Przekonujący pisarz oddał nam fabułę bez udziwnień. Jednakże, jakby była wyrwana z filmów Jima Jarmuscha. Albo jak „Śniegowe ciasteczko” Marca Evansa. Lub jak delikatne filmy skandynawskie. Te o samotności, a nie o morderstwach… Amerykański sen rozłożony i wyłożony. Koniec bajania, życie pełne sprzeczności i przeciwności.