Bitwa zwana 73 Easting

Obrazek posta

Czołgi M1 Abrams, Bliski Wschód, 1992 (fot. Wikipedia)

 

W roku 1991 rozpoczyna się również I wojna w Zatoce Perskiej. Dla Stanów Zjednoczonych była to pierwsza poważna interwencja zbrojna od czasów wojny w Wietnamie – kampanii nie tylko nieudanej, lecz także tak bardzo traumatycznej dla całego społeczeństwa, że przez kolejne 20 lat Stany nie zdecydowały się na podjęcie jakiejkolwiek poważnej interwencji zbrojnej. Drugiego sierpnia 1990 roku Saddam Husajn wydaje rozkaz inwazji na Kuwejt. Oficjalnym casus belli były domniemane odwierty podziemne, naruszające terytorium Iraku, i przekraczanie przez Kuwejt limitów produkcji ropy naftowej ustanowionych przez OPEC. Faktyczny powód inwazji stanowiły najprawdopodobniej długi wobec Kuwejtu zaciągnięte na potrzeby wojny z Iranem, chęć uzyskania dostępu do wód Zatoki Perskiej oraz oczywiście należące do Kuwejtu pola naftowe.

W następstwie trwającej zaledwie dwa dni inwazji Irak zajął potężne złoża ropy i uzyskał dostęp do Zatoki Perskiej. Jednak tym, co uczyniło wojnę nieuniknioną, były groźby Husajna wobec Arabii Saudyjskiej destabilizujące rejon Zatoki Perskiej, jedno z trzech głównych globalnych skrzyżowań dla przesyłów strategicznych. Trudno jednoznacznie ocenić, czy Irakijczycy faktycznie planowali inwazję na Arabię Saudyjską; faktem jest jednak, że w październiku 1990 roku siły irackie rozlokowane przy granicy saudyjskiej liczyły ponad 430 tysięcy żołnierzy. Już 6 sierpnia roku 1990 saudyjski monarcha wezwał wspólnotę międzynarodową do udzielenia mu pomocy. W odpowiedzi Stany Zjednoczone niemal natychmiast zaczęły przerzucać siły wojskowe na terytorium Arabii Saudyjskiej, rozpoczynając defensywną operację Pustynna tarcza mającą zapewnić bezpieczeństwo Arabii Saudyjskiej. Jeszcze w sierpniu w Zatoce Perskiej pojawiły się dwie grupy lotniskowców.

Proces logistyczny gromadzenia sił i materiałów niezbędnych do prowadzenia kampanii był fenomenem samym w sobie. Pomiędzy sierpniem 1990 roku a lutym roku następnego Stany Zjednoczone przetransportowały na terytorium Arabii Saudyjskiej prawie 600 tysięcy żołnierzy. Siły sojusznicze liczyły łącznie 795 tysięcy żołnierzy. Pomijając transport morski, w wysiłku mobilizacyjnym przed Pustynną burzą uczestniczyła zdecydowana większość floty transportowej należącej do amerykańskich sił powietrznych. Podczas całej operacji logistycznej samą tylko drogą lotniczą przetransportowano ponad 355 tysięcy ton ładunku. Od 10 sierpnia 1990 roku każdego dnia na płytę lotniska bazy króla Abd al-Aziza wylewało się ponad cztery tysiące żołnierzy. Stany Zjednoczone zachowały się więc jak klasyczna potęga morska; Arabia Saudyjska stała się dla sił amerykańskich bazą wypadową – sanktuarium, z którego mogły bezpiecznie prowadzić projekcję siły.

Ostatecznie decyzja o przeprowadzeniu pełnowymiarowej operacji zbrojnej została podjęta przez prezydenta USA George’a Busha seniora na początku 1991 roku. Siedemnastego stycznia rozpoczęła się pięciotygodniowa kampania powietrzna sił koalicyjnych. Jej efektem było niemal całkowite wyeliminowanie sił powietrznych, obrony przeciwlotniczej oraz centrów dowodzenia irackich sił zbrojnych. Głównodowodzącym siłami koalicyjnymi był generał Norman Schwarzkopf. Zarówno on, jak i reszta dowództwa przygotowującego plan ofensywy byli świadomi, że Irakijczycy spodziewają się ataku z morza i w związku z tym koncentrują siły przede wszystkim na obronie wybrzeża. To przekonanie Irakijczyków zostało jeszcze wzmocnione przez przygotowanie udawanej operacji amfibijnej piechoty morskiej. Była to sytuacja analogiczna do tej, która miała miejsce podczas udawanego ataku sił aliantów na Pas-de-Calais. Również media zostały wprowadzone w błąd i zaserwowały światu wizję kolejnego lądowania US Marines, przywodzącego na myśl Iwo Jimę. W ten sposób siły irackie zostały związane w Kuwejcie, aby budować rozległe umocnienia i przygotowywać się na uderzenie z morza. W rzeczywistości główny atak miał mieć miejsce około 240 kilometrów na zachód od wybrzeża Kuwejtu, bezpośrednio przez terytorium Iraku. Następnie siły amerykańskie miały skręcić na wschód i uderzyć lewym sierpowym na tyły armii irackiej okupującej Kuwejt. Plan stworzony przez Schwarzkopfa i amerykańskich planistów był ryzykowny; nazwano go zresztą potem Hail Mary Maneuver – manewrem „na zdrowaśkę”.

 

Inwazja na Kuwejt (fot. Wikipedia)

 

Zadanie wyprowadzenia głównego uderzenia – a więc właśnie lewego sierpowego – powierzono VII Korpusowi Armii Stanów Zjednoczonych. Na czele składającego się z czterech (trzech amerykańskich i jednej brytyjskiej) dywizji VII Korpusu znajdował się 2 Pułk Kawalerii Pancernej (2ACR, Armored Cavalry Regiment). To właśnie 2ACR, stanowiący szpicę wojsk pancernych i bardziej oddział zwiadowczy niż pełnoprawny odział bojowy, miał przejść do historii wojskowości, wygrywając jedną z ostatnich wielkich bitw pancernych XX wieku. Warto dodać, że 2ACR, mający za miejsce stacjonowania Niemcy, miał być odpowiedzialny za obronę przesmyku Fulda – był więc doskonale przygotowany do wielkich starć pancernych. Jednym z oficerów pułku był niedawny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa generał H.R. McMaster – wtedy w stopniu kapitana.

Dwudziestego trzeciego lutego jednostki VII Korpusu, na których czele znajdował się 2ACR, przekroczyły granicę saudyjską i weszły do Iraku. Spodziewano się zajadłego oporu; tyły irackiej armii obsadzały nie tylko regularne oddziały, lecz również elitarne dywizje Gwardii Republikańskiej – formacji wyposażonej w najlepszy dostępny sprzęt, dobrze wyszkolonej, zahartowanej w dziesięcioletniej wojnie z Iranem i fanatycznie oddanej Husajnowi. Jednakże przez pierwsze dwa dni kampanii dochodziło tylko do sporadycznej i zgoła nieintensywnej wymiany ognia – zniszczono kilka czołgów, wzięto do niewoli kilkuset żołnierzy wroga. Podczas pierwszych dwóch dni siły VII Korpusu nie napotkały jednak poważniejszego oporu.

W nocy z 25 na 26 lutego padał intensywny deszcz; nad ranem na pustyni zaległa mgła; po niej nadeszła burza piaskowa. W konsekwencji optyka czołgów i wozów opancerzonych stała się w znacznym stopniu bezużyteczna. Również wsparcie powietrzne dla VII Korpusu zostało uziemione. Nad ranem 26 lutego VII Korpus otrzymał rozkaz wykonania manewru na wschód – wyprowadzenia lewego sierpowego. By pozostać w kręgu terminologii bokserskiej, miał on wylądować najpierw na szczęce znajdującej się na drodze natarcia dywizji Tawakalna Gwardii Republikańskiej oraz 12 Dywizji Pancernej armii irackiej. Po godzinie 16.00 26 lutego dowodzący The Eagle Troop McMaster dostrzegł kontury czołgów. Rozpoczynała się bitwa o 73 Easting. Tu warto dodać, że dowódca jednostek irackich przygotował „taktycznie poprawny”, jak to ujął sam McMaster, plan bitwy; umieścił gros swoich sił na opadającej stronie niewielkiego wzgórza, kierując lufy czołgów T-72 w stronę szczytu wzniesienia. Dowodzona przez McMastera jednostka liczyła w sumie 130 żołnierzy, dziewięć czołgów M1A1 Abrams, 12 wozów bojowych Bradley i dwa moździerze kalibru 120 mm. Irakijczycy z kolei dysponowali 58 czołgami (z czego 18 było w rezerwie), kilkudziesięcioma BWP, a także setkami żołnierzy piechoty. Obok The Eagle Troop znajdowały się kolejne oddziały: K, I, G. Na pozycji 70 Easting oddział McMastera jako pierwszy starł się z czołgami dywizji Tawakalna, w ciągu minuty niszcząc osiem czołgów T-72. Następnie McMaster zignorował zakaz dalszego przemieszczania się w kierunku wschodnim i przebił się przez irackie linie w stronę 73 Easting, niszcząc kolejne pojazdy przeciwnika. W ciągu 30 minut The Eagle Troop zniszczył w sumie 37 czołgów T-72 oraz ponad 30 innych pojazdów. Pozostałe jednostki 2ACR, w tym Killer, Iron i Ghost, zniszczyły dwie irackie brygady. Sam atak McMastera i pozostałych był tylko częścią – chociaż najbardziej spektakularną i najszerzej omawianą – bitwy o 73 Easting. Równolegle reszta 2ACR i część jednostek 1 Dywizji starła się z oddziałami irackiej 12 Dywizji Pancernej oraz pozostałymi siłami dywizji Tawakalna. Szczególnie artyleria amerykańska, wspomagana systemem GPS zadała potężne straty Irakijczykom; celność ognia sprawiła, że wielu z nich było przekonanych, że ostrzeliwuje ich nie artyleria, ale pociski kierowane wystrzeliwane z helikopterów.

 

Operacja Pustynna burza (fot. Wikipedia)

 

Podczas bitwy o 73 Easting uczestniczące w walce siły amerykańskie straciły dwa Bradleye – jeden został zniszczony przez iracki BWP-1, drugi natomiast przez pocisk TOW omyłkowo wystrzelony przez amerykański wóz bojowy. Zginął jeden żołnierz. Irakijczycy stracili ponad 160 czołgów, kilkaset transporterów opancerzonych i ponad 600 żołnierzy. Po złamaniu oporu stawianego przez siły irackie na linii 73 Easting wojska koalicyjne kontynuowały swój marsz na wschód w kierunku granicy kuwejckiej, dzień później miały miejsce bitwy o Norfolk i Medina Ridge, również wielkie bitwy pancerne, w których ostatecznie został złamały opór Iraku.

Było wiele czynników, które łącznie pozwoliły siłom sojuszniczym osiągnąć spektakularne zwycięstwo. Te „klasyczne” to dobrze wyszkolone i zmotywowane jednostki i odpowiednio przygotowana kadra, której nie tylko pozwalano na niezależne myślenie i podejmowanie autonomicznych decyzji (takich jak rajd McMastera poza wyznaczoną mu granicę natarcia), ale ich od niej wymagano. Liczył się też właściwy i, co najważniejsze, skutecznie implementowany plan, opierający się na sprawnym i błyskawicznym manewrze, przywodzący na myśl kampanie Napoleona, Guderiana czy Rommla; przygotowanie teoretyczne i dziesiątki gier rozgrywanych w Pentagonie przed rozpoczęciem konfliktu. Jednakże w kontekście Pustynnej burzy najczęściej mówi się o nowych technologiach, wykorzystywanych wówczas po raz pierwszy na tak dużą skalę w warunkach wojennych.

Pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej ochrzczono mianem Nintendo War. Zarówno podczas kampanii lotniczej, jak i w czasie operacji lądowej po raz pierwszy na dużą skalę użyto inteligentnych bomb i całej gamy amunicji kierowanej satelitarnie. Nawiasem mówiąc, sama nazwa 73 Easting pochodzi od współrzędnych GPS, a więc jednej z technologii, która uczyniła zwycięstwo VII Korpusu możliwym. Technologia GPS była z pewnością kluczowa – umożliwiła wojskom sojuszniczym nie tylko zniszczenie obrony przeciwlotniczej bombami nakierowanymi GPS, lecz również pozwoliła na sprawne przemieszczanie się po pozbawionej jakichkolwiek punktów odniesienia pustyni. Wojska amerykańskie nie musiały korzystać z dróg, co z kolei przekreśliło znaczną część planów obronnych wojsk irackich; tak zresztą było w bitwie o 73 Easting, kiedy to iracki dowódca założył zgodnie ze sztuką operacyjną, że Amerykanie będą poruszali się drogą, i dostosował plan bitwy „pod” to założenie. Również użycie zaawansowanej optyki, takiej jak termowizja montowana na Bradleyach i Abramsach, dała Amerykanom ogromną przewagę nad Irakijczykami.

 

Zniszczony czołg TF-41 (fot. Wikipedia)

 

W związku z tym powstało przeświadczenie, że łączne użycie GPS, inteligentnych bomb oraz szeregu innych rozwiązań technologicznych stanowiło Revolution in Military Affairs (RMA) – rewolucję w sprawach wojskowych. O ile koncepcja RMA powstała w latach 80. w Rosji, o tyle właśnie przebieg operacji Pustynna burza jest często uznawany za dowód na jej prawdziwość. Z drugiej strony sam manewr lewego sierpowego, a więc w gruncie rzeczy flankowania, szybkich ruchów wojsk pancernych z jednej strony, czerpie z wzorców wojny pancernej stworzonej przez Heinza Guderiana. W następnych latach czas trwania, przebieg i straty operacji Pustynna burza stały się dla Amerykanów punktem odniesienia do oceny akceptowalnych strat, długości trwania i ryzyka potencjalnych konfliktów. Z drugiej strony wkrótce miało się okazać, że o ile w warunkach konfliktu symetrycznego, konwencjonalnego wojska USA nie mają sobie równych, o tyle konflikty asymetryczne, takie jak operacja Gothic Serpent w Somalii, okupacja Iraku czy wojna w Afganistanie to zupełnie inna kategoria, w której siły USA nie odnajdują się już tak dobrze.

 

Myśliwce F-15 i F-16 nad płonącymi szybami naftowymi. Irak, luty 1992 (fot. Wikipedia)

 

Opisy bitew takich jak ta o 73 Easting – i lekcje z nich wyciągnięte – muszą być jednak rozważane także pod kątem potencjalnych zastosowań w polskim teatrze wojny. Trzeba więc zwrócić uwagę na sytuację, w jakiej znalazły się wojska irackie po zajęciu Kuwejtu, odsłonięte i wrażliwe na flankowanie. Ekstrapolując tę sytuację na realia polskie, zauważmy, że w wypadku konfliktu w państwach bałtyckich w podobnej sytuacji mogłyby się znaleźć jednostki wojska polskiego interweniujące na Litwie, Łotwie i w Estonii. Związane bojem z oddziałami rosyjskimi stałyby się one podatne na manewr flankujący – rosyjski lewy sierpowy. Pod postacią jakby stworzonej właśnie do tego celu 1 Gwardyjskiej Armii Pancernej siły rosyjskie mogłyby wkroczyć na terytorium Białorusi, dojść do granicy z Polską i albo zniszczyć jednostki polskie walczące w państwach bałtyckich, albo uderzyć na Warszawę. Warto też pamiętać, że operacja Pustynna burza była przykładem wojny symetrycznej, podobnej do starć podczas II wojny światowej, w których kontrola terytorium oraz linii komunikacyjnych, a także sprawne i strategicznie zaplanowane manewry dużych zgrupowań wojsk stanowiły esencję konfliktu. Jako takie obserwacje płynące z operacji Pustynna burza są aktualne również z punktu widzenia obronności Rzeczypospolitej.

Na sam koniec dodajmy, że pewien członek saudyjskiej rodziny królewskiej uznał przerzut i stacjonowanie wojsk USA na świętej dla muzułmanów ziemi za świętokradztwo, poprzysięgając Amerykanom zemstę. Nieco ponad 10 lat później człowiek ten, Osama bin Laden, sfinansował i zaplanował atak na World Trade Center. Atak ten na następnych kilkanaście lat miał zafiksować uwagę Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, wikłając je w serię niemożliwych do wygrania, wyczerpujących i kosztownych konfliktów, odwracając tym samym uwagę Waszyngtonu od Chin. Dzięki temu mamy właśnie okazję przyglądać się końcowi jednobiegunowej chwili – i nadchodzącym ciekawym czasom.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Albert Świdziński

Zobacz również

Nie chcemy wojny, ale się jej nie boimy
War Plan Orange
Tannenberg 1914

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...