Wracam do sprawy Magdy, którą opisywałam na początku czerwca (https://patronite.pl/post/65323/daj-jej-tylko-jedno-dziecko), bo nie daje mi spokoju obojętność sądów i mediów.
1 sierpnia mejluję do prezesa sądu w Tomaszowie Lubelskim:
„Szanowny Panie Sędzio,
piszę w sprawie zażalenia (tu podaję sygnaturę akt), czyli ustalenia miejsca zamieszkania niemowlęcia i chłopca w wieku 5 lat z ojcem, Marcinem C., który jest karany za jazdę po alkoholu, handel narkotykami i niealimentację.
Niemowlę to półroczna dziewczynka, która od kilku miesięcy jest bez matki. Ma wyłonioną stomię, a z tego co udało mi sie ustalić - ojciec nie stawił się w szpitalu na jej zamknięcie. Dziecku grozi trwałe kalectwo.
Chłopczyk ma pięć lat i autyzm. Dzieci przebywają pod opieką dwóch mężczyzn (ojca i jego kuzyna, lat ponad 60). Matka, Magdalena C., nie ma z nimi kontaktu, mężczyzna szantażuje ją emocjonalnie, nie chce telefonicznie pokazać dzieci. Kobieta jest ofiarą przemocy i chciała odejść od męża. Policja nie udzieliła jej stosownej pomocy podczas interwencji (dwukrotnej!) i dzieci zostały z przemocowym ojcem.
Chciałabym wiedzieć, jakie będą decyzje sądu, ponieważ dzieci powinny przebywać z matką. Mężczyzna (podkreślam - dotychczas karany) - pobiera świadczenia pieniężne na dzieci, ale nie pokazuje ich matce, która mieszka w Zabrzu z rodziną, 400 km od G. (gdzie dzieci przebywają).
Jak długo rodzina będzie czekała na decyzję sądu i odpowiedź na zażalenie?
Proszę o pilną informację. Dzieci wymagają specjalistycznej opieki lekarskiej”.
Mejla tej samej treści piszę do Sądu Okręgowego w Zamościu. Oddzwania rzecznik prasowy, SSO Paweł Tobała z informacją, że akta owszem w Zamościu były, ale Tomaszów zwrócił się z prośbą o ich wypożyczenie i mają trafić z powrotem 5 sierpnia. Tyle zobaczył w systemie.
Jest 6 sierpnia. Przychodzi odpowiedź z Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim. Prezes Sądu Krzysztof Pliszka pisze, że akta wraz zażaleniem są wypożyczone przez zamojski sąd do tamtejszego Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów.
„Po przeprowadzeniu badań zostanie wydana opinia, a następnie rozpoznane zażalenie przez Sąd Okręgowy w Zamościu” - czytam.
Sędzia dodaje, że po rozpoznaniu zażalenia akta zostaną zwrócone do Tomaszowa.
Jednym słowem Tomaszów jako sąd właściwy dla obecnego miejsca zamieszkania dzieci umył ręce.
Do tego ktoś tu się mija z prawdą.
Tomaszowski sąd wypożyczył akta, ale w tym czasie napisał mi, że Zamość przekazał je do OZSS. Do czego zmierzam: niemowlę i pięcioletni chłopczyk z autyzmem od miesięcy nie widzą matki. Zażalenie Magdaleny nosi datę 10 czerwca (sic!). I do dziś nie doczekało się reakcji sądu w Tomaszowie Lubelskim – a tam było skierowane.
Tomaszowski sąd bez problemu natomiast ustalił miejsce pobytu dzieci przy ojcu, przeprowadzając wywiad środowiskowy tylko w miejscu zamieszkania mężczyzny (w tym czuł się kompetentny), kompletnie pomijając dom matki maluchów, Magdaleny i fakt, że była przez męża maltretowana. Do podjęcia decyzji, że dzieci mają pozostać przy ojcu, uzależnionym – przypominam - od marihuany, karanym za jazdę po pijaku i niepłacenie alimentów, nie były tomaszowskiemu sądowi potrzebne badania Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów.
Matka wniosła o zmianę postanowienia i zabezpieczenie dzieci przy sobie. Bezskutecznie.
Sąd zdaje się nie rozumie, że dla takiego chorego niemowlęcia, jaką jest sześciomiesięczna dziś Weronika każdy dzień rozłąki z matką jest niczym miesiąc. I mocno zaburza rozwój dziecka.
***
Spotkałam się z Magdaleną, jej mamą i bratem 12 lipca w Warszawie. Przyjechali na wstępną rozmowę do jednego z programów w TVP. Miała zakwalifikować rodzinę do udziału w reportażu i programie.
Potem zaprosili mnie na kawę i ciastko.
Magda, z której oczu wyziera wielki smutek, nie ma osobowości lwicy. Jest młodą, raczej zahukaną, skromną i małomówną dziewczyną, którą potwornie krzywdzi rozłąka z dziećmi. I codziennie walczy z myślami, czy są właściwie zaopiekowane.
- On nie chce mi nawet pokazać dzieci w telefonie – mówi i spuszcza głowę.
– Powiedział, że mogę do niego wrócić, wtedy będę miała możliwość bycia z nimi. Często nie odbiera telefonów i mnie tym katuje. Kiedy przyjechałam na początku czerwca zobaczyć dzieci, a jadę tam ponad czterysta kilometrów w jedną stronę, to mnie wyrzucił z domu.
Na początku lipca w zaświadczeniu lekarskim chirurżka dziecięca z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie napisała, że przyjęcie maleńkiej Weroniki na zamknięcie przetoki jelitowej zaplanowano na 24 czerwca (!), ale dziecko nie przyjechało na planowany zabieg.
Ojciec, pod którego opieką teraz pozostaje nie uprzedził lekarki o odwołaniu terminu ani o jego przesunięciu.
„Jest wskazane jak najszybsze zamknięcie przetoki, ponieważ dziecko już jej nie potrzebuje (…)” – pisze lekarka. „Pozostawienie stomii może skutkować jej wynicowaniem, tworzeniem się zrostów jelitowych, tak, że późniejszy zabieg zamknięcia może być trudny”.
Nie wiadomo, kiedy – o ile w ogóle - ukaże się materiał o sprawie Magdy.
Próbowałam też dodzwonić się do Marcina C.
Nie odebrał telefonu.
Prezes Sądu w Tomaszowie Lubelskim Krzysztof Pliszka, który odpowiedział na mojego mejla to ten sam sędzia, który wydał decyzję o pozostaniu dzieci przy ojcu. Trudno się zatem dziwić, że nie spieszyło mu się z rozpatrzeniem zażalenia.
Na zdjęciu ja, Magdalena i jej mama.
Trwa ładowanie...