#90 Miłosz – „Haiku”
Szanowni i Drodzy Państwo!
Wejście w świat haiku, tak to widział przekładający te wiersze Czesław Miłosz, jest rodzajem etycznego wyboru. Trzy krótkie wersy wymagają kondensacji treści do uniwersalnych słów-znaków, a podmiotowi mówiącemu narzucają funkcję: czyste patrzenie. Można w ten sposób wyrazić wiele (zachwyt, afirmację) – ale nie wszystko. Pewnych doświadczeń w haiku zawrzeć „nie można”. Ale to nie bolało poetę i tłumacza tej poezji, przeciwnie – może nawet uważał to za walor japońskich wierszy.
Poezja, jak pisał Przyboś, jest „instancją ostetczną” i powinna oddawać prawdę o świecie, która ostatecznie jest pozytywna. Wiele z wierszy haiku to utwory zanurzone w atmosferze spokoju, ale są też takie, których piękno polega na napięciu. Czasem odczuwanej obecności spraw, których w nich nie ma. Innym razem – jak w najpiękniejszym dla mnie haiku Kobayashi Issy – napięciu wyrażonym wprost. Jest to jednocześnie rodzaj przepisu na wiersz haiku.
„Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem,
Oglądając kwiaty”.
O tym i innych wierszach przetłumaczonych przez Czesława Miłosza opowiadam w #90 już odcinku „Pełni Literatury”. Właśnie ukazało się wznowienie książki wydanej w 1992 roku (dzięki Wydawnictwu Znak odmienione nie do poznania), a była to pozycja kultowa, która wywołała modę na tę formę i doczekała się kilku ciekawych artystycznych komentarzy. Opowiadam o tym wszystkim, czytam, komentuję, zachwycam się, żartuję – już dziewięćdziesiąty raz. Dzieje się to dzięki Państwa Obecności - za co najpiękniej dziękuję.
Serdecznie polecam „Haiku”. Dobrego odsłuchu!
Radosław Romaniuk
[Fot. Talerz z chryzantemami, motylami i powojem, Japonia ok. 1870].
Trwa ładowanie...