Geometryczny patchwork

Obrazek posta

Geometryczny patchwork

Siostro. Jaga Słowińska. Wydawnictwo Ha! Art, Kraków, 2024.

7/10

Bajanie Jagi Słowińskiej to pułapka. Tak jak w „Czarnolasiezwodzi nas krajobrazem domu na skraju. Ludzie są jak elfy jak nimfy.
To jakby bajka opowiadana przed zaśnięciem lub przy ognisku w niewielkim gronie. Czytelnik wciągnięty w intrygę musi odpowiedzieć na pytanie, jak bardzo zmyślenie wygrywa ze światem realnym. Bo przecież – zobacz, Zuszko – ten Wiśnia, ta Malina, ta babcia – oni wszyscy mogli wydarzyć się naprawdę.

Jadwiga Słowińska pisze o tożsamości, o jej pułapkach. Dekoracje, których używa, są z pozoru atrakcyjne, ale pod kożuchem prześcieradłem, bristolu widać prawdę. Oczywiste staje się, że pisarka opowiada o umęczeniu dziecka – dziewczyny – kobiety. Szybki kurs dojrzewania na zaledwie siedemdziesięciu stronach.
Taniec, śpiew, spacery, zbliżanie ciał. Pantomina czy balet? Jest przecież cholerna różnica w tych scenicznych ruchach, odruchach.

Literatura Słowińskiej ma liczną symbolikę, jest nacechowana gusłami i wróżbiarstwem. Odwoływanie się do przeszłych przekazów, przez wieki powtarzanych, a ostatnio zapomnianych; zatem autorka „Siostry” odkurza, sprząta, robi rejwach. Tworzy melodyjne strofy na kartach kolejnej książki.

Przedstawienie trwa, epizody się mnożną, jednak powtarzają. Frazy jak refren. Wiosna, lato, jesień, zima. Kwiat wiśni, kwiat wiśni i często widoczny odczuwalny gradient.
Niebo rzadko jest jasne i przyjazne. To noc, to księżyc daje więcej światła.

Opowieść zaczyna się jak w dramacie, od przedstawienia bohaterów. Matka – studnia, ojciec – dąb, babka – wiatr. Zaraz potem chłopak – mężczyzna: Wiśnia. A wśród nich Zuszka – cień ludzkiego duszka...
Jest też Malina, towarzyszka, lecz niekoniecznie przyjaciółka. Jest gromada jakieś wiejskiej remizie, a potem do tej dyskoteki dołącz grupa kobiet nieidentyfikowanych, które biorą udział w spaleniu Wiśni, w jego nocnym pożegnaniu bez wypowiedzianego słowa, zaspanego głupca, który pozbawił życia drzewa, które niczemu nie były winne, ale ubodły Wiśnię, prostaka, czy przygrywa?! Pytanie otwarte...

Ta narracja płynie, jest jak wolna rzeka, bo tempo akcji jest leniwe, bo opowieść zaprasza, by dołączyć, a gdy zbyt prędko, to można nie zdarzyć; całość może nam uciec. A gdy opowiadamy w chodzonego, to hop, siup i już jesteśmy w książce!

Jest kilka fragmentów, które wyraźnie mnie drażnią. Moment, gdy bohaterka znajduje „życie” - małe coś, co pojawia się w momencie śmierci Wiśni. Ograna sprawa, ale niepociągnięta, literacko zmarnowana, jakby Słowińska nie wiedziała co zrobić z tym znaleziskiem, z tym literackim pomysłem. Ciągnąć, zostawić, zabić, zapomnieć. Żaden pomysł nie został wykorzystany. Niestety!

Jestem niezmiernie ciekawy, czy Jaga Słowińska ma sobie, w środku książkę, w której legendy i przypowieści są zaledwie cieniem, na pierwszym planie jest więcej realności. Oczywiście, można założyć, że „Siostro” jest taką narracją, należy tylko wszystko przecedzić. Ale ja chcę bardziej wprost, mniej dziecięcej ekspiacji.

Komu przyjdzie czytać tę prozę, temu przyjdzie się zmierzyć ze wspomnieniami i pytaniami. Czy już to słyszeliśmy, czy ktoś nam opowiadał? Kiedy to było, jak było i po co, dlaczego mamy wątpliwości? Przecież bajki o łobuzach i dobrych dziewczynach są, w co drugiej antologii z bajkami. A jednak pułapki niepamięci widać w pełnej okazałości.

W pokoju zarzuconym przez książki jest jak w lesie. Same niespodzianki. W „Siostro” jest przenośnia. Pokój wylądował w puszczy. Można przebierać między igliwiem, liśćmi, mchem i grzybami, a kolejnymi stronicami zgromadzonych ksiąg, a wokół babciny wiatr, który porusza członkami dębu, który faluje wodę w matczynej studni.

Nie można zapomnieć o poetyckości tego utworu. Jest przesiąknięty liryką i to nie współczesną, lecz tą, którą wkładano nam do głów w liceum. Wtedy lekturze towarzyszyło szyderstwo, dzisiaj brakuje wiedzy, właściwego podejścia; rozpoznania.
Błędy młodości widoczne na starość. Czas, w którym bajki znowu nabierają znaczenia.

Można się pomylić i odrzucić, że to bajanie i orzec, że to dramat – romans o nieszczęśliwej miłości.
Czytelnik jest na uprzywilejowanej pozycji. Może interpretować, może wybierać, rozbierać, dobierać do woli.

Jaga Słowińska Wydawnictwo HA! ART bajanie proza poetycka przypowieści Jarek Holden recenzja

Zobacz również

Tyle tu ile tam
Filozofia czekania
Teraz jest inaczej

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...