Nie chcemy wojny, ale się jej nie boimy

Obrazek posta

„Długi Marsz Silnego Państwa” (fot. ze zbiorów autora)

 

Przez to zbyt rzadko dostrzegamy, co się naprawdę w Chinach dzieje, jaki jest tamtejszy dyskurs, jaka jest temperatura tamtejszej debaty i jakie stanowiska się w niej ścierają.

Tymczasem w Chinach, rozumianych tutaj jako te kontynentalne, czyli Chińska Republika Ludowa (ChRL), pojawiło się zupełnie nowe pokolenie ekspertów i analityków, mówiących gorzej lub lepiej po angielsku, znających zachodnią literaturę i świat zewnętrzny, nierzadko na Zachodzie wykształconych, a jednak mających własne poglądy, najczęściej zresztą płynące z dumy z tego, co Chiny przez ostatnie cztery dekady reform osiągnęły. To są już ludzie obyci, dobrze wykształceni, a zarazem pewni siebie, występujący z pozycji rzeczników nowo rosnącego, a raczej odradzającego się mocarstwa. Mają około 40 lat lub niewiele więcej, ale nie wahają się zabrać głosu – u siebie czy nawet za granicą.

 

Nowy Długi Marsz

Jednym z nich jest Wang Wen, przez lata dziennikarz wpływowego dzisiaj i ostrego w poglądach dziennika „Huanqiu Shibao”, poza Chinami bardziej znanego w wersji angielskiej „Global Times”. Do dziś jest on tam jednym z publicystów specjalizujących się w scenie międzynarodowej oraz globalizacji (np. http://www.globaltimes.cn/content/1151202.shtml). Od 2013 roku Wang Wen jest profesorem i dziekanem wykonawczym w Instytucie Studiów Finansowych Uniwersytetu Renmin w Pekinie, a także pełni kilka innych zaszczytnych funkcji, m.in. dotyczących promowania koncepcji Jedwabnych Szlaków czy relacji międzyludzkich z USA.

Nie jest on jeszcze w Chinach tak dobrze znany jak Wang Yiwei, jego bezpośredni mentor z Renmin i bodaj główny eksponent wizji Jedwabnych Szlaków, lub Hu Xijin, naczelny „Global Timesa”znany z ostrych antyzachodnich filipik. Nie mówiąc już o prawdziwych guru tamtejszego życia intelektualnego, jak nie do końca chiński, ale świetnie wżeniony w rządzący establishment Shaun Rein czy były tłumacz Deng Xiaopinga – Zhang Weiwei, którzy mają o wiele większe doświadczenie Zachodu; pierwszy z pracy na placówce w Brukseli, drugi dzięki temu, że zdobył profesurę na Akademii Dyplomatycznej w Szwajcarii.

Wang Wen ma jednak duże ambicje i poważne szanse, by wejść na krajowy intelektualny piedestał. Po trzech tomach, poświęconych kolejno roli Stanów Zjednoczonych we współczesnym świecie, znaczeniu think tanków w zglobalizowanym świecie oraz roli Chin w globalizacji, w tym w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative, BRI), pod koniec sierpnia bieżącego roku opublikował obszerny (453 strony) tom, wyraźnie podporządkowany zbliżającej się właśnie 70. rocznicy proklamowania ChRL.

 

Zarówno tytuł „Qiangguo Changzheng Lu” (Długi Marsz Silnego Państwa), jak i podtytuł oraz sama treść są na tyle zakodowane w chińskim dyskursie, że dla czytelnika z zewnątrz wymagają powolnego odkodowania, a nie tylko bezpośredniego przetłumaczenia zawartych w nim treści.

 

Długi Marsz to pojęcie w ChRL mityczne. Przeszli taki, z wielkimi ofiarami, chińscy komuniści, uciekając przez tysiące kilometrów przed nękającymi ich wojskami Guomindangu – armii nacjonalistów Czang Kaj-szeka. Qiangguo to termin ostatnio bardzo popularny i stosowany wymiennie z Da guo. Są to synonimy terminu „mocarstwo”. Wprowadzono już do powszechnego obiegu nawet pojęcie Da guo guanxi, czyli relacji między mocarstwami, co należałoby rozumieć jako odpowiednik zachodniego power politics. Innymi słowy, Chińczycy, podobnie jak Donald Trump i jego administracja, są raczej zwolennikami realizmu politycznego i formuły równowagi sił, balance of power, niż eksponentami ścierających się systemów wartości. Cały czas podkreślają zresztą, i tak też robi Wang Wen, że nie zamierzają „eksportowaćˮ swojego modelu ani stosowanych u siebie rozwiązań. Co jest zresztą, moim zdaniem, podejściem słusznym, bo to przypadek sui generis, swoisty i nie do powtórzenia poza Chinami z ich unikatowym dorobkiem kulturowym.

 

Wyjaśnień wymaga też podtytuł tej publikacji, mówiący o „spojrzeniu na odrodzenie Chin i przyszłość świata po obejrzeniu stu państwˮ, bo aż tyle, jak wynika z lektury, odwiedził już na swej drodze autor (w samych USA był ponad 30 razy).

 

Natomiast termin „odrodzenieˮ czy „renesansˮ, w pełnej formie i nagminnie występujący jako Zhonghua minzu weida de fuxing, to drugie, obok „chińskiego marzeniaˮ (chinese dream) słowo-klucz obecnej administracji pod wodzą charyzmatycznego Xi Jinpinga.

Wang Wen daje całej książce motto z wystąpienia Xi Jinpinga z okazji 80. rocznicy Długiego Marszu. Przemówienie z tej okazji zostało wygłoszone 21 października 2016 roku, chiński przywódca apelował w nim o lojalność (wobec Komunistycznej Partii Chin – KPCh i władz), narodową jedność, lecz także o silną i lojalną armię, jako warunki niezbędne sukcesu i przetrwania silnych Chin (zob. np. https://www.scmp.com/news/china/policies-politics/article/2038996/loyalty-survival-and-new-long-march-xi-jinpings-speech).

Xi Jinping podkreślił wówczas, co eksponuje autor, że ostatnio każde pokolenie Chińczyków przechodzi swój Długi Marsz, a zadaniem obecnego jest wypełnienie „dwóch celów na stulecieˮ (liang yibai nian), a więc po pierwsze dokonanie zmiany modelu rozwojowego i oparcie go na kwitnącym rynku wewnętrznym już na stulecie rządzącej Komunistycznej Partii Chin, do połowy 2021 roku, a po drugie potem, na stulecie Chińskiej Republiki Ludowej (1 października 2049 roku), doprowadzenie do Wielkiego Renesansu całych Chin.

 

Długotrwała wojna

Ostatnio, wiosną 2019 roku, w kontekście narastających napięć i wojny handlowej z USA, Xi Jinping powrócił do idei Wielkiego Marszu raz jeszcze. To wystąpienie autor również cytuje.

 

Nic więc dziwnego, że rozpoczyna całą narrację od słów „To jest wojna!ˮ. Szybko, bo już we wstępie, dodaje, że chodzi tu nie tylko o handel i gospodarkę, lecz o konflikt obejmujący także, jak wymienia, wysokie technologie, oświatę, szkolnictwo i naukę oraz finanse.

 

W tym kontekście, co istotne, autor odwołuje się do głośnego kiedyś i bardzo znanego w Chinach referatu Mao Zedonga „O długotrwałej wojnieˮ, wygłoszonego późną wiosną 1938 roku, po japońskiej agresji na Chiny (pełny tekst po angielsku tutaj: (https://www.marxists.org/reference/archive/mao/selected-works/volume-2/mswv2_09.htm). Wang Wen nie cytuje Mao dosłownie, bo doskonale wie, że w ChRL te słowa są znane, ale odwołuje się do głośnych tez, gdy wódz chińskich komunistów dywagował: „Główne teraz pytanie brzmi: Czy Chiny zostaną podporządkowane innym? Odpowiedź: Nie, nie zostaną podporządkowane i odniosą końcowy sukces. A czy Chiny mogą wygrać szybko? Nie, Chiny szybko nie wygrają, a Wojna Oporu będzie długotrwałaˮ.

Wang Wen przypomina, że cierpliwość i wytrwałość się opłaciły, a na sukces trzeba było czekać rzeczywiście długo, aż do 1949 roku, kiedy to Mao i KPCh przejęli całą władzę w państwie. I dopiero w tym kontekście Wang Wen przechodzi do analizy obecnej sceny międzynarodowej. Podobnie jak zdecydowana większość najbardziej znanych chińskich strategów, takich jak Hu Angang, Jin Canrong, Yan Xuetong czy wspomniany już Zhang Weiwei, autor koncentruje się przede wszystkim na Stanach Zjednoczonych Ameryki, ich roli, znaczeniu, odczytywaniu ich intencji i zachowań, także w wydaniu administracji Donald Trumpa. Uważa i udowadnia statystykami, że rola USA we współczesnym świecie „relatywnie malejeˮ, a przy tym podkreśla, iż USA nadal pozostają największym mocarstwem na globie i że światu potrzebne są „nowe USA, pozbawione uprzedzeń i tolerancyjneˮ.

 

Zdaniem autora Chiny czeka teraz nowy Długi Marsz, a centralna koncepcja strategiczna to „walka bez przełomu w stosunkach Chiny – USA”.

 

Inaczej rzecz ujmując, szykuje się nowa odmiana przewlekłego konfliktu, o jakim mówił kiedyś Mao. Chiny szły swoją odrębną ścieżką modernizacji i reform, dzięki którym odniosły bezprecedensowe sukcesy. A teraz tym bardziej zamierzają się ich trzymać.

W tym kontekście Wang Wen cytuje inne kluczowe wystąpienie Xi Jinpinga, z 18 grudnia 2018 roku, w którym chiński przywódca podsumował 40 lat reform zainicjowanych przez Deng Xiaopinga (pełny tekst: https://www.transcend.org/tms/2018/12/xi-jinpings-speech-on-40th-anniversary-of-chinas-reforms-opening-up-full-text/), wskazując w nim na bezprecedensowe osiągnięcia, lecz również poważne wyzwania stojące teraz przed Chinami, wymagające ponownie „wspólnego frontu” i jedności społeczeństwa z rządzącymi.

Ponieważ to podejście, polegające na otwarciu rynków, włączeniu się w globalizację, a u siebie w kraju połączeniu rynku z państwowym interwencjonizmem, się powiodło, Chiny nadal będą kroczyły swoją własną drogą, co nie znaczy, że nie będą korzystały z cudzych doświadczeń i pomysłów. Wang Wen cytuje m.in. Alexisa de Tocqueville’a, Francisa Fukuyamę, Iana Morrisa, Kishore Mahbubani czy niedawno zmarłego Immanuela Wallersteina, za Xi Jinpingiem natomiast powtarza ostatnią polityczną mantrę obowiązującą w Pekinie, zgodnie z którą dalszy rozwój Chin jest nierozerwalnie związany z sytuacją na świecie. Tylko otwarte, a nie zamknięte drzwi dają szansę na sukces.

Powtarza też inną polityczną mantrę, obowiązującą teraz w Pekinie, zgodnie z którą „Chiny nigdy nie będą rewolucyjną siłą w porządku międzynarodowymˮ. Jednakże jest to teza „do użytku wewnętrznegoˮ, na zewnątrz bowiem trudno w to uwierzyć, mając w pamięci fakt, że to właśnie tak eksponowany przez autora Mao Zedong taką „rewolucyjną siłęˮ na scenę międzynarodową wprowadził (chociażby w stosunku do Kambodży czy Wietnamu). Przyznajmy jednak, że w nadrzędnych relacjach (strategiczny trójkąt z USA i ZSRR) nawet wtedy, w rewolucyjnym ferworze, władze ChRL jak najbardziej kierowały się twardymi realiami i zdrowym rozsądkiem.

 

Stawiamy na świat wielobiegunowy

Dla odbiorcy polskiego ciekawe może być to, że wśród tych stu państw, które Wang Wen już odwiedził, była też Polska (bywał na Forum Ekonomicznym w Katowicach). Warto więc odnotować, że wśród kilku innych, obok chińskiej, ścieżek wzrostu, na które zwraca uwagę, znalazły się: Unia Europejska („nie idącą amerykańską drogąˮ), Rosja, Indie, Brazylia, Korea Południowa, Turcja, Iran, Polska, Egipt i Indonezja.

 

Na kilku stronach, dosłownie sześciu, poświęconych naszemu państwu przypomina się katastrofę smoleńską oraz rozbiory.

 

Nie ma ostrej oceny rządów w Polsce, ale kontekst jest jasny: nie wszystko w Polsce funkcjonowało i funkcjonuje dobrze. Znalazło się tu natomiast odniesienie do głośnej kiedyś i u nas tezy Instytutu Stratfor, że to Polska i Turcja do 2050 roku mogą wyrosnąć na regionalne mocarstwa. Mają taki potencjał. Muszą jednak kroczyć, jak Chiny, własną drogą. A sympatia dla Polski ze strony autora jest odczuwalna. Co oczywiście należy rozumieć w kontekście tego, że nasz kraj znalazł się na lądowym Jedwabnym Szlaku.

 

Warto jednak przytoczyć sformułowaną przez Wang Wena radę dla naszych przywódców: „Renesans dokonuje się nie tylko w sferze strategii i militarnej, lecz przede wszystkim poprzez rozwój kultury i modernizacjęˮ. Inaczej rzecz ujmując, to nie armia i jej nowy sprzęt, ale technologia i wiedza są teraz najważniejsze.

 

Chociaż Wang Wen już od kilku lat pracuje formalnie na uniwersytecie, to jednak w całej pracy (podobnie jak w poprzednich) wyraźnie podkreśla rolę think tanków w rozwoju chińskiego myślenia. Jest to na terenie ChRL rzeczywiście nowy fenomen, który niedawno niezwykle wnikliwie zbadał i opisał ekspert z Brookings Institution Cheng Li. Szybki rozwój think tanków pozwala na uwolnienie się od ściśle naukowej dyscypliny, choć akurat Wang Wen, co jeszcze w tego typu literaturze w ChRL rzadkie, przypisy i odniesienia do innych stosuje. Jednakże literatura stąd się wywodząca ma charakter rozważań doraźnych, jak też polityczno-publicystycznych, a nie stricte naukowych co do formy.

Ponieważ tom ten jest adresowany do „średnio zaawansowanychˮ (gan zhongxue), w domyśle może nawet do szkół, autor, jak całe nowe pokolenie dobrze wykształconych i korzystających z nowych możliwości beneficjentów „epoki reformˮ ostatnich 40 lat, cały czas trzyma się partyjnej ortodoksji. Dla tych, którzy aktualną politykę KPCh śledzą i znają, tom nie jest być może odkrywczy. Kto ją jednak poza ChRL głęboko zna?

Podstawowe kwestie poruszane w tomie, to stopniowe zmiany geostrategiczne, długofalowe tendencje mówiące o powolnym zmierzchu hegemonii USA i kształtowaniu się nowych ośrodków siły, w tym wcześniej wymienionych. Najciekawszy jest rozdział trzeci o dalszym zarządzaniu chińskimi reformami, gdzie po raz kolejny powtarzana jest teza o „trzech etapachˮ tych reform: najpierw odbudowa potęgi państwa (1978–2008), potem budowa siły nabywczej obywatela i kwitnącego rynku wewnętrznego (to dzieje się teraz i potrwa znów być może 30 lat), wreszcie prawdziwe reformy polityczne, które jednak, można tego być niemal pewnym, nie pójdą w kierunku modelu zachodniego.

Istotny jest również rozdział kolejny mówiący o „zarządzaniu globalizacjąˮ, o ile to w ogóle możliwe, gdzie, podobnie jak w całej pracy, mocno eksponuje się rolę chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku i kładzie nacisk na nowe połączenia, tak w sensie infrastrukturalnym, jak technologicznym oraz międzyludzkim.

Cała treść skierowana jest do czytelnika chińskiego i zatopiona w tamtejszej semantyce i obowiązującym dyskursie czy partyjnym żargonie. Samo tłumaczenie, bez dodatkowych wyjaśnień, nic by tu czytelnikowi z zewnątrz nie pomogło. Natomiast niektóre tezy, na przykład taka, że po „okresie zawieruchyˮ (1912–1949) przyszła „epoka wzrostuˮ (od 1949 do dziś), poza ChRL po prostu wzbudzą sprzeciw i negację.

 

Nadal poruszamy się w odrębnych światach – i chyba tak już pozostanie. Co nie oznacza, że nie mamy śledzić tego, co się w Chinach pod względem intelektualnym obecnie dzieje. Warto to czynić, nawet jeśli nie będziemy, co niemal pewne, się z tym zgadzali. A co ostatecznie przyniesie ich nowy Długi Marsz? Dopiero historia osądzi.

 

Z tej lektury płynie dla nas jeszcze jeden – kluczowy – wniosek: „Piąta generacja przywódcówˮ z Xi Jinpingiem na czele, która doszła do władzy w listopadzie 2012 roku, zerwała ze strategią skromności Deng Xiaopinga i szybko zamieniła Chiny na dorobku w pewne siebie i swych racji mocarstwo. Takie podejście i zachowanie obudziło jednak – wreszcie – dotychczasowego hegemona – USA. W 2018 roku poprzednia strategia zaangażowania w stosunki chińsko-amerykańskie szybko przeobraziła się w strukturalny kryzys i nowy okres „strategicznej konkurencjiˮ, rozpoczętej od wyrazistej wojny handlowej i celnej.

Ten fakt sprawił, że chińscy decydenci oraz ich rzecznicy, tacy jak Wang Wen, szybko zaczęli dostosowywać się do nowych realiów. Przez ostatnie cztery dekady transformacji i reform doskonale opanowali bowiem zdolność adaptacji.

 

Teraz spuścili z tonu, nie są już tak asertywni jak w minionych kilku latach po 2012 roku, ale trzymają się dwóch podstawowych formuł: „w tej wojnie (handlowej) nie będzie wygranychˮ, a zarazem: „nie chcemy wojny, ale się jej nie boimyˮ.

 

Postawiono na Długi Marsz na przeczekanie, a przy tym na długotrwałe korzyści strategiczne (a nie ma dla Pekinu kwestii ważniejszej niż pokojowe zjednoczenie z Tajwanem i „ostateczne zjednoczenie chińskich ziemˮ), taktycznie ustępując na wielu polach.

W tym kontekście, jak można rozumieć (choć autor tematu nie podejmuje, mimo że Wstęp podpisał 11 lipca bieżącego roku), należy też rozpatrywać wielką wstrzemięźliwość władz w Pekinie w stosunku do zainicjowanych 9 czerwca tego roku demonstracji w Hongkongu. Tu też wygrało podejście „na przeczekanieˮ, a dalekosiężne kalkulacje przeważyły nad doraźnymi uciążliwościami oraz ryzykiem wizerunkowych ciosów. Czy jednak ta strategia ostatecznie przyniesie sukces, to zależy już nie tylko od władz w Pekinie, lecz w niemałym stopniu od zachowania innych mocarstw, począwszy od USA, oraz od nowo rodzącego się, wielobiegunowego układu sił na świecie, któremu chińscy autorzy, w tym Wang Wen, poświęcają teraz tak dużo uwagi.

Dzieje się tak dlatego, że mocno obawiają się powrotu do zimnej wojny i dwubiegunowej polaryzacji, której w żadnej mierze nie chcą, gdyż mają jeszcze wiele poważnych kwestii do rozstrzygnięcia na scenie wewnętrznej, na której proces transformacji bynajmniej nie doszedł do końca, by wspomnieć chociażby wymienione wyżej „trzy etapyˮ reform. Przed Chinami m.in. trudna do przejścia bariera od ilości do jakości jako warunek niezbędny do osiągnięcia nader ambitnego celu utworzenia społeczeństwa innowacyjnego i jego modelu opartego na silnej klasie średniej. Chiny potrzebują spokoju, a na rozkołysanej teraz scenie międzynarodowej najwyraźniej go nie ma. Tacy autorzy jak Wang Wen to widzą i wiedzą, dlatego opowiadają się za globalizacją, wolnym rynkiem i otwartymi bramami, a nie ekonomicznym nacjonalizmem, protekcjonizmem i unitaryzmem, co zarzucają USA. Walka trwa, a przeciąganie liny może potrwać jeszcze długo.

 

Autor

Bogdan J. Góralczyk

Politolog, sinolog, profesor na UW, były ambasador. Niedawno wydał tom „Nowy Długi Marsz. Chiny ery Xi Jinpinga”, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2021. Ukazał się też wywiad rzeka z nim poświęcony nowemu postpandemicznemu ładowi światowemu „Świat Narodów Zagubionych”, Wydawnictwo Nowej Konfederacji, Warszawa 2021.

 

Bogdan J. Góralczyk Recenzje

Zobacz również

Polski Wrzesień 1939 roku – raz jeszcze…
Widziane ze środka Eurazji
S&F Hero: Sztuka wojenna: przesmyk suwalski jako przykład samooszukiwania. Część 1

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...