Brama smoleńska a wzgórza Golan

Obrazek posta

Dniepr w Smoleńsku (fot. Wikipedia)

 

Na skutek względnej słabości sił przeznaczonych do obrony państwa nigdy nie będzie można tych obszarów opanować czy zabezpieczyć równomiernie. Kierunek bałtycki za przesmykiem suwalskim niedawno omówiliśmy w Strategy&Future (w trzech częściach).

Najbardziej niebezpieczny kierunek północny, zwany także białoruskim, rozciągający się od Polesia po Dźwinę, na zachodzie ograniczony przez Niemen, położony jest na Wyżynie Białoruskiej. To teren falisty i na ogół otwarty, dający względnie dobre warunki obserwacyjne. Poza górnym Niemnem i Szczarą oraz bagnistymi dolinami tych rzek nie ma na tym obszarze poważniejszych przeszkód terenowych. Leżą tam najkrótsze i najdogodniejsze drogi dla rosyjskiej napaści na Polskę, mające swój początek w Smoleńsku, Orszy i Witebsku, a znajdujące oparcie w centrum rosyjskiego imperium.

 

Rosyjski ruch ofensywny na stosunkowo licznych i dobrych tu drogach odcina Polskę od państw i portów bałtyckich i przywraca Rosji lądowe połączenie z Kaliningradem, ułatwiając zaopatrywanie rosyjskiego wojska w tym rejonie.

 

Rosjanie uderzając na białoruskim obszarze działań wojennych wychodzącym z bramy smoleńskiej, mogą zwinąć cały polski front i przenieść wojnę – jak już wiele razy w historii bywało – nad środkową Wisłę, a więc do serca Rzeczypospolitej, paraliżując przez to główne ośrodki jej siły politycznej i obronnej.

Brama wejściowa z polskiego obszaru rdzeniowego w kierunku na bramę smoleńską to efekt układu jezior, rzek oraz terenów lesistych i nizinnych północno-wschodniej Polski. Przesmyk suwalski to teren między Niemnem, obwodem kaliningradzkim a niegdyś granicą pruską, z licznymi jeziorami, ciągnącymi się pasem z północy na południe, z których największe znajdują się wokół Augustowa i w pobliżu systemu Kanału Augustowskiego. Od Suwałk na południe biegnie błotnista smuga wzdłuż granicy – wielka Puszcza Augustowska. Dalej w kierunku Litwy przesmyk suwalski przeistacza się w drobniejsze, acz gęsto występujące wzgórza, ciągnąc się za obecną granicę litewską aż po Mariampol i stanowiąc idealne miejsce do spotkaniowej bitwy czołgowej w dogodnym dla czołgów terenie. Tam obszar ten łączy się z lasami schodzącymi do Kowna.

Na przesmyku suwalskim trudno dokonać koncentracji wojsk. Augustów zajmuje najbardziej doniosłe położenie, ściśle ryglujące komunikację w tym obszarze, bo miasta nie da się tak po prostu ominąć w wypadku działań wojennych toczących się o kontrolę nad tym przejściem. Na dodatek jego położenie i topografia wspaniale nadają się do tego, by Augustów zamienić w twierdzę blokującą jakikolwiek ruch przeciwnika.

Głównym wejściem pomiędzy Białymstokiem i Wołkowyskiem Polska weszła w swej historii wojskowej na białoruski teatr działań wojennych i dalej w kierunku bramy smoleńskiej oraz przekroczyła Dźwinę starym polskim szlakiem, w najwęższym przejściu pomiędzy błotami Biebrzy i Narwi a Puszczą Białowieską. Dalej szlak wiódł z Baranowicz na Mińsk, a północna jego odnoga z Lidy przez Wilejkę lub wprost z Wilna na Połock – na górny zawias bramy smoleńskiej.

 

Przerwa między górnym Dnieprem a Dźwiną, tworząca bramę smoleńską, ma około 80 kilometrów szerokości i jest to nizinna równina pokryta lasami i poprzecinana rzeczkami oraz w jednej trzeciej szerokości przegrodzona błotami (Błota Weretejskie – 25 kilometrów długości i 15 kilometrów szerokości).

 

Brama smoleńska (fot. Wikipedia)

 

W pełni osłonięte i dogodne dla ruchu wielkich jednostek są zwłaszcza strefy nadbrzeżne Dźwiny i Dniepru. Z rzeczek przecinających bramę istotne są jedynie Łuczosa i Kaspla. Każda z nich ma około o 20 metrów szerokości. Łuczosa (w górnym biegu zwana także Werchitą) bierze swój początek na północny wschód od Orszy w pobliżu Dniepru i przecina bramę smoleńską niemal przez całą szerokość, płynąc w brzegach przeważnie urwistych. Kaspla z kolei płynie na północny zachód i wpada do Dźwiny pod Surażem.

Obie rzeczki mogą stać się przeszkodami taktycznymi jedynie podczas obfitych wylewów. Przed bramą smoleńską od strony zachodniej w odległości 90–120 kilometrów znajduje się grupa Jezior Lepelskich, która kanalizuje ruch w kierunku przeprawy przez Berezynę pod Borysowem. Błotnista dolina Berezyny „zamyka” dostęp do bramy. Okolice Lepla są wielkim rozdrożem, z którego prowadzą naturalne szlaki na Moskwę. Jeden – południowy, mijając Dniepr po prawej stronie, przez bramę smoleńską wiedzie do Wiaźmy, a drugi – północny przez Witebsk i brzegiem Dźwiny prowadzi na Rżew.

Trakcyjna siła tej wielkiej drogi wiodącej ku Moskwie wyznacza kierunek przez trzy wielkie miasta obszaru: Mińsk, Witebsk i Smoleńsk. Tylko Homel leży nieco na uboczu tego szlaku. Brama smoleńska zasłaniała Rosję od Rzeczypospolitej i osłaniała odległą zaledwie o 480 kilometrów stolicę carów – Moskwę.

 

Znaczenie bramy smoleńskiej dla Rzeczypospolitej i Rosji można porównać do łatwiejszego do zrozumienia dla dzisiejszego czytelnika znaczenia wzgórz Golan dla Izraela i Syrii.

 

Jeśli charakterystycznie wyniesione ponad obszary sąsiednie wzgórza Golan należą do Izraela, to obszar rdzeniowy tego państwa w Galilei, w tym Jezioro Galilejskie, Tyberiada i dolina Jordanu, a nawet dolina Gilboa, jest w miarę bezpieczny i nie ma dla niego zagrożenia ze strony Syrii czy innych potęg korzystających z terytorium tego państwa. Co więcej jeśli wzgórza Golan są w rękach armii izraelskiej, to odległa o niecałe 50 kilometrów od wschodniego ich skraju stolica Syrii – Damaszek znajduje się w zasięgu bezpośredniego oddziaływania wojskowego ze wzgórz Golan, z dogodnej podstawy operacyjnej, w tym potencjalnie błyskawicznej ofensywy lądowej schodzącej „w dół” przez Kunetrę na Damaszek.

Taki rozwój wydarzeń stanowiłby koszmar strategiczny dla Damaszku. Gdyby z kolei wzgórza Golan miała w swoich rękach Syria, jak było przed wojną 1967 roku, wówczas izraelski obszar rdzeniowy nie mógłby się należycie rozwijać (osady i kibuce w Galilei położone blisko wzgórz Golan były przed 1967 rokiem stale niepokojone na skutek syryjskich działań wojskowych), a w razie symetrycznej wojny i inwazji lądowej natychmiastowe niebezpieczeństwo zajęcia groziłoby całemu obszarowi Izraela od granicy z Libanem przez Galileę po granicę z Jordanią i dolinę Gilboa, skąd zresztą nie jest wcale tak daleko do Tel Awiwu czy wybrzeża Morza Śródziemnego.

 

Wzgórza Golan (Fot. Yuri Loginov, Pexels)

 

Widać to było wyraźnie w czasie wojny Jom Kipur w 1973 roku, zwanej przez Arabów wojną ramadanową. Armia izraelska została zaskoczona jednocześnie na froncie egipskim oraz syryjskim i nie dysponowała wystarczającymi siłami, by zapobiec przelaniu się wojsk pancernych Syrii przez południową część wzgórz Golan, co groziło rychłym zajęciem przez Syryjczyków Deganii oraz Tyberiady na brzegu Jeziora Galilejskiego. Skutkowało również w rzeczywistości ewakuacją ludności w głąb Izraela.

 

Ofensywa mająca na celu przełamanie obrony południowych wzgórz Golan i następnie zjazd ze zboczy płaskowyżu na zachód wprost do serca Izraela została wysiłkiem rezerwistów izraelskich wchodzących do działań wojennych powstrzymana dosłownie w ostatniej chwili.

Wystarczy sobie także wyobrazić, jaka byłaby sytuacja z punktu widzenia interesu Izraela, gdyby wzgórza Golan wróciły we władanie Syrii w wyniku rozmów pokojowych kilkanaście lat temu. Dziś trwałaby tam – podobnie jak w całej Syrii – wojna domowa, co oznaczałoby automatyczną destabilizację, a wzgórza niekontrolowane należycie z Damaszku stałyby się wiszącym nad obszarem rdzeniowym Izraela rozsadnikiem zagrożenia. W szczególności w sytuacji, gdyby – jak twierdzą często przedstawiciele Izraela – wrogi Izraelowi Iran stał się dominującą potęgą na rozdartym wojną obszarze Syrii.

 

Ten przykład pokazuje dobitnie, na czym polega znaczenie strategicznych stref buforowych i że nie jest to kwestia teoretyczna albo znana jedynie z annałów. Od istnienia tych stref zależy pomyślność i bezpieczeństwo innych obszarów, przez nie osłanianych.

 

Na wschód za bramą smoleńską kraj staje się wyższy i suchszy, aż do środkowej części Wyżyny Środkoworosyjskiej. Przed bramą od zachodu okolice Lepla obfitują w jeziora, które tworzą przeszkodę utrudniającą posuwanie się w głąb bramy smoleńskiej od strony Rzeczypospolitej. Większa grupa jezior znajduje się także na lewym brzegu Dźwiny pomiędzy Połockiem a Bieszenkowiczami. Stanowi ona dogodny punkt obrony skrzydła bramy wśród nielicznych wzniesień luźno porozrzucanych, o spadkach łagodnych i falującym horyzoncie, w terenie idealnym do prowadzenia wojny czołgowej.

Od Orszy Dniepr płynie szeroką doliną z obfitymi wylewami na wiosnę, licznymi starorzeczami, jeziorkami i jamami. Tutejsze drogi prowadziły tradycyjnie po groblach. W przeciwieństwie do nigdy nie nadającej się do brodzenia Wisły, w czasie suszy można było forsować brody Dniepru aż do ujścia Berezyny. Berezyna do ujścia jednego ze swoich dopływów – Hajny płynie w brzegach błotnistych, porośniętych krzakami, z małą liczbą miejsc sprzyjających jej forsowaniu i w ogóle jest trudna do przejścia. Dogodny punkt przeprawowy znajduje się w Borysowie – znanym dzięki legendzie odwrotu Wielkiej Armii jesienią i zimą 1812 roku. Wzdłuż rzeki ciągnęły się kompleksy leśne, trudne do przejścia, coraz szersze ku południowi. Wzmagają one znaczenie tej rzeki jako linii obronnej. Dolna Prypeć w ogóle nie ma brodów. Natomiast Dźwina dla odmiany ma ich całkiem dużo.

 

Ciekawe, że – jak opisał Władysław Sikorski w swoich wspomnieniach z wojny 1920 roku – w miarę odnoszenia sukcesów na Wschodzie w wojnie 1919–1921 „śniły się” niektórym w Polsce wschodnie granice sprzed rozejmu andruszowskiego z XVII wieku. Granice wybiegające znacznie nawet poza strategiczną linię Dźwiny i Dniepru i sięgające aż po Wielkie Łuki, Wiaźmę, Briańsk czy Połtawę na południu. Inni za plan minimum uważali przynajmniej stare granice dawnej Rzeczypospolitej sprzed I rozbioru.

 

Dnieper w Kijowie (fot. Pxhere)

 

Wraz z rewolucją w sprawach wojskowych (RMA), gdzie punktem ciężkości jest rosnąca rywalizacja o system świadomości sytuacyjnej w nowoczesnej bitwie zwiadowczej na całym pomoście bałtycko-czarnomorskim ze sworzniową (krytyczną), bo komunikującą i spinającą cały wschodni front rywalizacji z Rosją od Morza Czarnego po Morze Bałtyckie, rolą Polski, musimy we własnym planowaniu i rozpoznawaniu działań, ćwiczeń i dyslokacji przeciwnika ponownie wrócić myślami do granic strategicznych dawnej Rzeczypospolitej i do smoleńskiej bramy wypadowej, z której szybki manewr przeciwnika w kierunku doliny Wisły zagraża naszej niepodległości. Znaczenie tych miejsc znów jest i będzie coraz bardziej odczuwalne.

Będziemy w tym myśleniu kontynuować dorobek poprzednich wieków i wielkich wodzów Rzeczypospolitej.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak Felieton

Zobacz również

Weekly Brief 19.10 – 25.10.2019
S&F Hero: Rosjanie wobec cieśnin tureckich. Część 2
Wojna trzydziestoletnia na Bliskim Wschodzie

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...