(Fot. flickr.com)
Sobota 1.08.2020
Nie słabnie impet połączonych sztabów wyborczych i Swietłany Cichanouskiej, kandydującej w wyborach prezydenckich. Pozostali kandydaci konkurujący z Łukaszenką niemal całkowicie zniknęli z białoruskiej przestrzeni medialnej i nie są w praktyce aktywni. Obecnie rozgrywka toczy się między obozem Łukaszenki a Białorusinami popierającymi Cichanouską, uosabiającą zmiany. Sobotnie wiece wyborcze (Słonim, Wołkowysk, Grodno) oraz dzisiejszy, który rozpoczął się o 10.00 w Baranowiczach, pokazują, że fala społecznego poparcia dla opozycji nie maleje, można nawet powiedzieć, iż wzbiera. Każdego dnia Cichanouska organizuje trzy wiece w różnych miejscowościach. Wczoraj poinformowano też o kolejnym, zaplanowanym na 6 sierpnia, wielkim wiecu – koncercie w Mińsku.
Obóz władzy nasilił aresztowania. Obecnie egzekwowane są wyroki administracyjne (najczęściej 14 dni) wobec aktywistów, które orzeczone były wcześniej. Mają też miejsce nowe zatrzymania, jak w wypadku blogera Masłowskiego. Odnotowuje się również represje i szykany wymierzone w przedstawicieli mediów, w tym przede wszystkim Biełsatu.
Ciekawie wygląda też rozgrywka związana z aresztowaniem wagnerowców. W sobotnie popołudnie, po trzydniowej nieobecności w mediach, co zrodziło kolejną falę spekulacji na temat stanu zdrowia Łukaszenki, spotkał się on z szefem białoruskiego KGB Walerym Wakulczikiem oraz szefem komitetu śledczego Iwanem Noskiewiczem. Warto w kontekście tego spotkania zwrócić uwagę na następujące sprawy. Łukaszenka wypowiedział się na temat zatrzymanych wagnerowców w tonie bardzo koncyliacyjnym, mimo że znany jest z dość emocjonalnych wystąpień. Stwierdził, że „to żołnierze”, którzy popełnili przestępstwo, ale niewielkie. Dodał również, iż rozmawiać należy z tymi, którzy ich na Białoruś przysłali. Zadeklarował otwartość i gotowość do współpracy z Rosją, o ile Moskwa będzie chciała „dostarczyć nowe informacje”, a także powiedział, że „przekrzykiwanie się w mediach” nie rozwiąże problemu. Po drugie Łukaszenka oświadczył, iż zgodnie z otrzymanymi informacjami zatrzymana grupa wagnerowców miała być pierwszą, która dotarła na Białoruś, co oznacza, że wcześniejsze rewelacje, jakoby miało zostać przerzuconych 200 „bojowników”, się nie potwierdzają. Wypowiedź swą zakończył stwierdzeniem, iż do jego wyłącznych kompetencji należy udzielenie zgody na przebywanie wojskowych obcych państw na obszarze Białorusi, nawet bez broni, a on takiej zgody nie dawał.
Z fragmentu wypowiedzi Noskiewicza, który można było obejrzeć na kanale Białoruś-1, wynika, że zeznania zatrzymanych co do miejsca, w jakie mieli się udać, są niespójne i wszyscy oni zostali aresztowani. Szef rozgłośni Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow powiedział, że według jego informacji wagnerowcy mieli się docelowo znaleźć na Ukrainie. Ukraiński wątek jest w całej sprawie o tyle ciekawy, że, jak informują tamtejsze oraz rosyjskie media, to Mińsk zwrócił się do Kijowa po zatrzymaniu wagnerowców, o czym świadczy fakt spotkania szefa białoruskiego MSZ-u Makieja z pełniącym obowiązki szefem ukraińskiej placówki Petro Wróblewskim. Późniejszy wniosek SBU o ekstradycję zatrzymanych miałby być, w świetle tej interpretacji, inicjowany przez stronę białoruską.
Charakter oraz ton wypowiedzi Łukaszenki w sprawie wagnerowców interpretowany jest przez niektórych białoruskich komentatorów (Aliaksandr Klaskouski) jako wyraźny sygnał ze strony obozu władzy, że jego intencją jest uspokojenie i nieeskalowanie relacji z Rosją.
Jednym z powodów może być zdecydowane stanowisko przedstawicieli Rosji. Ambasador Mieziencew domagał się „szybkiego zwolnienia” aresztowanych, a w wywiadzie dla „Moskiewskiego Komsomolca” w emocjonalny sposób odniósł się do sytuacji. Powiedział, że „nalegamy na szybkie uwolnienie naszych obywateli. Chcemy, aby przedstawione przez nas argumenty nie były dezawuowane. Aby ludzie, którzy prezentują te argumenty, nie byli od początku uważani za tych, którzy kłamią”. Mimo emocjonalnego tonu wypowiedzi Mieziencew nie odrzucił możliwości rozwiązania problemu i potraktowania całej sytuacji w kategoriach kryzysu, który warto pozostawić w przeszłości.
Głos zabrał też szef rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergiej Naryszkin, uchodzący za jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Powiedział on agencji TASS, że według informacji, które posiadają rosyjskie służby, europejskie elity uważają aresztowanie wagnerowców za „wyreżyserowaną akcję”, która wywołuje „współczucie”. Słowa Naryszkina interpretowane mogą być z jednej strony jako ostrzeżenie pod adresem Mińska, z drugiej jako informacja, że Zachód nie uznaje „narracji Mińska”, w myśl której Białoruś stanęła w obliczu rosyjskiej agresji, zatem akcja nie przyniosła efektów, jakich miano się w Mińsku spodziewać.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w komentarzach w niektórych rosyjskich mediach sugeruje się, że relacje Federacji Rosyjskiej z Białorusią znalazły się w fazie, w której nie ma powrotu do stanu sprzed aresztowania wagnerowców. Nie tylko z tego powodu, że białoruski prezydent wziął obywateli rosyjskich de facto „na politycznych zakładników”, ale również, a może przede wszystkim, z tego względu, że „demaskując” rosyjską ingerencję w wewnętrzne sprawy swego kraju, wzmocnił i uprawdopodobnił narrację antyrosyjskich kół politycznych na Zachodzie, co jest bezpośrednim uderzeniem nie w wizerunek, ale w interesy polityczne Moskwy.
Łukaszenka nie rezygnuje, jak można przypuszczać, z „rozegrania” wyborów na swoich warunkach. Świadczy o tym jego sobotnie spotkanie w Wiktarem Szejmanem i Natalią Koczanową, w trakcie którego polecił „zapewnić bezpieczeństwo komisji wyborczych”. W białoruskich mediach już pojawiły się informacje na temat usuwania kurtyn w lokalach wyborczych, co ma utrudniać fotografowanie biuletynów wyborczych.
Władze kontynuują też przygotowania do wykreowania spisku, którego członkami mieliby być bloger Cichanouski, Nikołaj Statkiewicz oraz zatrzymani wagnerowcy, a także aresztowany właśnie na dwa miesiące rosyjski polittechnolog Witalij Szklarow.
W kanałach internetowych na platformie Telegram, zarówno białoruskich, jak i rosyjskich, spekuluje się na temat złego ponoć stanu zdrowia Łukaszenki, co może doprowadzić do odwołania zapowiedzianego orędzia prezydenta Białorusi, które ma się odbyć w poniedziałek.
Autor
Marek Budzisz
Historyk, dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce Rosji i postsowieckiego Wschodu. Ostatnio opublikował „Koniec rosyjskiej Ameryki. Rozważania o przyczynach sprzedaży Alaski".
Trwa ładowanie...