Tak naprawdę książkę przeczytałem, bo zrobił to także Mikołaj Marszycki. Gdy pokazał okładkę powieści na swoim profilu fecebookowym, to się we mnie zagotowało, no bo skoro inni czytają, to…?!
Książka u mnie zaległa, pokrywała się kurzem, ale nastał dzień, a potem kolejne i książkę połknąłem!