Grudzień r. 2019. W Paryżu ma miejsce spotkanie tzw. Normandzkiej Czwórki liderów Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji. Przez wiele lat kontynuowany jest ten teatr absurdu, gdzie Rosja udaje, że chce rozwiązać konflikt pokojowo, a nie po prostu szuka sposobu na kontynuacje podboju sąsiedniego kraju, Ukraina próbuje utrzymać status quo, który by nie pozwolił Rosjanom na ten podbój, a Niemcy z Francuzami udają durni, którzy nic nie rozumieją i próbują utrzymać sytuację od eskalacji, bo to źle dla biznesu. Dobrze pamiętam, jak prezydenci Macron i Zełeński po tym spotkaniu szczerze zadowoleni z siebie opowiadali, jaki to jest ogromny postęp i jak im się w końcu po latach uda przełamać sytuację i skierować ją na dobre tory. Prezydent Zełeński całkiem szczerze wierzył, że uda mu się dogadać z Putinem i że dla zakończenia wojny na Donbasie wystarczy jego twardej dobrej woli. Można mu takie poglądy wybaczyć. Zełeński to zawodowy aktor i komik. Showman. On nigdy nie zajmował się działalnością polityczną, nie zajmował żadnego stanowiska w państwowych strukturach, był bardzo słabo zorientowany w polityce międzynarodowej. Nie miał doświadczenia i kompletnie nie rozumiał wtedy podstawowych przyczyn konfliktu między Ukrainą a Rosją. O Macronie nie można powiedzieć nic podobnego. To zawodowy systemowy polityk. On był aktywnym członkiem partii, zajmował stanowiska w różnych urzędach i w końcu w rządzie. To doświadczony polityk, którego kariera jest dość klasyczna dla przeciętnego europejskiego polityka.