Szanowni Państwo,
sobótkowa „Pełnia Literatury” wyjątkowo zjawia się w sobotę. Znów aktualna, choć inaczej niż poprzednie. Chodzi oczywiście o słynny cykl wierszy Jana Kochanowskiego „Pieśń świętojańska o Sobótce” – który osobiście bardzo lubię, również jako element tej niezwykłej pory. Myślę, że czujemy w niej do pewnego stopnia to samo, co poeta z Czarnolasu. Zwłaszcza, jeśli mamy szczęście mieć swoją przestrzeń, obserwowaną w różnych momentach roku. Ale jeśli nie – taniec, śmiech, ich dziwne połączenie z blaskiem ognia, wodą, ziołami i kwiatami, miłosną tęsknotą i pożądaniem: to wszystko są uniwersalne, wieczne rzeczy.
Proszę zwrócić uwagę na aktualność pieśni Pierwszej Panny, którą czyta się jak studium socjologiczno-ekonomiczne i diagnozę także naszych czasów, ubraną tylko w archaiczne formy początków poetyckiej polszczyzny. Ale jakie to są początki! Pieśń Panny Ósmej („Pracowite woły moje…”) to dla mnie jeden z najpiękniejszych polskich wierszy. O niezwykłej emocjonalnej sile ukrytej za słowami wypowiadanymi przez ściśnięte gardło. To mówienie „o czymś innym”, żeby ukryć swój uczuciowy dramat, który i tak wychodzi na jaw w absolutnie wstrząsającym wyznaniu. Ale Panna Ósma śpiewa, plecie wianek („kwiatki barwy rozmaitej” – na czym polega czarodziejskość tej frazy?), choć świat tak zmysłowo i afirmatywnie opisany widzi jakby na zewnątrz. (Tak, to ten poeta pisał o tym, „kogo gryzie mól zakryty”). Bardzo ją podziwiam i życzę jej szczęścia.
To już #64 „Pełnia Literatury” – ostatnia w tym sezonie, przed wakacyjną przerwą. Za tydzień usłyszymy się w ostatnim w tym sezonie odcinku specjalnym. Tymczasem, dziękując za Państwa obecność, bardzo serdecznie zapraszam do spędzenia fragmentu długiego letniego dnia lub krótkiej nocy z tą niezwykłą poezją.
Życzę miłego odsłuchu
Radosław Romaniuk
[Fot. 1 @renegade_dark ]
Trwa ładowanie...