Ukraina

Obrazek posta

Kijów (fot. pixabay.com)

 

W 1991 roku Ukraina była jedną z najbiedniejszych republik sowieckich, licząc per capita. Biedniejsze były tylko Azerbejdżan, Gruzja, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan. Tradycyjnie Ukraina była krajem rolniczym, w czasach carskich i sowieckich zasilającym imperium w żywność. Wyjątkowo dotknięta przez wydarzenia XX wieku przeżyła kilka, jeśli nie kilkanaście, „szoków” geopolitycznych: działania wojenne obu wojen światowych prowadzone w dużej mierze na jej obecnym terytorium, koszmar wojny domowej, kolektywizację, forsowną industrializację, Wielki Głód, okupację niemiecką i Holokaust, wreszcie czystki stalinowskie.

Ukraina po II wojnie światowej stała się republiką sowiecką. Centralnie ustalany w Moskwie Gosplan obejmował plany produkcyjne i ustalał relacje gospodarcze między centrum imperium a republikami. Gdy Gosplan się załamał, powiązania gospodarczo-finansowe między republikami zostały przecięte i nastąpił upadek gospodarki Związku Sowieckiego.

 

Traktowany jako całość obszar dawnego imperium sowieckiego odnotował w latach 1990–1995 spadek PKB aż o trudne do wyobrażenia 40%.

 

Dla porównania Stany Zjednoczone pomiędzy rokiem 1930 a1934, w czasie wielkiej depresji, która pogrzebała ówczesny ład globalny i ostatecznie zakończyła erę pierwszej globalizacji, straciły 27% PKB. Po upadku Związku Sowieckiego wykształciły się stosunki kapitalistyczne, a to pociągnęło za sobą drastyczną redukcję wydatków na zdrowie, edukację i programy społeczne, powodując powstanie ogromnych nierówności społecznych.

Towarzyszący transformacji szok ekonomiczny i gwałtowana prywatyzacja zakładów tradycyjnie charakteryzujących się nadmiernym zatrudnieniem zaburzyły dotychczasową stabilizację społeczną. Odbicie rozpoczęło się dopiero wraz z rokiem 1995. I dopiero po 12 kolejnych latach, pod koniec roku 2007, 10 spośród 15 dawnych republik związkowych odzyskało poziom PKB z roku 1991. Tylko Mołdawia, Ukraina, Gruzja, Kirgistan i Tadżykistan nie przekroczyły w 2007 roku progu PKB z roku 1991. W tym czasie postępowała odbudowa gospodarcza Rosji, choć bardzo powoli i dopiero w latach 2006–2007 Rosja przekroczyła próg poziomu Rosyjskiej Republiki Sowieckiej z 1991 roku.

 

Jeszcze w 2015 roku Ukraina wypracowywała zaledwie 63,4% PKB z poziomu z roku 1991 roku, podczas gdy Rosja już 119,8%, Białoruś 193,9% (!), Litwa 139,6%, Łotwa 145,8%, Kazachstan 219% (!), Turkmenistan aż 515% (!), a Uzbekistan 281,2% (!).

 

Po II wojnie światowej przy pomocy władzy sowieckiej dokonano istotnej modernizacji i rekapitalizacji kopalni i zakładów metalurgicznych, choć oparta na rolnictwie gospodarka republiki bardzo ucierpiała przy realizacji indukowanej przez Moskwę industrializacji. W tym procesie gospodarka ukraińska stała się zależna od ropy, minerałów i taniego gazu z republiki rosyjskiej. W wewnątrz-sowieckim procesie podziału pracy zamieniała niemal darmową energię i surowce w dobra przetworzone, których wartość była na sztucznych wewnętrznych rynkach sowieckich zawyżona w stosunku do wartości uzyskiwanej na rynku światowym. Wraz z końcem Związku Sowieckiego w porównaniu do innych republik Ukraina dysponowała dość dobrą i nowoczesną infrastrukturą oraz parkiem maszynowym w dobrym stanie, choć po roku 1991 zaniedbano modernizację i nie nadążano za wymogami rynków. Jednak na skutek zakrętów historii zyskała dziedzictwo w postaci podziału kraju na mówiący po ukraińsku zachód i północ oraz po rosyjsku wschód i południe.

Ponieważ przez całe dekady Rosja dostarczała Ukrainie surowce poniżej cen obowiązujących na rynkach światowych, uzależniło to stopniowo kraj od gazu i ropy rosyjskiej.

 

Po 1991 roku nastała wspomniana wcześniej wielka dezorganizacja, ze spadkiem PKB w latach 1991–1996 od 9,7% do 22,7% rocznie! Z hiperinflacją i gigantycznym spadkiem produkcji przemysłowej (na poziomach nie notowanych w warunkach pokoju).

 

Wzrost PKB Ukraina zaczęła notować dopiero po roku 2000. Wcześniej w pełnym rozkwicie była wymiana barterowa i obrót w obcych walutach, kwitł też oczywiście czarny rynek. W wyniku oligarchizacji i feudalizacji systemu polityczno-gospodarczego kraj stracił polityczną stabilność, szerzyła się wszędobylska korupcja. To prowadziło do braku realnej konkurencji gospodarczej na rynku krajowym, braku trwałości instytucji i w ogóle braku sensowności ich budowania.

Przestrzeń fizyczna zajmowana przez państwo nie tylko zdawała się nie mieć cech obszaru rdzeniowego, zdolnego do zadaniowania swoich interesów i ich realizacji, ale traciła w ogóle spójność i sterowność z punktu widzenia wykonywania władzy oraz jej akceptacji przez społeczeństwo i lokalne czy regionalne mechanizmy, których szeroko pojęta lojalność wobec państwa jest warunkiem istnienia zorganizowanego organizmu państwowego.

 

W modelu geopolitycznym Ukraina osuwała się w stan, który historycznie prowadzi do rozbiorów przestrzeni chorego organizmu państwowego.

 

Sześciu najbogatszych ludzi kraju w tym czasie to byli magnaci metalurgiczni, „wiszący” na taniej energii z Rosji, często pochodzący z sowieckiej kadry menedżerskiej, która prywatyzowała przemysł sowiecki, stając się jego właścicielem, a z czasem zyskując status oligarchów na skalę całego kraju.

Potem coś się zmieniło. Wraz ze wzrostem PKB w latach 2000–2007 pojawiły się na Ukrainie instytucje bankowe z prawdziwego zdarzenia, a osiągany wzrost gospodarczy w procentach zaczął dorównywać wzrostowi w Rosji. Pojawił się popyt wewnętrzny, eksport na rynki Unii Europejskiej, a po 2009 roku dominujący trend eksportu do Azji. Szybko rosnące gospodarki Azji kupowały produkty ukraińskich zakładów metalurgicznych.

Istniejące problemy kraju zostały zwielokrotnione w ostatniej dekadzie przez implikacje odebrania Krymu i wojny o Donbas. Nie polepsza stanu państwa masowy exodus ludzi na Zachód, w tym wielka migracja młodzieży do Polski. Dane z początku 2020 roku wskazują, że Polska ma większą populację realną niż Ukraina.

 

Pomimo ogromu terytorium, dostępu do portów morskich, szlaków komunikacyjnych wschód–zachód oraz przebiegu przez jej terytorium rurociągów z energią Ukraina nie jest architektem gry geopolitycznej, lecz jej przedmiotem.

 

W czasach sowieckich Ukraina odpowiadała za czwartą część całej sowieckiej produkcji rolnej i plasowała się na drugiej pozycji, zaraz po republice rosyjskiej, jeśli chodzi o produkcję przemysłową. Teoretycznie może więc być w przyszłości bogatym krajem. Pogląd ten ma odzwierciedlenie w analizach Banku Światowego. Żaden inny kraj europejski nie ma takich zasobów węgla (4% zasobów globu), żelaza, a nawet gazu i żyznej ziemi rolnej (z której, nawiasem mówiąc, tylko połowa jest uprawiana).

Pomimo pogorszenia się za czasów sowieckich jakości słynnych ukraińskich czarnoziemów wciąż należą one do najlepszych gleb w skali świata. Populacja kraju spadła z 52 milionów w 1991 roku i dalej dramatycznie spada. Za to młodzież i kadra inżynierska są świetnie wykształcone – lepiej niż w innych krajach o niskim lub średnim dochodzie. Ukraina ma także przez zachodnią granicę dostęp do rynków europejskich, co stwarza łatwość obrotu handlowego. W 2014 roku utrata Krymu i wojna w Donbasie pociągnęły za sobą spadek PKB o 6,6% oraz recesję, potem nastąpił kolejny spadek PKB o 14,3% w roku 2015, ale już w kolejnym roku zaliczono wzrost o 2,3%.

Ukraina mogłaby być bogatym krajem, ale historia uczyniła ją biedną.

Jej los i bezpieczeństwo są ściśle związane z losem i bezpieczeństwem Rzeczypospolitej. Na dobre i na złe.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Felieton Jacek Bartosiak

Zobacz również

Bolesna realność przepływów strategicznych i lekcja z historii
Pół roku, które może okazać się kluczowe dla integracji Ukrainy z NATO
Rozmowa Jacka Bartosiaka na temat kryzysu w Chinach (Podcast)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...