Avatar użytkownika

Kamil Rzetelski

Opcja wsparcia finansowego jest niedostępna!

O autorze

Kamil Rzetelski: niedowidzący pływak, reprezentant Polski w pływaniu osób z niepełnosprawnościami, wielokrotny mistrz i rekordzista Polski, uczestnik Igrzysk Paraolimpijskich Rio de Janeiro 2016, srebrny medalista Mistrzostw Świata 2017, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Europy 2018

Cześć!

Nazywam się Kamil Rzetelski i mam 22 lata, z których ostatnie 14 spędziłem trenując pływanie. Oczywiście nie dosłownie, nie siedziałem 14 lat w basenie... w takim wypadku pewnie bym teraz do Was nie pisał.  

Skoro przełamaliśmy już pierwsze lody, krótkie przedstawienie mamy za sobą i w końcu jakoś tu trafiliście, to czas na trochę mojej historii:

Z uwagi na dużą wadę wzroku biorę udział w rywalizacji paraolimpijskiej. W wieku 8 lat, podczas zajęć rehabilitacyjnych na basenie ("prostowania kręgosłupa", które wielu z Was pewnie przeszło po konsultacji z ortopedą) zostałem zaproszony na treningi sekcji pływackiej Wojewódzkiego Zrzeszenia Sportowego Niepełnosprawnych „Start”. Rehabilitacja przerodziła się w pasję, a plumkanie w brodziku w sportowy trening. Z upływem lat treningów przybywało, a ja stawałem się coraz lepszy. Ciężka praca  i wyrzeczenia (trochę ich było i wcale nie ubywa) zaowocowały sukcesami. Dziś jestem rekordzistą i reprezentantem Polski, uczestnikiem Igrzysk Paraolimpijskich Rio de Janeiro 2016, wicemistrzem świata z 2017 roku i dwukrotnym, brązowym medalistą Mistrzostw Europy z 2018.


Co do tej pory?

Wyjazd na igrzyska w Rio był jednym z pierwszych w mojej reprezentacyjnej karierze – sprawdzeniem w boju. Rok później stanąłem dwukrotnie na podium mistrzostw świata w Meksyku, zdobywając srebrny i brązowy medal na 50 i 100 metrów stylem dowolnym, marzenia zaczęły przybierać realny kształt. W 2018 potwierdziłem, że dopiero się rozkręcam i dołożyłem do swojego dorobku dwa brązowe medale mistrzostw Starego Kontynentu, znów poprawiając rekordy życiowe.


Co dalej?

Dziś moim celem jest zdobycie medalu na paraolimpiadzie w Tokio, w 2020 roku – jedynego po jaki jeszcze nie sięgnąłem. Do tego czasu zostały niespełna dwa sezony, które są decydujące w czteroletnim okresie przygotowawczym. Pierwszą szansą na zdobycie kwalifikacji paraolimpijskiej jest dla mnie medal nadchodzących Mistrzostw Świata, które odbędą się latem 2019 roku.


Jak dalej - czyli czego mi trzeba?

Aby rozwijać się w sporcie na poziomie mistrzowskim niezbędne jest stałe szukanie nowych rozwiązań, przede wszystkim włączenie do treningu specjalistów, którzy będą czuwać nad moimi przygotowaniami, pilnować, żeby nie były one błądzeniem we mgle. Chodzi tu o fizjoterapeutę, fizjologa, biomechanika, trenera przygotowania motorycznego, psychologa, dietetyka i innych czarodziejów, których jeszcze długo mógłbym wymieniać... i nie byłoby to wymienianie na wyrost. Dzisiejszy sport to nauka, ciężka, kosztowna i często niewidoczna dla kibiców praca zespołu, która przynosi owoce w postaci sukcesu jednostki zawodnika. 

Potrzebny mi też kosztowny sprzęt, który umożliwia efektywny trening i starty w zawodach: stroje startowe (nie są to tanie łaszki...), czepki, okularki, odzież sportowa, akcesoria do treningu siłowego, aparatura do pomiaru obciążeń treningowych i mnóstwo innych zabawek, z których każda ma skrócić czas, w którym pokonuję dystans.

Mój trening obejmuje 13 jednostek tygodniowo (10 w wodzie i 3 na siłowni),  a klub, nie zawsze może zapewnić mi taką liczbę godzin wynajmu obiektów. Dochodzą do tego wyjazdy "służbowe", podczas których też muszę trenować i gdzieś mieszkać.

Jeśli mowa o sporcie nie sposób pominąć tematu odżywiania. Moja codzienna podaż energetyczna to ok. 5000 kcal. Jem za dwóch, nie tylko w przenośni. Nie muszę chyba wspominać, że dochodzi do tego tona odżywek, witamin i suplementów będących niezbędnym uzupełnieniem pożywienia przy tak dużym codziennym wysiłku.


Decydując się zostać moim patronem skaczesz ze mną za rączkę do strasznie głębokiej wody, pływają w niej same rekiny, co chwila pojawiają się fale i na domiar złego jest naprawdę zimno. Jednak po drugiej stronie czeka na Nas słoneczna plaża, drinki z parasolką i blask wiecznej chwały. To co? Płyniemy?