Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Marcin Sergiusz Przybyłek w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyZawsze mam ochotę odpowiedzieć, że gdyby to ode mnie zależało, pisałbym codziennie, z przyjemnością, cały rok. Trzecia część sagi „Orzeł Biały” powstałaby już dawno, napisałbym wiele innych powieści i opowiadań.
Zrobiłbym to, gdybym tylko mógł.
Bo muszę z czegoś żyć.
W wolnorynkowej rzeczywistości trzeciej dekady XXI wieku twórca albo "się sprzeda", albo nie, jeśli zaś nie, to niezależnie od obiektywnej wartości jego dzieł, pies z nim tańcował i w zasadzie nikt się nie zastanawia, z czego taki kreator żyje. Pisarze zazwyczaj uprawiają jakieś zawody, a piszą "z doskoku", "gdy czas pozwoli", "gdy sił starczy".
Z wykształcenia jestem lekarzem medycyny, ale nie pracuję w zawodzie. Przez sześć lat byłem zatrudniony w firmie farmaceutycznej, a potem przez wiele lat pracowałem jako trener biznesowy. Miałem wtedy pieniądze i trochę czasu, żeby pisać to, co chciałem, a nie to, co się sprzeda. Ale praca trenera jest pozbawiona perspektyw - zarabiasz tylko wtedy, gdy zrobisz szkolenie czy wykład, przestajesz szkolić - przestajesz zarabiać. I nie będzie z tego emerytury. Im jesteś starszy, tym mniej sił, konkurencja nie śpi i chce cię wygryźć, a świadomość, że praca nie zabezpieczy cię na starość, wzmaga niepokój. Cztery lata pracowałem na pełny etat przy produkcji gry wideo "Gamedec", trochę dłużej grałem rolę Aleksa w TVN'owskim serialu "19"+. Przyniosło to sporo doświadczeń, ale nie dało sensownego zarobku, no i podczas produkcji gry praktycznie nie pisałem ("pisałem grę").
"Jeśli to wartościowa powieść / obraz / rzeźba, ludzie się na tym poznają", mówią niektórzy. Tak to z reguły działa, ale nierzadko dopiero po śmierci artysty. Vincent Van Gogh sprzedał za życia jeden obraz, Aleksander Gierymski umarł w biedzie we włoskim szpitalu psychiatrycznym, Edgar Allan Poe do końca życia balansował na skraju nędzy, Howard Philips Lovecraft nie doczekał się uznania i zarabiał poprawianiem cudzych tekstów, Franz Kafka za życia był nikomu nie znany. Wielu twórców zostało uznanych po ich marnym zgonie, a w dzisiejszych czasach, gdy tworzyć chce niemal każdy, widmo niepowodzenia wrasta wprost proporcjonalnie do liczby konkurentów.
Nie chcę dzielić losów uznanych po śmierci. Powiem więcej - żaden twórca nie pragnie takiego życia. Życiorys docenionego za późno nie jest zabawny, chociaż taki... melodramatyczny. I filmowy.
W moim przypadku już jest późno. Mam 53 lata, w grudniu 2022 roku skończę 54. Ile książek jeszcze napiszę?
Czy nie szkoda, by ktoś (siebie mam na myśli), kto mógłby napisać tak wiele ciekawych (mam nadzieję) książek beletrystycznych i publicystycznych, musiał dzień w dzień martwić się o przetrwanie i szukał sposobów, by związać koniec z końcem? Być może będę zmuszony zacząć tworzyć produkty, których celem będzie płytka rozrywka i to, żeby się sprzedały. Będę też musiał, o ile znajdą się chętni, robić wykłady dla "korpo". Tymczasem sił coraz mniej, w każdym razie jeśli chodzi o tę działalność. Nie jest to lenistwo, ale po prostu wypalenie. Pisać zaś wciąż mi się chce. I to jak!
Gdyby to było możliwe, mógłbym wreszcie napisać tak wyczekiwaną trzecią część sagi "Orzeł Biały", de facto już zacząłem ją tworzyć, licząc, że ta akcja po prostu wypali. Po drugie napisałbym rzecz filozoficzną, chyba dla mnie najważniejszą, która wciąż czeka, bo przecież "nie ma szans się sprzedać", o tytule roboczym "Rozważania o naturze rzeczywistości". Mógłbym napisać książkę "Dla Kaliny", w której podzieliłbym się radami ojca skierowanymi do córki (i do wszystkich w ogóle dzieci tudzież młodzieży), dotyczącymi tego, o co w życiu chodzi i co jest w nim naprawdę ważne. Mógłbym kontynuować sagę "Gamedec" (np. spłodzić tom 1,5, czyli dziejący się po części pierwszej, albo napisać "Dziesięć kroków", czyli zbiór opisujący losy gamedeców opisanych w grze planszowej). Mógłbym napisać powieść „Beati Aeterni”, której konspekt stworzyłem już jakiś czas temu. Rzecz przedstawiałaby w miarę, mam nadzieję, realny obraz bliskiej przyszłości: opowiadałaby o tym, jak na ludzkość wpłynęłyby wprowadzenie drogiego leku na nieśmiertelność, poważne zmiany klimatyczne i pogłębiające się rozwarstwienie ekonomiczne tudzież rosnący chaos polityczny... Mógłbym napisać wiele, mam nadzieję wartościowych, być może oczekiwanych, książek. Może nawet "Orła Białego 4"!
Nie musicie prosić „Marcin, napisz wreszcie trzeciego Orła”. Chcę to zrobić (i robię!). Ale napisanie takiej książki to pięć - sześć miesięcy pracy na cały etat. W tym czasie muszę coś jeść, płacić za gaz, prąd, telefon, internet, zdarza mi się zatankować, pojechać gdzieś pociągiem, w międzyczasie mogę zachorować, potrzebować pójść do dentysty, jakieś urządzenie może się zepsuć i trzeba będzie je zastąpić czymś nowym i tak dalej. A jak już skończę pisać, też wypadałoby jakoś egzystować, bo to nie jest tak, że tuż po napisaniu „dzieła” człowiek się robi szczęśliwy i bogaty. Czas poświęcony na pisanie książki rzadko kiedy się zwraca (w każdym razie finansowo).
Mało kto wie, że jeśli przygodny cudowny nabywca kupi książkę jakiegoś autora, pisarz zarobi na tym ze dwa złote, a wypłatę dostanie więcej niż kwartał po tym, jak ów wspaniały i nieoceniony czytelnik książkę zakupił. Łańcuch pokarmowy zaczyna się od księgarza, potem jest dystrybutor i wydawca, autor zaś na końcu (bo zainwestował tylko czas swojego życia, nie zaś potężniejsze i ważniejsze przecież pieniądze). Więc generalnie sytuacja pisarzy w naszym kraju jest marna. Z potrzeby serca, z chęci kreowania marzeń i tworzenia wizji piszą tylko ludzie nienormalni, bo każdy, kto chce zarobić, pisze to, co się sprzedaje, jest na czasie, zaangażowane politycznie, modne lub mające szansę na nagrodę, ewentualnie zajmuje się czymkolwiek innym, choćby zbieraniem złomu.
Chcę pisać z potrzeby serca to, co moim zdaniem istotne, czyli literaturę mówiącą o życiu człowieka, o tym, co bezpośrednio dotyczy czytelnika, chcę go wzruszać, poruszać, bawić, dawać do myślenia, nieważne, czy w scenerii obyczajowej, science-fiction czy fantasy. Nie chcę pisać tego, co się sprzeda ze względu na temperaturę polityczną czy niskie oczekiwania połykaczy pewnych literackich gatunków. Nie chcę robić szkoleń (wybaczcie, menadżerowie, lubię Was, ale odczuwam pisarski zew).
Kiedyś artyści posiadali mecenasów (ci, którzy mieli talent i odrobinę szczęścia oczywiście), dzisiaj jednak mecenasi gdzieś poznikali. No, chyba, że spojrzymy na taką inicjatywę, jak Patronite. Tu Mecenasi albo Patroni mogą się zdarzyć.
Masz prawo zapytać "A co będę z tego miał / miała?"
Oczywiście oprócz satysfakcji utrzymania przy życiu, mam nadzieję, sensownego twórcy.
Po pierwsze zajrzyj do progów. Tam wymienione są nagrody, którymi mogę Cię obdarzyć w książkach: są to podziękowania, dedykacje, stworzona przez Ciebie postać, kubki, T-shirty, pieczątki i tak dalej. Zerknij.
Po drugie dwa razy na tydzień będę wrzucał na swój kanał YouTube filmy z nowego cyklu "Akademia Przybyłka". Będę tam dzielił się obserwacjami z lektur różnego typu: opowiadać będę o fenomenach współczesnych teorii fizycznych, ciekawych zjawiskach psychologicznych, omawiał będę fragmenty dobrych powieści i opowiadań, recenzował będę filmy i seriale, streamował gry, odnosił się będę do bieżących wydarzeń.
Dzięki youtubowym filmom będziesz miał / miała ze mną stały kontakt, będziesz mógł / mogła zadawać pytania w komentarzach, prosić o konkretne tematy.
A ja, dzięki Tobie, będę nagrywał kolejne filmy, a w międzyczasie, także dzięki Tobie, będę mógł pisać. Wilk będzie syty, Owca okaże się cała, Łąka zakwitnie, a Pszczoły miód ulepią na chwałę Twoją i moją.
Słusznie.
W takim przypadku zachęcam do lektury i oglądania.
Jeśli chodzi o książki, saga "Gamedec" (w najnowszym wydaniu Domu Wydawniczego Rebis liczy sześć tomów) to bodaj największa polska seria science-fiction dla dorosłych, a według wielu dziennikarzy towar eksportowy. "CEO Slayer" jest powieścią - komiksem (postacie są celowo mocno wykontrastowane), swoistym protest songiem opisującym korporacje, ich psychopatycznych szefów i nocnego Tyrmandowskiego "Złego" - tytułowego CEO Slayera. Tę powieść szczególnie doceniają ludzie pracujący w dużych firmach, bo wiele opisanych w niej scen bynajmniej nie jest wymysłem autora. Saga "Orzeł Biały", jest pseudopatriotyczną, postapokaliptyczną, epicką epopeją opowiadającą o Polsce jako ostatnim bastionie ludzkości. Napisana z przymrużeniem oka, ku serc pokrzepieniu, wzruszająca, zabawna, pełna niewiarygodnych przygód. „Symfonia życia”, moja bodaj najpoważniejsza rzecz, stara się odpowiedzieć na pytanie, o co w życiu chodzi, śledząc pięć równoległych żywotów człowieka, który w kluczowych momentach podejmował decyzje rozszczepiające rzeczywistość na światy paralelne. "Sprzedaż albo śmierć?!" jest antyporadnikiem dla menadżerów. Coś dla myślących korpo-ludzi, którzy zadają sobie pytanie "Co ja tutaj robię?!". Wydana w ebooku "Kalina i Kaj" - powieść "teoretycznie dla dzieci" jest tekstem dla młodszych, ale w sumie lepiej, by czytali ją starsi. "Grao Story", również w formie ebookowej, to zbiór anegdot dla graczy komputerowych (trzy ostatnie książki obecnie są raczej trudno dostępne).
Jeśli chodzi o moje YouTubowe filmy, pod tym wpisem podaję adres swojego kanału. Zerknij choćby na nagranie "Mieć czy być, czyli skarb labiryntu", lub dwuodcinkową rzecz "O zabijaniu", a zorientujesz się, jaki mam temperament, w jaki sposób opowiadam i o czym lubię mówić.
Dostrzeżesz, że pogadanka o labiryncie ma prostszą formę, "O zabijaniu" zaś bardziej zaawansowaną. Zamierzam powrócić do tej drugiej i już mam zgromadzone niezbędne narzędzia.
Plan jest taki: będę robił filmy. Dwa razy na tydzień. Ty będziesz mnie wspierać. Dzięki Tobie być może będę w stanie pisać kolejne oczekiwane książki: "Orła Białego 3" (tę powieść już piszę), "O naturze rzeczywistości", "Dla Kaliny", "Beati Aeterni", "Gamedeca 1,5", "Gamedeca: Dziesięć kroków", być może "Orła Białego 4" i tak dalej, w zależności od potrzeb i pomysłów.
Nie martw się: niezależnie od tego, czy jakiś próg zostanie przekroczony, filmy będę wrzucał regularnie, a trzeciego "Orła Białego" i tak napiszę!
Ale dopóki nie osiągnę sensownego pułapu (pomijając trzeciego "Orła..."), będę zmuszony po prostu walczyć o przetrwanie, więc będę pisał rzeczy łatwe, lekkie i przyjemne, które mają szansę się sprzedać, nie zaś takie, które cieszą mnie najbardziej. Nie będę też odmawiał, gdy jakaś korporacja poprosi o wykład czy szkolenie. A im więcej będę poświęcał czasu na te czynności, tym mniej będę go miał na to, co ważniejsze.
Mam nadzieję, że rozumiesz?
A więc...
Vlog na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCcw8U8TtPD10ApqDllyB40A
Moja strona facebookowa: https://www.facebook.com/gamedec
Twitter: https://twitter.com/MarcinPrzybyek
Instagram: https://www.instagram.com/marcin_s_przybylek/
Discord: https://discord.gg/twXqZymx
Moja strona internetowa: http://marcinprzybylek.pl/
Fanpage Orła Białego: https://www.facebook.com/marcin.s.przybylek
Fanpage Gamedecverse: https://www.facebook.com/Gamedecverse-110563648988964
Gorąco pozdrawiam!
Marcin Sergiusz Przybyłek
Wesprzyj działalność Autora Marcin Sergiusz Przybyłek już teraz!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.