Woda jest nieodłącznym elementem permakulturowego ogrodu, działki czy siedliska. A najbardziej pożądaną formą jej obecności jest naturalny staw. W miejscu, gdzie woda stawu łączy się z lądem powstaje nowy ekoton, czyli miejsce, gdzie świetnie się czują niektóre rośliny. Przyjrzyjmy się, co wokół stawu możemy posadzić.
Jak zawsze w permakulturze, nie zaczniemy jednak od doboru gatunków. Zastanowimy się najpierw, jakie funkcje powinny albo mogłyby pełnić rośliny rosnące nad stawem. Dopiero gdy ustalimy te funkcje, zastanowimy się, jakie gatunki je spełniają.
W mojej opinii, funkcją numer jeden jaką powinny spełniać rośliny porastające brzegi stawu jest zapobieganie erozji jego brzegów. Czy to ulewne deszcze, czy też wahania poziomu wody w stawie, a nawet my sami spacerując po brzegach stawu możemy sprawiać, że brzegi zaczną się obsuwać. Dlatego też brzegi stawu obsiewam i obsadzam zawsze roślinami, które tworzą gęstą matę wiązkowych korzeni, ujmujących glebę jakby w siatkę i amortyzujących działanie wody i spacerowiczów. Z reguły zaczynam konwencjonalnie – od traw, gdyż nic innego tak szybko nie zwiąże ziemi na brzegach świeżo wykopanego stawu. Równocześnie jednak dodaję sporą dawkę nasion rozmaitych roślin motylkowych, a szczególnie koniczyny miniaturowej i białej, które doskonale znoszą okazjonalny ruch pieszy, a także dodaję solidną dawkę nasion wieloletnich roślin łąkowych na gleby mokre. Z upływem czasu, brzegi stawy nabierają charakteru łąki kwietnej, gdyż dzięki odpowiedniemu koszeniu udział trawy maleje. Nad brzegami stawu „obowiązkowo” sadzę wierzby, najchętniej niską karłowatą odmianę wierzby purpurowej, gdyż korzenie wierzb działają dokładnie tak samo, jak korzenie traw – stabilizują brzeg.
Gdy zadbam już o zapobieganie erozji, kolejną funkcją, o którą chcę zadbać jest czystość wody. W jej utrzymaniu pomogą mi rośliny zarówno wodne, jak i lądowe. Na początek, chcę sprawić, aby opadające jesienią liście nie były znoszone przez wiatr do stawu. W tym celu obsadzam jego brzegi tatarakiem, który w kilka lat rozrośnie się tak, że stworzy naturalny niski płotek wokół stawu. W płytkie partie stawu wprowadzam trzciny i pałkę wodną. One też osłaniają staw, ale również rosną bardzo szybko, pobierając dużo składników odżywczych z wody stawu, co sprawia, że nie rozwijają się w nim gwałtownie glony. W tym też celu dodaję sporą różnorodność innych roślin wodnych – od maleńkiego żabiścieku pływającego, po duże grzybienie żółte i grążele białe o pięknych kwiatach i pływających liściach. Liście te zresztą pełnią jedną ważną funkcję – ograniczają parowanie wody ze stawu oraz dają nieco cienia, przez co staw się wolniej ogrzewa i znowu, zmniejsza to ryzyko zakwitów glonów. Na koniec, wprowadzam też do stawu rośliny podwodne, takie jak rogatki czy moczarki. Rośliny te będą stanowić tarliska dla moich ryb i schronienie dla wszelkiej młodzieży – od rozwielitek i oczlików, po wylęg i narybek.
Kolejną funkcją, jakiej oczekuję od roślin z nad stawu jest dostarczanie plonów. Tak, tak, nie ma żadnego powodu, aby było inaczej. Brzegi stawu są doskonałym miejscem dla borówki amerykańskiej, gdyż lubi ona gleby kwaśne i sporo wilgoci. A to zwykle są warunki, jakie tam panują. Jeżeli kwasowość gleby jest zbyt mała, zawsze można wyściółkować borówkę kwaśnym torfem lub igliwiem. Nad stawem świetnie rośnie czarny bez, uprawiany dla kwiatów, owoców i leczniczej kory. Przepięknie też rośnie i wygląda kalina koralowa i często towarzysząca jej w naturze trzmielina. Lubię też sadzić w pobliżu stawu leszczynę, ale nieco dalej od brzegu, gdyż nie lubi ona mieć aż tak bardzo mokrych nóg.
Staw to doskonałe miejsce uprawy jadalnych roślin wodnych. Część z nich znamy doskonale i widzimy w naturze. Zwykle jako pierwszą sadzę strzałkę wodną, której bulwy korzeniowe są jadalne. Jadalna jest oczywiście pałka szerokolistna o której wcześniej wspomniałem, i to jadalne są wszystkie części tej rośliny. Z innych ciekawszych roślin wymienię jeszcze orzechy wodne – zarówno naszą kotewkę, jak i pochodzącą z cieplejszych rejonów ziemi ciborę jadalną. Prawdziwą atrakcją są wodne kasztany, tak cenione w kuchni azjatyckiej, czyli ponikło słodkie, uprawiane u nas jako roślina jednoroczna. No i na koniec roślina, z którą wiążę wielkie nadzieje, ale na razie niespełnione – dziki ryż, tradycyjny pokarm Indian Ameryki Północnej, niezwykle obficie plonująca roślina.
Kolejną funkcją, jaką pełnią rosnące nad stawem rośliny jest wabienie owadów. Chcę, aby nad wodą była ich obfitość, bo stanowić mogą potencjalny pokarm dla mieszkańców stawu i jego okolicy. Tą funkcję pełni wiele wcześniej wymienionych roślin, ale aby uzyskać lepszy efekt, staram się posadzić więcej roślin kwitnących w różnych porach roku. Łączę tą funkcję z dostarczaniem pożytków dla pszczół i innych zapylaczy, co z pozoru może wyglądać dziwnie, jakbym chciał, aby ryby ze stawu jadły pszczoły. Tak się jednak w praktyce nie dzieje, podczas gdy pszczoły zbierają bezpiecznie nektar i pyłek z roślin nad stawem, ryby i ważki żerują na zupełnie innych owadach, czy to przez przypadek wpadających do stawu, czy też wabionych nocą blaskiem światła lampki solarnej zawieszonej nad wodą. Jętki jednodniówki, widelnice i chruściki potrafią roić się w wielkiej ilości i stanowić istotny element w żywieniu ryb.
Wracając jednak do roślin, najwcześniej nad brzegiem stawu zakwitają wierzby i są one pierwszym poważnym pożytkiem dla pszczół, głównie pyłkowym. A później nad stawem już cały sezon coś kwitnie – a to kosaćce, a to kaczeńce, irysy, sadźce konopiaste, wiązówkę błotną, krwawnicę i lubiący wilgoć arcydzięgiel litwor czy jadalny barszcz zwyczajny, aż po będącą bardzo późnym, jesiennym pożytkiem dla pszczół nawłoć pospolitą, znoszącą świetnie i suszę, i wilgoć. Często też na brzegach stawu sadzę krzewy miododajne, na przykład płożące odmiany śnieguliczki i irgi. Tu i tam wysiewam wieloletniego rożnika lub jednoroczną werbesinę, rośliny uwielbiane przez pszczoły. A skoro jesteśmy już przy pokarmie dla zwierząt w stawie i ludzi, to dobrym pomysłem jest posadzić drzewo morwowe tak, aby połowa jego korony zwieszała się nad wodę i mieszkańcy stawu mogli korzystać ze spadających do wody owoców, podczas gdy my będziemy się delektować owocami spadającymi na ląd lub zbieranymi z drzewa. Warto bowiem wiedzieć, że niektóre z ryb hodowanych w stawach, a szczególnie ozdobna odmiana jazia zwana złotą orfą wprost uwielbia owoce.
Jak już wspomniałem pisząc o grążelach i grzybieniach, dla stawu ważny jest cień. Aby go zapewnić, wprowadzam też do stawu rośliny tworzące na powierzchni wody gęsty kożuch, takie jak rzęsa wodna. Dla wielu jest ona utrapieniem, bo zarasta im oczka wodne i stawy, dla mnie jest źródłem świetnej ściółki i materiału na kompost.
Gdy piszę o permakulturze i roślinach, zawsze pojawia się żywokost. I dziś nie będzie inaczej – żywokost uwielbia podmokłe łąki nad brzegami wód, doskonale więc zaaklimatyzuje się również nad naszym stawem. Bardzo często w naturze towarzyszy mu jadalny ostrożeń warzywny, jego więc też sadzę w pobliżu żywokostu.
Ostatnia funkcja, o której wspomnę, to rośliny wiążące azot z powietrza. Wspomnieliśmy już koniczyny, ale teraz chciałbym porozmawiać o drzewach i krzewach. Drzewa z rodziny bobowatych mają taką właśnie zdolność, a dodatkowo są to drzewa o świetlistych koronach i bardzo drobnych liściach, które nawet jeśli trafiają do stawu, to nie zanieczyszczają wody tak jak na przykład grube i bogate w garbniki liście dębu lub klonu czy sosnowe igliwie. Dlatego też, w dosyć dużych odstępach od siebie sadzę na brzegach stawu drzewa bobowate, starając się wybierać takie, które nie rosną zbyt duże, a do nich dodaję krzewy. Amorfa krzewiasta, makia amurska, perełkowiec japoński, karagana syberyjska czy strączyn żółty to tylko niektóre rośliny z szerokiej gamy drzew i krzewów funkcjonalnie przydatnych i pięknie się prezentujących nad stawem. Nie zapominajmy też, że olcha kocha wodę i wiąże azot z powietrza, choć nie jest z rodziny bobowatych. A skoro jesteśmy przy prezencji, spektakularnym widokiem jest wierzba płacząca maczająca końce gałązek w stawie lub szereg brzóz o białych pniach odbijających się w tafli wody jak w lustrze.
Wszystkie wymienione powyżej oraz szereg innych roślin posadzonych przeze mnie stanowią jedynie zaczyn tego, co przyroda ukształtuje na brzegu naturalnego stawu. Obok tego, co człowiek posadzi zawsze bowiem pojawią się tak zwane dzikie rośliny, warto się z każdego nowego gatunku cieszyć i przyglądać się, jak wpisuje się w nasz mały ziemnowodny ekosystem. Sitowie, turzyce, paprocie, trzmieliny, czeremchy, osiki, chmiel … nigdy nie wiesz, co nad Twym stawem wyrośnie, jeżeli tylko pozwolisz.
Jeżeli szukasz dalszych inspiracji, wybierz się nad brzeg naturalnego stawu, starorzecza, bajorka. Popatrz, jak rośliny zajmują nisze na skraju lądu i wody, przyjrzyj się tym, które rosną w wodzie. Zapewniam, że taki spacer może wiele nauczyć, a przy okazji można też zebrać nieco roślin do swojego stawu.
Artykuł powstał dzięki wsparciu udzielonemu za pośrednictwem witryny https://patronite.pl/Permisie
Patroni Artykułu:
Mariusz
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Dziękuję!
Trwa ładowanie...