Ernest Bryll siedział zawsze po prawej stronie stołu, na stole leżał chleb, który piekła jego żona, Małgosia, pod nogami kręcił się wielki, brązowy pies... Wiele lat bywałem w tym domu i wiele przeprowadziłem tam rozmów, zwykłych... bez mikrofonu. Mówiliśmy sobie po imieniu, zwyczajnie.