„Podróż uczonego doktora Leonarda i jego przyszłej kochanki, przepięknej Alcesty, do Szwajcarii Słobodzkiej”, Mike Johannsen. Przełożył Maciej Piotrowski Wydawnictwo: Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Wrocław – Wojnowice 2023
8/10
Książka z długą metryką. LITERACKIE WYDARZENIE. Czytało się to jak Cervantesa, momentami Leśmiana, jak Bunina, jak komunistę Iwana Franko. A jednak Mike Johannsen jest osobliwy, osobny, niepowtarzalny. Jego absurd, a zarazem sensowność czynią z tej literatury „PRZYGODOWY SWING”.
Zgadzam się ze słowami tłumacza Maciej Piotrowskiego: Choć jego imię nie wskazywało na ukraińskie pochodzenie, to Mychajło Johannsen, znany jako „Mike”, stworzył fascynującą opowieść o rzekach, i nieodkrytych zakątkach duszy. Polski czytelnik może dostrzec w Johannsenie nie tylko mistrza opisu przyrody, ale także mistyfikatora literackiego, który wykraczał poza konwencje swojej epoki”.
Piotrowski ma racje także wtedy, gdy pisze: „W Związku Sowieckim twórczość Johannsena przez lata była zakazana. Ukraina zaczęła ją odkrywać od lat dziewięćdziesiątych. Między innymi dlatego jego utwory nie zabrzmiały dotąd po polsku. Dopiero teraz Kolegium Europy Wschodniej prezentuje wiersze tego autora w przekładzie Adama Pomorskiego w Antologii poezji ukraińskiego modernizmu oraz prozę w postaci wspomnianej powyżej Podróży uczonego doktora… w moim tłumaczeniu”.
(https://new.org.pl/3559,meandry_mike_a_johannsena.html)
„Podróż uczonego doktora Leonarda i jego przyszłej kochanki, przepięknej Alcesty, do Szwajcarii Słobodzkiej” -to awanturnicza, literacka febra. Gdzie psy gadają, konie i lisy wiedzą co swoje, a zające giną nie wtedy, gdy trzeba. A natura jest niezmordowana. Wciąż zaskakuje.
Pozwolę sobie na takie streszczenie: łobuzerska bajka, bajeczka, Oczywiście to (dowolny, osobisty) skrót myślowy. A poważniej. Kilka lat temu w rozmowie ze mną redaktor Janina Rogalska – Kożbiel wspomniała (słusznie) o nadprodukcji książki nijakiej. Wspominam te słowa, by postawić je w kontrze do drukowania w Polsce fabuł wspaniałych, ale pomijanych i nieczytanych choćby przez mainstream.
To jest proza! To jest liryka! To jest mieszalnia gatunków i jakichkolwiek odmian literackich, które człek może wymyślić.
... Aby być sobą, musimy mieć siebie – posiadać historię swego życia, [...] pamiętać swoje wewnętrzne opowiadanie. (Olivier Sachs, Kwestia tożsamości).
Be z wątpienia, cytując Patrycję Maciaszek (Przegląd Filozoficzny) mamy w tej opowieści oto takie dogmaty: pamięć, umysł, poznanie, fałszywe wspomnienia, błędy, zniekształcenia, paradygmat DRM.
Te słowa kluczowe pozwoliły stworzyć „Podróż doktora Leonarda i jego przyszłej kochanki, przepięknej Alcesty, do Szwajcarii Slobodzkiej”.
Bajka, bajeczka, a jednakże czy proces pamiętania, czy pamięć procesu?
Strony 45/46:
„Swoją drogą o kim mowa? Umówmy się, że na chrzcie nadano mu imię Leonardo i para się – przypuśćmy medycyną. Miał okazję objechać pół świata: był w prawdziwej Szwajcarii i wspiął się na Mot Blanc, ale nie odważył się zdobyć Matterhornu, odwiedził prawdziwą Bawarię i widział ją w czerwoną w dniach rewolucji […]”.
Czy to prawda, czy to zmyślenie? Jak Leonardo i Alcesto mają się do hiszpańskiego, majaczącego Ukraińca, który ucieka przed watahą kułaków. Bo zabił zająca? A może odpowiada za wszystkie grzechy swoje i świata. Nasz bohater z pierwszej części książki ma psa, który do niego mówi. Nic zdrożnego. Ma też rozdwojenie raźni. RAZ Hiszpan, raz Ukrainiec.
A gdy dostaje śmiertelny cios z w głowę, to po chwili rozmyśla „jak układać w głowie tekst korespondencji dla włoskiej gazety „ La Voce del Popolo””
Jest wtedy pewien jednego: w ego historii pawia się Leonardo. A dla ścisłości w tłumaczeniu tytuł włoskiej gazety, oznacza „Głos Ludu”.
Wszędzie komuniści, socjaliści. Euforia i upadek!
Miłość i ułuda.
Strona 86:
„Alcesta załamywała ręce i biegała przerażona po brzegu, potykała się o wiosła leżące bez życia a leśnej śnieżce. Nagle coś zachrzęściło wśród zarośli.
- Leonardo”.
Chwile zwodzone i zawodne, bo potem nie wszystko toczy się jak bajce, lecz życiu! Niemal prawdziwym.
Tekst, w pierwszej części, jest nierzadko [przeplatany poezją. I radzę nie pomijać tych fragmentów, bo mają znaczenie na „dzielnie liryczne” znaczenie dla fabuły, na łączenie i połączenie wątków.
Bo na przykład:
„Zadzwonią światła i w noc się zapadną
żelazo pęka od dźwięku
Idę i kształtów nie umiem odgadnąć
po ciemku”.
Ten wyimek ze strony 21. ma znaczenie, bo nieodgadywanie kształtów, to leitmotiv opowieści. Tajemniczość, metafizyczność, zagadkowość, czary-mary – fokus – pokus, esy-floresy.
Albo to (dla podkreślenia): strona 130:
„Ptasim móżdżkiem sterowały tamtym momencie nieco inne mechanizm niże te rządzące postępowaniem ludzkim. Weźmy na przykład przyrodoznawców [...]/
***
Autor dla mnie tajemniczy, a dla wielu IKONA UKRAIŃSKIEJ LITERATURY.
Mychajło (Mike) Herwasijowycz Johannsen, ukr. Михайло (Майк) Гервасійович Йогансен, (ur. 28 października 1895 w Charkowie, zm. 27 października 1937 w Kijowie) – ukraiński poeta, prozaik, tłumacz, teoretyk literatury, językoznawca. Jeden z przedstawicieli rozstrzelanego odrodzenia.
Zginął śmiercią tragiczną Rozstzrelany w rouu1937 za rzekome planowannie powstania przeciwko władzy sowiecki.
A co więcej?
WARTO!
Czytajcie!
Dobre wykształcenie (gimnazjum, a następnie Uniwersytet Charkowski) zapewnił mu ojciec Gervasius Johannsen wywodzący się z miasta Ekawa w Łotwie, który przeniósł się do Charkowa, gdzie nauczał języka niemieckiego. Jego pochodzenie (szwedzkie, duńskie) było tematem autorskich mistyfikacji, jednak w dokumentach przyznawał się do pochodzenia niemieckiego.
Wykształcenie filologiczne Johannsen zwieńczył doktoratem na katedrze językoznawstwa Uniwersytetu Charkowskiego. W momencie zakończenia Uniwersytetu znał grekę i łacinę, angielski, niemiecki, włoski, hiszpański, francuski, uczył się języków skandynawskich i słowiańskich. Był utalentowanym lingwistą, co nie przeszkadzało mu rozwijać talentów technicznych oraz sportowych.
Polityka prowadzona przez Denikina w 1919 r. oraz okrucieństwa dokonywane przez oddziały Murawiowa doprowadziły do przełomu w światopoglądzie Johannsena. Odtąd poeta zaczyna pisać wyłącznie w języku ukraińskim i deklaruje się jako marksista. Około 1920 r. wiąże się z Wasylem Ellanem-Błakytnym, Mykołą Chwylowym, Pawło Tyczyną, Wołodymyrem Sosiurą i innymi młodymi charkowskimi pisarzami – tworzy razem z nimi manifesty „ukraińskiej literatury proletariackiej”, almanachy Szlachy mystectwa i Literaturnyj jarmarok, zbiorek Żowteń, pierwszą organizację ukraińskich pisarzy proletariackich – Hart (1922). Od 1925 r. staje się jednym ze współfundatorów WAPLITE (Wilna Akademija Prołetarśkoji Literatury), za działalność w której ciężko później odpokutuje. Po likwidacji WAPLITE Johannsen staje na czele organizacji literackiej Techno-mystećka Hrupa-A, którą stworzył wraz z Jurijem Smołyczem i Ołeksijem Slisarenką. Grupa ta gromadziła pisarzy, którzy opuścili WAPLITE. Swoje utwory – łącznie w ciągu 17 lat aktywności literackiej wydał 8 tomików wierszy, 10 książek prozatorskich (głównie zbiorów opowiadań), 4 książki dla dzieci oraz 2 prace literaturoznawcze. Publikował w czasopiśmie Uniwersalnyj Żurnal (ukr. Універсальний журнал).
W pierwszej połowie lat 20. używał w publikacjach pełnego imienia i nazwiska Mychajło Johannsen (ukr. Михайло Йогансен). W drugiej połowie dekady zaczął stosować pseudonim Mike będący skrótem od angielskiego wariantu jego imienia. W ankiecie biograficznej na pytanie: "Dlaczego poprzednio nazywał się Pan Mychajło, a teraz Mike?", odpowiedział: "Bo nic na tym świecie nie jest wieczne".
18 sierpnia 1937 r. Johannsen został aresztowany przez NKWD pod zarzutem terrorystycznej konspiracji rzekomo prowadzonej od 1932 r. i przygotowania powstania przeciw władzy sowieckiej. Jego sprawę sprokurował Połowecki, a zatwierdził wicenaczelnik charkowskiej NKWD Reichman. Wyrok śmierci ogłoszono na zamkniętym posiedzeniu Wojskowego Kolegium Sądu Najwyższego ZSRR 26 października. Dzień później został rozstrzelany, a jego majątek skonfiskowany. Symboliczna mogiła pisarza znajduje się na Cmentarzu Łukianowskim w Kijowie.
***
Zachęcam też do lektury blurba autorstwa Zbigniewa Rokity. Najbardziej przemawia do mnie zdanie: „ „Zbrodniarze nie zdołali rozstrzelać jego twórczości. […]”.
***
Chwała za tekst tłumaczowi. Oto on: Maciej Piotrowsk: - Z wykształcenia historyk i ukrainoznawca, z pasji animator kultury. Tłumacz literatury z języka ukraińskiego m.in. utworów Mike'a Johannsena, Hryhorija Czubaja, Andrija Bondara i Wasyla Barki. Inicjator spotkań translatorskich Rozstaje. Współpracuje m.in. ze Stowarzyszeniem Folkowisko, Kolegium Europy Wschodniej i Stowarzyszeniem Czajnia. Pracował jako specjalista ds. merytorycznych przy projekcie wystawy stałej Muzeum Hołodomoru w Kijowie.
Trwa ładowanie...