(pixabay.com)
W sobotę 30 maja liczba wykrytych przypadków zakażenia SARS-CoV-2 na świecie przekroczyła sześć milionów; ponad 367 tysięcy osób zmarło na wywołaną przez nowego koronawirusa chorobę COVID-19. Tylko w minionym tygodniu potwierdzono blisko 680 tysięcy nowych przypadków zachorowań na COVID-19. W piątek pobity został także dzienny rekord nowych zachorowań; wynoszący obecnie ponad 125 tysięcy.
W ciągu trzech ostatnich dni (od środy do piątku 27-29 maja) najwięcej nowych zachorowań miało miejsce w Brazylii, która wyprzedziła pod tym względem USA. W tych ostatnich natomiast, pomimo relatywnego spadku liczby nowych zachorowań (liczba nowo wykrytych przypadków oscyluje około 20–25 tysięcy dziennie), na COVID-19 zmarło już niemal 105 tysięcy ludzi. Dla porównania – w I wojnie światowej zginęło nieco ponad 116 tysięcy obywateli USA.
W minionym tygodniu w USA złożono nieco ponad 2,1 miliona wniosków o przyznanie zasiłku dla bezrobotnych. Dobra wiadomość brzmi: jest to ósmy kolejny tydzień kończący się spadkiem liczby składanych wniosków. Zła wiadomość natomiast jest taka, że od 10 tygodni ich liczba nie była mniejsza niż dwa miliony tygodniowo. W sumie od lockdownu amerykańskiej gospodarki w połowie marca pracę straciło co najmniej 40,76 miliona Amerykanów.
Zasiłki socjalne wypłacane z federalnego funduszu powstałego w ramach CARES Act w wysokości 600 dolarów wzbudzają coraz gorętsze dyskusje wśród amerykańskich polityków. Według części ekonomistów zasiłek jest na tyle wysoki, że skutecznie zniechęca znaczą część bezrobotnych do wznowienia pracy. CARES Act traci moc z końcem lipca, jednakże w Kongresie już trwają dyskusje nad wprowadzeniem HEROES Act, który wydłużyłby wypłacanie cotygodniowego dodatku do końca tego roku – nie jest jednak pewne, czy jego wysokość zostałaby utrzymana.
Tymczasem w środę prezydent Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde stwierdziła, że spadek PKB strefy euro wyniesie pomiędzy 8 a 12%. Tym samym Lagarde przyznała, że „łagodny scenariusz” prognozowany przez ECB w kwietniu się nie ziści; zamiast tego gospodarka eurozony „znajdzie się gdzieś pomiędzy średnim a złym scenariuszem”.
Tego samego dnia szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła unijny plan pomocy gospodarczej, mający złagodzić skutki ekonomiczne pandemii COVID-19.
Nowa Generacja UE, bo tak nazywa się ów plan, zakłada utworzenie wartego 750 miliardów euro funduszu, w ramach którego 500 miliardów euro będzie rozdysponowane w formie grantów, a 250 miliardów w formie pożyczek. Projekt będzie wpisany w budżet UE, co spowoduje, że według planów wyniesie on 1,85 biliona euro. Tak samo jak w propozycji przedstawionej tydzień temu przez prezydenta Macrona i kanclerz Merkel pieniądze zostaną pozyskane przez Komisję Europejską, a ich spłata będzie rozłożona na około 30 lat. Dodanie dodatkowych 250 miliardów będących pożyczkami można odczytać jako wyraźny ukłon w stronę tak zwanej oszczędnej czwórki. Po przedstawieniu propozycji kanclerz Austrii Sebastian Kurz powiedział, że czwórka dostrzega pozytywy projektu (w szczególności zaznaczenie, że jest to program jednorazowy, a nie wstęp do uwspólnotowienia długu), ale wciąż liczy na negocjacje dotyczące proporcji między częścią grantową a pożyczkową funduszu.
Interesujący jest fakt, że trzecim największym beneficjentem funduszu miałaby według projektu być Polska, która po zsumowaniu funduszy z grantów oraz pożyczek miałaby otrzymać 63,8 miliarda euro – i to pomimo faktu, że Polski nijak nie można uznać za jedną z najbardziej poszkodowanych gospodarek Unii.
Wciąż obecne są również rozważania dotyczące pozyskiwania środków na spłatę zaciągniętych długów; mówi się między innymi o tak zwanym podatku węglowym czy cyfrowym. Urzędnicy Komisji podkreślają również, że nowa sytuacja ekonomiczna nie zniesie projektu neutralności węglowej do 2050 roku. Przy wprowadzaniu tego projektu również planowane są nowego rodzaju opłaty i podatki.
Szef Rady Europejskiej Charles Michel zwołał posiedzenie dopiero na 19 czerwca, a więc można się spodziewać, że do tego czasu projekt Nowej Generacji UE będzie jeszcze szeroko dyskutowany i modyfikowany, zanim trafi pod oficjalne obrady szefów państw członkowskich.
Część komentatorów uznaje propozycję KE za „moment hamiltonowski” UE, tworzący fundamenty pod realną federalizację Unii. Warto jednak zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do inicjatywy jednego z ojców założycieli USA nie ma – przynajmniej na chwilę obecną – mowy o uwspólnotowieniu długu. No i nie jest wcale pewne, czy plan uzyska jednogłośną zgodę państw członkowskich, niezbędną do jego akceptacji. Jak to ujęła Angela Merkel, „negocjacje będą ciężkie”.
COVID-19
Wieczorem w piątek 5 czerwca liczba zarażonych wirusem SARS-CoV-2 na świecie przekroczyła 6,8 miliona; liczba zgonów wynosi niemal 400 tysięcy. W czwartek odnotowano najwyższy dzienny przyrost zachorowań, w ciągu 24 godzin przybyło blisko 130 tysięcy nowych przypadków.
Najwięcej zachorowań i zgonów miało miejsce w USA, gdzie w ciągu kilku dni liczba wykrytych przypadków wystąpienia SARS-CoV-2 przekroczy dwa miliony; już teraz z powodu COVID-19 zmarło tam natomiast ponad 111 tysięcy osób. Choć przyrost nowych przypadków utrzymuje się wciąż powyżej poziomu 20 tysięcy, to w Stanach Zjednoczonych stale spada śmiertelność spowodowana wirusem. Ponieważ okres inkubacji wirusa może sięgać 14 dni, przykrą niewiadomą pozostają statystyki, które ukażą się w przyszłym tygodniu, kiedy będzie już widoczny wpływ protestów i zamieszek na sytuację epidemiologiczną w USA.
Na drugim miejscu pod względem wykrytych przypadków plasuje się Brazylia. W czwartek w kraju tym wykryto niemal 32 tysiące nowych przypadków wystąpienia nowego koronawirusa; rośnie również liczba zmarłych. To nie jedyny latynoamerykański kraj, w którym sytuacja epidemiczna się pogarsza. Wzrost zachorowań widoczny jest również w Meksyku. Zarówno Meksyk, jak i Brazylia mimo złej sytuacji zezwalają jednak na luzowanie zasad kwarantanny i otwieranie gospodarki. W Brazylii należy zwrócić uwagę na jeszcze jedno wydarzenie. Do krajowego parlamentu złożono 30 wniosków o impeachment prezydenta, a sąd najwyższy prowadzi postępowania wymierzone w samego Jaira Bolsonaro oraz ludzi z jego najbliższego otoczenia. Na razie jednak prezydent ma wystarczającą większość, aby odrzucić wnioski w parlamencie.
Mimo ogólnego wzrostu zachorowań na świecie poprawia się sytuacja w Europie. Kraje strefy Schengen stopniowo otwierają granice, choć ze względu na brak jednomyślności na piątkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE nie udało się wyznaczyć konkretnej daty, po której miałby ponownie zacząć obowiązywać swobodny przepływ osób. Holandia na przykład otworzyła swoje granice dla 12 krajów wspólnoty; Chorwacja dla 10, Szwajcaria i Austria zadeklarowały, że 15 czerwca otworzą granice dla obywateli Niemiec i Liechtensteinu, a także następnie kolejno Francji i Czech, Słowacji oraz Węgier. Oba kraje zapowiedziały jednakże, że nie zamierzają otwierać swoich granic dla podróżnych z Włoch. Również w Grecji, gdzie sporządzono listę krajów, których obywatele nie muszą przechodzić kwarantanny, uznano Włochy za kraj ciągle stwarzający pewne ryzyko epidemiologiczne. Minister spraw zagranicznych Włoch Luigi Di Maio nazwał te działania „pogwałceniem europejskiego ducha”.
Choć wszystkie kraje podają liczby zarażonych oraz ofiar śmiertelnych wirusa, to sposoby wyliczania tych danych wyraźnie się różnią. Dlatego wielu ekspertów podkreśla, że prawdziwy obraz pandemii będzie można ocenić dopiero, jeśli porównamy liczbę wszystkich zgonów z danego okresu z liczbami z lat ubiegłych. I tak w ostatnim czasie Instytut Zdrowia Carlosa III podał, że między 1 marca a 12 maja w kraju odnotowano o ponad 43 tysiące więcej zgonów niż w tym samym okresie w latach ubiegłych. Tymczasem liczba zmarłych z powodu COVID-19 podawana przez ministerstwo wyniosła w tym czasie tylko 27 tysięcy. Oznacza to, że blisko 16 tysięcy zgonów nie zostało ujętych w ministerialnych statystykach; a jak zauważa El Pais możliwe jest, że część co najmniej z nich jest wynikiem zachorowania na COVID-19.
Jest to wymiar stricte medyczny pandemii COVID-19. Poza nim nie przestaje ona także pustoszyć gospodarek państw Starego Kontynentu i USA.
W środę niemiecka „wielka koalicja” uzgodniła rozmiary oraz kształt nowego pakietu stymulacyjnego, który ma rozruszać gospodarkę wyniszczoną przez pandemię oraz związany z nią kryzys. Wart 130 miliardów euro program to nie tylko pomoc istniejącym przedsiębiorcom, ale także krok w stronę nowych technologii i walka ze zmianami klimatycznymi. Kanclerz Merkel zapowiedziała obniżenie podatku VAT z 19% do 16%, a najniższej stawki z 7% do 5%; niższe podatki będą obowiązywać do końca tego roku. Rodzice otrzymają jednorazowo 300 euro na każde dziecko, a władze lokalne dostaną rekompensaty z tytułu mniejszych wpływów z podatków od firm. Przedsiębiorcy zostali zapewnieni, że rząd ograniczy wysokość składek na ubezpieczenie społeczne do 40% pensji.
Rozczarowane nową propozycją są niemieckie firmy motoryzacyjne. Chociaż pakiet przewiduje zwiększenie dopłat do samochodów do sześciu tysięcy euro, to zmiana dotyczy tylko samochodów elektrycznych. To nie jedyne działanie podjęte na korzyść sektora nowych technologii. W ramach programu pomocowego utworzono również wart 50 miliardów euro fundusz, z którego mają być wspierane inwestycje z dziedzin takich jak sztuczna inteligencja, komputery kwantowe czy też właśnie samochody elektryczne. Wartość pakietu to niemal 4% PKB, a łącznie wraz z wcześniejszymi programami pomocowymi rząd w Berlinie przeznaczył już na programy pomocowe ponad bilion euro.
Jak co czwartek Departament Pracy USA przedstawił dane dotyczące nowo złożonych wniosków o zapomogę. Po raz pierwszy od początku pandemii i lockdownu w Stanach Zjednoczonych liczba nowych wniosków spadła poniżej dwóch milionów – w ubiegłym tygodniu było ich 1,83 miliona, co oznacza, że przez ostatnie 11 tygodni złożono w sumie 42,6 miliona takich wniosków.
Pomimo relatywnie niewielkiej liczby zarażonych także Australia odczuwa skutki pandemii COVID-19. W wypadku Australii są one jednak spowodowane nie tylko globalną dekoniunkturą, ale także zatargiem z Pekinem, w jaki Canberra wdała się na tle pandemii. Według danych opublikowanych w środę Australia znalazła się w technicznej recesji – pierwszej od 29 lat. W pierwszym kwartale bieżącego roku konsumpcja na antypodach zmniejszyła się o 1,1% – najwięcej od 34 lat (za to, co, jak sądzimy, rozbawi czytelników „Weekly Brief”, którzy są w końcu Słowianami, aż o 3% zwiększyły się wydatki Australijczyków na alkohol). Spadki w sektorze usług wyniosły 2,4%.
Warto dodać, że w połowie maja stopa bezrobocia down under wyniosła 6,2%. Jest to jednak zauważalnie mniej, niż prognozowano; większość analityków przewidywała, że wynik będzie o 2% gorszy. Pomimo tego australijska administracja przewiduje, że bezrobocie na koniec czerwca wyniesie około 10%.
W kończącym się właśnie tygodniu opublikowany został szereg danych PMI (Purchasing Managers Index). PMI usług dla strefy euro wyniósł 30,5 – w normalnych warunkach byłby to rezultat katastrofalny (50 to wynik świadczący o braku zmian, wszystko poniżej oznacza pogorszenie koniunktury), ale pamiętać trzeba, że jest to najlepszy wynik od trzech miesięcy (w kwietniu PMI usług eurolandu wynosił 12). PMI zbiorczy państw strefy euro wyniósł 31,9 (w kwietniu było to 13,6); PMI dla przemysłu 39,4 (w kwietniu 33,6). Odwrócenie trendu spadkowego może zostać odebrane jako przesłanka sugerująca, że najgorsze już za eurozoną – przynajmniej do momentu wystąpienia drugiej fali zachorowań.
PMI dla przemysłu wyniosło 40,6 we Francji i w Polsce (w porównaniu do 31,5 i 31,9 w kwietniu); w Niemczech natomiast 36,6 (34,5 w ubiegłym miesiącu); większą poprawę zanotowały Włochy – z 31,1 miesiąc temu do 45,4 obecnie. Jednak pandemia najmocniej uderzyła we wspomniany na początku sektor usług; jak już zauważyliśmy, dla całej eurozony wyniósł on w ubiegłym miesiącu 30,5; podobny wynik osiągnęły więc Francja 32,1 (w porównaniu do 10,2 miesiąc wcześniej), Niemcy 32,6 (16,2) czy Włochy z wynikiem 28,9 (10,8). W każdym wypadku jednak widać, że nastąpiła co prawda znacząca poprawa, ale do granicznej wartości 50 jest jeszcze daleko. W USA natomiast PMI dla przemysłu osiągnęło w maju wartość 39,8 (36,1 w kwietniu); PMI usług wyniosło 37,5 (26,7 miesiąc wcześniej).
W przypadku Chin porównywalny współczynnik PMI publikowany przez Caixin wyniósł 50,7 dla przemysłu (49,4 w kwietniu) oraz 55 dla usług (44,7); według danych IHS Markit współczynniki te wyniosły odpowiednio 50,6 i 53,6. O ile więc gospodarki zarówno UE, jak i USA są dalej pogrążone w kryzysie spowodowanym pandemią COVID-19, to Chiny stają się motorem odbicia ekonomicznego – szczególnie w Azji, która zastępuje – przynajmniej na czas trwania pandemii – rynki zachodnie. Warto również zauważyć, że 81,2% przedsiębiorstw raportowało, iż prowadzona przez nie działalność wróciła do co najmniej 80% poziomu sprzed pandemii.
Autor
Albert Świdziński
Dyrektor analiz w Strategy&Future.
Trwa ładowanie...