiego dziecka wróci do pracy.

„Mieliśmy w domu kamery, podsłuchy, ja w telefonie i aucie pluskwy. Nie wolno mi było nigdzie wychodzić i z nikim się spotykać. Byłam kontrolowana na każdym kroku i wyzywania. Moja córka do dziś chodzi na terapię – opowie mi kobieta”.

Krystian F. nagrywał wszystko, co dzieje się w domu, sprawdzał, jak długo (i dlaczego tak długo!!!) żona wraca z pracy, śledził jej wiadomości. Potem złożył ci Wysoki Sądzie screeny wiadomości, w których pisała do koleżanki, że musi się rozwieść, bo nie wytrzyma. A żonie pokazał karty sim.

Wyszła z domu tylko z dziećmi.

❗❗❗

W ciągu sześciu lat ciągania się po OPS-ach i policji Magdalena doczekała się tyluż samo kuratorów. Żaden z chłopców nie chce widywać ojca. Słuchałam wczoraj nagrania, na którym starszy Kacper (który się go boi) przerażająco krzyczy i odmawia wyjścia z domu. Z bezsilności chce dzwonić na policję. Zaczyna unikać szkoły w tygodniach, w których ojciec ma go odbierać.

Do bratniego Sądu Rejonowego w Gliwicach pisze więc dyrektorka placówki, Katarzyna Makowska. Działa tu w obronie dobra dziecka prosząc o rozważenie zmiany postanowienia sądu w sprawie opieki nad chłopcem, który jest zdolny, inteligentny, dotychczas nigdy nie sprawiał kłopotów i chętnie się uczył:

„Sytuacja uległa drastycznej zmianie, kiedy ojciec chłopca poinformował nas o postanowieniu sądu z dnia 28 czerwca 2022 roku (o opiece naprzemiennej – IM.). Po syna pojawił się 1 września, by (…) zabrać go do siebie. Rozegrała się przy tym scena ogromnego buntu i napad agresji ze strony Kacpra. Dziecko chowało się za wychowawczynią, płakało, krzyczało, nie dało się ojcu dotknąć. Podczas rozmowy w gabinecie dyrektora Kacper wrzeszczał na ojca, że się go boi, gdyż ten „jest niebezpieczny, że śledzie siostrę i robi jej zdjęcia”. Podczas rozmowy z dyrektorem dziecko trochę się uspokoiło, ale pytanie, dlaczego nie chce iść z ojcem, uparcie twierdził, że się go boi (…). Kacper wracał do szkoły to dłużej niż zwykle, gdyż jak powiedział mamie siedział na klatce schodowej, żeby się uspokoić. (…) Chłopiec unika szkoły w tygodniach, kiedy ma być odbierany przez ojca przez tatę. Opuszcza wtedy zajęcia lekcyjne lub nalega, by mama odbierała go wcześniej lub zwalniała. Dziecko skarży się na bóle brzucha. Całkowicie odmawia brania udziału w rozmowach na temat taty i jest zamknięty na wszelkie propozycje naprawienia relacji (…).

W trosce o stan psychiczny Kacpra i jego komfort przebywania w szkole, zwracamy się do Sądu z prośbą o niezwłoczne wyłączenie szkoły z procesu przekazywania opieki nad dzieckiem i odbierania go przez ojca. Do tej pory szkoła była dla tego ucznia miejscem, gdzie czuł się spokojnie i bezpiecznie, gdzie nie myślał o sporach rodziców, gdzie lęki nie miały do niego dostępu lub przynajmniej nie utrudniały procesu rozwoju i edukacji. Wyrażamy obawę, że postanowienie Sądu może się stać u niego początkiem fobii szkolnej lub co najmniej wywoła strach przed wstydem, napiętnowaniem, czy choćby niezdrowym zainteresowaniem ze strony kolegów (…)”.

❗❗❗

Bratni Sąd Rejonowy pismo olał, a matce licznik niezrealizowanych kontaktów bił dalej. I nie ma znaczenia, że Krystian F. ma bardzo wysoką „więzienną” emeryturę (około 8 tysięcy złotych), a odchodząc z pracy dostał 60 tysięcy odprawy. Nie zgodził się, by matka jego dzieci spłaciła mu dług w ratach za ich opór wobec spotkań. I podał ją do komornika. Alimenty, które płaci na chłopców w wysokości 1,4 tysiąca złotych miesięcznie zwracają mu się więc z nawiązką.

Podpowiem ci Wysoki Sądzie w Gliwicach, że sąd bydgoski w analogicznej sprawie w 2021 roku uchylił nakaz zapłaty argumentując tak:

„Postępowanie dotyczące wykonywania kontaktów z dzieckiem jest postępowaniem opiekuńczym, a w postępowaniu tego rodzaju wartością nadrzędną zawsze jest dobro dziecka. Instytucja zagrożenia nakazem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej nie może zatem służyć jako narzędzie zemsty czy odwetu na drugim z rodziców. Ma ona na celu wyłącznie zapewnienie realizacji kontaktów z małoletnim dzieckiem tak, by miało ono możliwość podtrzymania relacji z rodzicem, pod którego pieczą nie pozostaje. Niemniej nie chodzi tu jednak o podtrzymanie jakichkolwiek relacji, ale dążyć należy do ich kształtowania w taki sposób, by służyły prawidłowemu rozwojowi dziecka (…)”.

❗❗❗

W wypadku Kacpra i Miłosza zachowania ojca świadczą o tym, że w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, iż główną przyczyną braku kontaktów z dziećmi jest jego własne skandaliczne zachowanie. Miłosza, wówczas sześcioletniego, odbierał z przedszkola w asyście policji i za pozwoleniem dyrektorki placówki (to ona policję wezwała). Nie pozwolił na telefon do mamy, dziecko wróciło do domu z płaczem. Chłopiec zamknął się w sobie i nie chce podejmować tematu kolejnych spotkań.

Prawnik Magdaleny podsumował:

„Ojciec nie dostrzega wadliwości własnej postawy i w dalszym ciągu wypowiada się w sposób obelżywy o matce, domagając się od drugiej strony respektowania orzeczenia sądu, którego sam nie wykonuje należycie, a swoją lekceważącą i wrogą wobec matki postawą utrudnia kontakty”.

❗❗❗

Tymczasem ty Okręgowy Sądzie uznałeś, że terapia szokowa dla dzieci, jaką jest przebywanie z ojcem przez tydzień sam na sam to nic innego jak ich dobro, choć wielu specjalistów pracujących z matką i dziećmi potwierdza, że te kontakty są dla nich traumatycznym przeżyciem, a opieki naprzemiennej nie powierza się rodzicom, pomiędzy którymi istnieje tak silny konflikt. Ojciec dzieci przyznał, że był u psychologa, ale zrobił to wyłącznie na potrzeby postępowania sądowego i nie widzi w sobie żadnych wad. Nie przedstawił przy tym jakichkolwiek opinii specjalisty, który z nim pracował, a w procesie przedłożył jedynie zaświadczenie, że takie zajęcia odbył.

Sąd dał prymat interesowi ojca nad dobrem małoletnich” – alarmował prawnik Magdaleny.

❗❗❗

Piszę do ciebie Sądzie Okręgowy w Gliwicach ten list, bo wiem, że jesteś kobietą i nazywasz się Marta Kucharczyk – Gemza. Masz 160-metrowy dom, dwa potężne kredyty hipoteczne i życie Kacpra, Miłosza i jego matki w swoich rękach. Możesz Wysoki Sądzie przyjrzeć się raz jeszcze własnym zarządzeniom opiekuńczym i zmienić los tych dzieci.

Na koniec jeszcze dodam, że Magdalena, której nikt nie chciał słuchać, znalazła pewnego dziennikarza, nazywającego się śledczym. I poprosiła go o pomoc. Dziennikarz ten postanowił przeprowadzić więc śledztwo i zebrać dowody, mające posłużyć poprawie sytuacji kobiety przed sądem. Ale żadnych dowodów nie zebrał, za to bez podpisania umowy wziął od niej 12 tysięcy złotych. W ramach pomocy nagrał za to filmik na youtubie, najeżony błędami.

Nazywa się Leszek Szymowski i Magdalena nie jest jedyną matką, która walczy w sądzie o dzieci, a od której ten współpracujący z pismem „Angora” dziennikarz wziął ogromne pieniądze (widziałam przelewy, inna matka wysłała mu 16 tysięcy; w tytule dwóch przelewów wpisała „pożyczka”). 

Jak zapytałam, dlaczego to zrobiła, odpowiedziała mi z płaczem: „A pani nie zrobiłaby wszystkiego, żeby sąd nie odebrał pani dzieci?”.

Tych matek jest więcej, bo działania sądów i znieczulica mediów mainstreamowych narażają je na finansowe wykorzystanie, czyli powtórną wiktymizację.

Żaden człowiek, pracujący jako dziennikarz, nie powinien brać ŻADNYCH pieniędzy od ludzi w tragicznej sytuacji życiowej, szukających pomocy.

❗❗❗

Kacper wysłał ojcu fragment utworu „Tanatofobia” rapera i youtubera znanego w świecie internetu jako Mortal. Tekst w całości opowiada o depresji i obsesyjnych myślach samobójczych. Apeluję, Wysoki Sądzie, proszę i namawiam, by dostrzegł Sąd w tym działaniu rozpacz dziecka, którego Sąd nie wysłuchał. Zanim będzie za późno:

„Jesteś najgorszym co mnie spotkało w życiu
Nie słyszeli naszych kłótni, nie widzieli łez, ani krzyków i lat tego syfu
Słowa tak toksyczne, że mnie pozbawiły zmysłów (…)

Znów uciekam od depresji
I pomimo, że mi ciężej, od miesięcy mamo nie musisz się bać
No bo jakbym miał się zabić, skoro tak się boję śmierci (co jest?!)
Ataki paniki, znowu przez nie płaczę
Strach mi jest tak bliski, nie wiem, czy dam radę
Za długo już krwawię, zbierałem odwagę, by powiedzieć wam prawdę!
Choć nie wiem, czy potrafię”.

 

Ps. Rzecznik Praw Dziecka, do którego matka wysłała pismo w maju obiegłego roku z prośbą o interwencję do dziś nie odpowiedział. 

 

Zobacz również

Przegląd Piosenki Aktorskiej
Ostatni list
Piekło Hanny i jej dzieci

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...