Mamazin #19

Obrazek posta

Ten numer Mamazinu powstał z myślą o Tych z Was, które po cichu zadają sobie pytanie: Czy to, czego doświadczyłam, doświadczam to już przemoc? I o tych, które wiedzą, ale nadal walczą ze sobą, żeby to uznać.

Przemoc domowa nie zawsze jest tak wyrazista jak uderzenie. Często zaczyna się niewinnie, z pozoru „niegroźnie”: od tonu, od spojrzenia, od ciszy, która jest karą, bo Tobie zależało na rozmowie. 

Oddajemy w wasze ręce numer z głosem specjalistki przeciwdziałania przemocy domowej, która na co dzień pracuje z osobami doświadczającymi przemocy, Agnieszki Kwiatkowskiej

Piszemy po to, żebyście nie czuły się same.

Paulina Filipowicz,

wydawczyni Mamazinu, założycielka Rozmów Matek po rozstaniach i Czułego Punktu - miejsca dobrych spotkań i wspierających procesów

O przemocy po seansie "Domu dobrego" Wojtka Smarzowskiego - Agnieszka Kwiatkowska, specjalistka przeciwdziałania przemocy domowej. 

Dobrze, że powstał taki film jak Dom Dobry. Dobrze, że dyskutujemy o tym, co jest jego tematem. Dobrze, że wzbudza emocje, sprzeciw, zdziwienie, strach, refleksje. Dobrze, że temat przemocy domowej ma okazję na taką skalę trafić do mediów. Dla niektórych sama dyskusja wokół dzieła Smarzowskiego będzie już dużą pomocą. Jest ona potężną dawką psychoedukacji i konfrontacją ze zjawiskiem.

Po obejrzeniu filmu zastanawiałam się, czy to dobrze, że pierwsze skrzypce zagrała tu przemoc fizyczna. Większość z nas utożsamia przemoc właśnie z siniakami, zadrapaniami, pobiciem, gwałtem. Kiedy mówię, że przemoc to też np. wyśmiewanie poglądów, lekceważenie, nagminna krytyka, izolowanie, zawstydzanie, upokarzanie czy ośmieszanie w sytuacjach publicznych – często słyszę: no nie przesadzaj! Nie dajmy się zwariować! Zaraz wszystko będzie uważane za przemoc...

Katalog agresywnych zachowań w relacjach partnerskich jest dość duży. I z mojej perspektywy – zupełnie nie przesadzony. Inną sprawą jest fakt, że wiele z zachowań, które my, jako specjaliści, jasno kwalifikujemy jako przemocowe, dla wielu ludzi wciąż są akceptowalne i bagatelizowane. To tylko popchnięcie, uszczypnięcie, przytrzymanie. Cóż złego w czytaniu cudzych sms-ów, kontrolowaniu na co partnerka wydaje moje ciężko zarobione pieniądze czy domaganiu się współżycia z włąsną żoną...

Akceptowanie takich zachowań, może prowadzić do normalizowania w przyszłości tych bardziej drastycznych. To właśnie piętnowanie tych wydawałoby się mało groźnych przejawów agresji, jest kluczem do dużej zmiany w postrzeganiu zjawiska przemocy.

Przemoc nie zawsze wiąże się z kopaniem, duszeniem, policzkowaniem. Bardzo często bywa subtelna, cicha, prawie nie widoczna. Osoba, która jej doświadcza może jej nie identyfikować, nie potrafić nazwać. Ta nieświadomość jest siłą przemocy. A nieświadomość podtrzymywana jest przez brak możliwości konfrontowania, tego czego się doświadcza, z otoczeniem (izolacja), przez wstyd i strach.

Często osoby, które doświadczają przemocy wchodzą do relacji „zahartowane” przez doświadczenia z domu pochodzenia. W takim przypadku zidentyfikowanie złych zachowań jest dużo trudniejsze – z automatu uznajemy je za coś normalnego lub co najmniej znajomego, z czym umiemy się obchodzić. Czasami wręcz ciągnie nas do wszystkich tych złych rzeczy, których doświadczaliśmy. Są to zachowania nieświadome, spowodowane tym, że nasz mózg lubi wybierać rzeczy znane, choć nie koniecznie dla nas dobre.

Nie musimy mieć takiego rodzica, jak uzależniona od alkoholu matka filmowej Gośki, żeby w przyszłości znaleźć się w relacji z przemocowcem. Zdarza się, że wychowując się w zdrowym emocjonalnie domu, w którym było poczucie bezpieczeństwa i miłość, wejdziemy w relację, w której notorycznie będą przekraczane nasze granice. Tym, co zatrzyma nas w tej relacji, mimo tego, że wiemy, że nie jest ona dobra, może być wiele rzeczy – np. zakochanie czy przekonanie o wartości „pełnej rodziny”.

Pozostając w przemocowej relacji, sięgamy po różne strategie radzenia sobie z nią. Próbujemy rozmawiać, tłumaczyć, uzyskać obietnicę poprawy, grozimy chcąc wywrzeć wpływ na sprawcę, błagamy i próbujemy wzbudzić w nim litość. Z czasem zaczynamy schodzić sprawcy z oczu, zapobiegać sytuacjom konfliktowym, stajemy się uległe. Wreszcie dochodzimy do momentu, w którym orientujemy się, że żadna strategia nie działa. Można powiedzieć, że to najwyższa pora, aby odejść z takiego związku. Niestety sprawa nie jest taka prosta.

Osoba pozostająca przez dłuższy czas w przemocowej relacji zaczyna podlegać psychologicznym mechanizmom, które wpływają na jej sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości. Pojawia się np. wyuczona bezradność mylona z uległością czy brakiem charakteru. W rzeczywistości oznacza ona głębokie przekonanie, że cokolwiek się zrobi, nie będzie to miało żadnego znaczenia. Wraz z tym przekonaniem pojawia się bezsilność i poddanie się, którego konsekwencją jest zaprzestanie jakichkolwiek działań na rzecz uwolnienia się spod władzy przemocowca.

Filmowa Gośka nie była głupia, naiwna, uległa. Była uwikłana. Być może wierzyła również w obietnice poprawy, które składał jej Grzesiek. Jest to stały element cyklu przemocy. Po fazie narastania napięcia, kiedy atmosfera robi się „ciężka” i po fazie eskalacji przemocy, kiedy sprawca daje upust swojej złości poprzez agresję słowną lub fizyczną, następuje faza skruchy. To właśnie te momenty, w której sprawca przeprasza, obiecuje poprawę, mówi, że pójdzie na terapię, że wszystko się ułoży, pojawiają się bukiety kwiatów lub jakaś inna rekompensata. Faza ta zwana też okresem „miodowego miesiąca”.

Jest to ten moment w całym cyklu, który powstrzymuje kobietę przed odejściem. Te dobre chwile sprawiają, że koszmar pozostałych dwóch faz zostaje niejako zapomniany. Kobieta chce wierzyć w obietnice sprawcy, które są najczęściej obietnicami bez pokrycia. Cykl ma jednak to do siebie, że jego fazy się wciąż powtarzają. Oznacza to, że po okresie „miodowego miesiąca”, nastąpi moment narastania napięcia, a po nim znów gwałtowna przemoc. Taki powtarzający się schemat może trwać latami. Faza skruchy, przybiera coraz mniej spektakularne formy, a z czasem ogranicza się jedynie do nie krzywdzenia.

Wyjście z przemocowej relacji jest trudne, ale nie niemożliwe. Bardzo często osoba doświadczająca przemocy nie chce nic zmieniać w swojej sytuacji i odrzuca oferowaną jej pomoc. Zdarza się również, że kiedy już zdecyduje się na zmianę i podejmuje decyzje mające na celu polepszenie się jej sytuacji, to później się z nich wycofuje. Chwiejność decyzyjna i ambiwalencja emocjonalna ofiary przemocowca to właściwie najczęstsze zjawiska, z którymi stykają się osoby chcące pomóc w zatrzymaniu zjawiska przemocy. Niezbędna jest tu więc cierpliwość i rozumienie wszystkich skomplikowanych mechanizmów psychicznych rządzących zaistniałą sytuacją. Stawka jest jednak wysoka – chodzi o przywrócenie poczucia bezpieczeństwa i siły osobie, która je utraciła i nie wierzy, że może je odzyskać. Ja wierzę, że jest to możliwe.  

Nie pouczam, nie krytykuje, nie doradzam. Pomagam zobaczyć problem, nazwać go i zrozumieć. Od tego zaczyna się zmiana, w której mogę Ci towarzyszyć. Wszyscy boimy się zmiany, kiedy ktoś idzie obok Ciebie, to jest trochę łatwiej iść w to nieznane.

Możesz się ze mną spotkać w Czułym Punkcie na Wandy 9 w Warszawie, zapisz się tu. Jeśli jesteś spoza Warszawy, możemy przeprowadzić spotkanie online, napisz tylko, że potrzebujesz właśnie tak. 

Agnieszka Kwiatkowska, specjalistka terapii uzależnień (WSTS w Warszawie), terapeutka środowiskowa, specjalistka przeciwdziałania przemocy domowej (Instytut Psychologii Zdrowia, Niebieska Linia). Pracuje z: bliskimi osób uzależnionych, tzw. „współuzależnionymi” i osobami doświadczającymi przemocy domowej. Bliska jest jej specyfika rodzin wielodzietnych – jest samodzielną mamą ósemki dzieci.

#mamasingielka #rozwód #rozstanie #samodzielnamama #macierzyństwo #rozmowymatekporozstaniach #czulypunkt

Zobacz również

Mamazin #18
Mamazin #17
Mamazin #16

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...