Nie karzemy dziecka tylko po to żeby karać, ale żeby mogło się poprawić i nauczyć żyć pięknie i szczęśliwie.
Propagatorzy tzw. "bezstresowego wychowania" zarzucają nam, że promujemy "agresywne i okropne" metody katolickiej etyki wychowawczej, niezgodne z nowoczesnymi tezami psychologów.
Otóż,katolicka etyka wychowawcza nie wywodzi się z chrześcijaństwa.Swój początek ma ona w starożytnej, pogańskiej Grecji, u nauk Arystotelesa czy Sokratesa, z ok. IV p.n.e. Nauka ta została przez Kościół katolicki zaadaptowana, ubogacona, usystematyzowana i przyjęta jako zgodna z rozumem i prawdą. Na przestrzeni wieków kolejni liczni uczeni i doktorowie Kościoła badali ją i ubogacali. Szczyt swojego rozwoju ma ona w XIII w. kiedy to największy Doktor Kościoła katolickiego - św. Tomasz z Akwinu podjął się spisania swych rozważań, opartych oczywiście na dokonaniach jego poprzedników, w słynnej Sumie Teologicznej, co zaowocowało rozkwitem etyki chrześcijańskiej, szczególnie jako dziedziny pedagogiki, a więc wychowania.
Przez liczne wieki, pokolenia bohaterów i wybitnych charakterów zostało wychowanych na niniejszej nauce, dzięki czemu możemy dzisiaj cieszyć się niepodległym krajem i mówić w języku polskim na polskich ulicach, w polskich szkołach i urzędach. Nauka o moralności jest ponadczasową, obiektywną i uniwersalistyczną nauką, czerpie z doświadczenia pokoleń, co znaczy, że do jej rozwoju musiały być zaangażowane liczne jednostki i społeczności przez liczne wieki, co świadczy o jej prawdziwości i konieczności jej stosowania.
Obecnie na świecie, m.in. z powodu masońskiej, satanistycznej rewolucji antychrześcijańskiej, dominuje prąd filozoficzny zwany postmodernizmem charakteryzujący się właśnie tą zmiennością, koniecznością nieustannego dopasowywania się do zmiennych nastrojów, poszukiwania coraz to nowszych badań, wskazań, co także wpływa na trendy w dziedzinie psychologii. Nijak nie mogą one jednak wskazać katolickim rodzicom właściwej drogi do wychowywania swych pociech dla społeczeństwa i życia wiecznego, bo z reguły nie bazują na prawach przyrodzonych i objawionych człowiekowi przez Boga. Innymi słowy: promowane obecnie psychologiczne nurty wychowawcze to moda, która za pewien czas przeminie - jak wszystko, co nie jest od Pana, ale swoje konsekwencje przyniesie, ponieważ katolicy nie mogą wychowywać dzieci wg założeń czysto świeckich.
Najgorsze jest jednak to, że zarówno modernistyczni promotorzy "bezstresowego wychowania", jak i rodzice, których udało się im przekonać do braku (właściwego) wychowywania swoich pociech, nie potrafią określić, ani przewidzieć negatywnych konsekwecji takiego podejścia do kwestii wychowawczych.
Bezkarność i pobłażanie z pewnością wybiją swoje piętno na stosunek dziecka wobec prawa moralnego i karnego. "Specjaliści" z reguły także nie potrafią wskazać konkretnej granicy wiekowej lub konkretnego momentu rozwoju, w którym należałoby wg nich uczyć dziecko dyscypliny, posłuszeństwa wobec prawa. Czy człowiek nie powinien być czuły na konsekwencje swoich złych wyborów? Czy człowiek może prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie bez prawidłowo ukształtowanego sumienia?...
Psychologia próbuje sobie zawłaszczyć zakres dziedziny etyki wychowawczej. Pedagogika jest rozdziałem etyki, a więc wychowanie dziecka, to kwestia pouczenia go i przysposobienia do praktykowania przez nie sprawności moralnych do dobrego czynu. Cnota miłości jest najważniejszym składnikiem wychowania oraz samowychowania i rzutuje na cały charakter człowieka. Ze swej natury, miłość jest ofiarna, to znaczy, że nie jest wyłącznie tym, co czujemy lub dostajemy, ale przede wszytkim tym, co dajemy od siebie drugiemu człowiekowi i Bogu.
Kiedy widzimy, że dziecko wkłada rękę do ognia lub jest o krok od odcięcia sobie palców nożem, miłością jest zareagować i ukarać dziecko, np. słownie, aby wiedziało, że tak nie należy czynić. Tak uczą się dzieci - poprzez popełnianie błędów. Jeśli nikt im nie powie, że źle czynią, będą to powtarzać, aż same dojdą do takiego wniosku w momencie, gdy już nabiorą wprawy w używaniu rozumu lub dopóki nie skończy się to tragicznie - czy to bolesnym upadkiem duszy i ciała, wypadkiem, kalectwem, śmiercią, krzywdą drugiego człowieka. Może też być tak, że dziecko nie karane za złe zachowanie nabierze wprawy w tym, co niemoralne i szkodliwe i wyrośnie na kolejnego bezdusznego chuligana i bandytę, który za nic ma sobie prawo i dobro drugiego człowieka.
Jeżeli dziecko jest wychowywane w atmosferze bezkarności, nie widzi w rodzicach autorytetu, to i nie nie wypracuje w sobie do nich szacunku, ich słowa nie będą miały posłuchu, a jeśli dojdzie do tego jeszcze ich niemoralny przykład życia, to kompletnie wypaczy ich obraz w oczach dziecka i przeniesie się to na ich relację. Koleżeństwo bez karności tylko psuje relację na linii rodzic-dziecko. Rodzic nie jest "równy" dziecku, ale ma nad nim pieczę i jest za nie odpowiedzialny. To, co dobre jest moralne, to, co złe jest niemoralne i przynosi swoje negatywne konsekwencje oraz wypacza obraz Boga i miłości w duszy. A każdy człowiek odczuwa pragnienie dobra i miłości. Żeby pragnąć prawdziwego dobra, musi poznać czym ono jest, a czym nie jest.
Dlatego tak ważne jest umiejętne praktykowanie cnoty karności w wychowaniu i samowychowaniu. Cnota jest zawsze złotym środkiem, czymś idealnie wymierzonym, wyśrodkowanym, aby nie skrzywdzić nadmiarem czy niedomiarem - to jest dowodem na piękno sprawności moralnych. Tak więc i zachowania praktykowane w imię cnoty karności muszą być idealnie dobrane do wieku i rozwoju dziecka czy przewinienia. Inaczej trzeba ukarać za złe zachowanie 4-latka, a inaczej 14-latka.
Główną karą jest zazwyczaj kara słowna, upomnienie, nagana, brak jakiejś rozrywki, dobra, zabawki, etc. Inaczej rzecz się praktykuje u nastolatków. Wymierzając karę, która jest obowiązkiem naszej miłości wobec dziecka, aby nauczyć go tego, co dobre, a co nie, czyli tak bardzo potrzebnej mu dyscypliny, musimy pamiętać także o cnocie łaskawości, aby kara nie była zbyt surowa, ale by przyniosła oczekiwane korzyści dla naszej pociechy oraz by nigdy nie wmierzać jej pod wpływem emocji, w gniewie.
Gniew zaślepia działanie naszego rozumu i sprawia, że podejmujemy przesadzone decyzje. Cnotą zawsze kieruje rozum, dlatego karę należy wymierzyć dopiero, kiedy cnota łagodności ureguluje gniew, aby nie podjąć pochopnej decyzji. Kara wymierzona w ten sposób z pewnością byłaby pogwałceniem przeciwko cnocie sprawiedliwości, co mogłoby wywołać bunt dziecka i poczucie niesprawiedliwości. Kiedy jednak jest wymierzona w odpowiedni sposob, dziecko wie, że ponosi sprawiedliwą karę i ma pragnienie, aby się poprawić.
Co najważnejsze: po wymierzeniu kary przez rodzica i po odbyciu jej przez dziecko należy już nigdy nie wypominać przewinienia. Przez to dziecko wie, że kara spełnia swą rolę i uczy się przez to posłuszeństwa wobec tego, co dobre i szlachetne, a kary przyjmuje z wdzięcznością, jako drogowskazy do upiększenia jego charakteru i duszy. Cnotą karności musi rządzić cnota miłości - jak i wszystkimi innymi sprawnościami, inaczej to nie ma sensu. Nie karzemy dziecka tylko po to żeby karać, ale żeby mogło się poprawić i nauczyć żyć pięknie i szczęśliwie.
Już poganie zachwycali się doskonałością i pięknem człowieka wychowywanego wg wskazań etyki. Nie ma więc powodów, aby zarzucać katolikom brak miłości czy nierzeczywiste wymagania wychowawcze stawianie sobie, drugiemu człowiekowi i dzieciom. Musimy dążyć do piękna, do świętości, a człowiek nie jest piękny przez to jak wygląda, ale przez to jaki jest. A żeby wychować swoje wnętrze, swoją duszę, trzeba postawić tamę temu, co się temu sprzeciwia. Innymi słowy: wziąć swój krzyż na barki, nauczyć siebie i nasze dzieci dyscypliny. Tego wymaga od nas Pan i dlatego też dał nam przykazania: z miłości! Aby ukrzyżować ciało i zacząć żyć wg ducha, co reguluje cnota pokuty, czyli konieczność pokutowania za nasze grzechy, do czego musimy przyzwyczaić nasze dzieci, jeśli chcemy, aby mogły osiągnąć szczęście wieczne w Niebie.
Cnota karności w samowychowaniu jest w istocie rzeczy pokutą, która jest niezbędna w wychowaniu naszego charakteru i zdobyciu życia wiecznego.
Szanowni Państwo!Uruchomiliśmy zbiórkę, aby zebrać środki pieniężne na sfinansowanie materiałów kampanijnych w walce o polskie rodziny. Nasza praca jest odpowiedzią na pogłębiającą się wciąż masońską demoralizację i dechrystianizację naszego społeczeństwa, która skutkuje rozpadem polskich rodzin, laicyzacją procesu wychowawczego, wypaczeniem charakterów oraz zapaścią zdrowotną Polaków. Wierzymy, że tylko żywo praktykowana cnota zwycięży wady i grzechy, że rodzicielska miłość poprzez Krzyż odniesie zwycięstwo nad "bramami piekielnymi". Dołączcie do nas! Ofiarujcie się Sercu Niepokalanej i zostańcie narzędziami w Jej świętych rękach! Wesprzyjcie naszą zbiórkę na rzecz kampanii w obronie rodziny!
Jesteśmy katolicką Fundacją działającą na rzecz wiary, rodziny i Tradycji. Walczymy o odnowę moralną Narodu polskiego pod sztandarem Matki Bożej, aby naprawić skutki masońskiej rewolucji antychrześcijańskiej w Europie. Propagujemy wiedzę z dziedziny etyki katolickiej, czyli naukę o cnotach oraz rozkrzewiamy miłość do modlitwy różańcowej.Pragniemy pokazać Polakom drogę do doskonałości i piękna. Upowszechnianie informacji o edukacji klasycznej, a więc nauki o moralności katolickiej, jest niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania i rozwijania się polskich rodzin i Polski.
PS. Zachęcamy do zakupu książeczki dla dzieci, którą opowiada o życiu po śmierci w Piekle, Czyśćcu i Niebie zgodnie z tradycyjną doktryną katolicką:
Trwa ładowanie...