Poruszyła mnie zasłyszana opowieść o człowieku, który wrzucał do morza meduzy leżące na piasku. Ktoś mu zwrócił uwagę, że i tak nie uratuje wszystkich… Wszystkich może nie, ale na pewno tę jedną - powiedział wrzucając do morza kolejną meduzę. Ja nie ratuję, ale inspiruję, bo człowiek może się uratować sam. Czuję się, jak siewca, który rzuca ziarno do ziemi. Wybrał najlepsze ziarno, na jakie było go stać, stara się precyzyjnie wrzucać te drobinki do ziemi, ale ma świadomość, że nie wszystkie nawet wykiełkują. Cieszę się, kiedy w różny sposób dowiaduję się, że moje ziarna nie tylko wykiełkowały, ale wyrosły z nich piękne kłosy, które wydają swoje ziarna.