Miłuj siebie!

Obrazek posta

Niedługo Walentynki! Bukiety róż, czerwone baloniki w kształcie serduszek, „cukier, słodkości i różne śliczności”. Niby Walentynki pokazują temat miłości i związków, ale tak naprawdę tylko utwierdzają nas w naszych szkodliwych stereotypach i nieprawdziwych przekonaniach. Każą nam cierpieć, gdy jesteśmy samotni i zazdrościć tym, którzy są zakochani. A gdyby ten walentynkowy okres w roku rzeczywiście poświęcić na refleksje o miłości? Pomyślmy na przykład: skąd możemy wiedzieć, czy para, która trzyma się za dłonie w kawiarni i patrzy sobie w oczy, nie mierzy się na co dzień z przemocą czy z manipulacją? Ten bukiet kwiatów w jej rękach to może wyraz miłości, a może kolejne przeprosiny za kolejne toksyczne zachowanie? Gdy mówią sobie „tak”, czy rzeczywiście się kochają, czy tylko boją się odrzucenia? Może po prostu ulegają wpływom otoczenia?

Związki mają różne oblicza. I jeżeli chcemy mówić o prawdziwej miłości, to nie mówmy o tej typowo walentynkowej, pełnej motylków i amorków, jakkolwiek przyjemna i urocza by nie była. Może w tym czasie skupmy się na mówieniu o tym, co robić, by rzeczywiście miłość była prawdziwa? By związki były zdrowe, a nie toksyczne? By budować ogólnie zdrowe relacje międzyludzkie?

Zacznijmy od tego, że nikt z nas nie jest czyjąś drugą połówką. Każdy z nas jest całością. Dlatego, żeby tworzyć zdrowe związki, warto zacząć od miłości do samego siebie. Dla mnie nie brzmi to egoistycznie i pusto. Bo wiem, że każda relacja – nie tylko ta miłosna, ale też przyjacielska, koleżeńska czy rodzinna – ma zupełnie inny wymiar, gdy jest oparta na asertywności, wyznaczaniu własnych granic i wzajemnym uszanowaniu potrzeb drugiej osoby.

Żeby do tego dojrzeć, dobrze jest zacząć od poznania swoich potrzeb i wyznaczenia własnych granic. By pokochać siebie, warto wyjść ze świata błędnych przekonań, które przez lata wpajała nam szkoła, nauczyciele, rodzice, religia czy ten abstrakcyjny twór, który dla wygody nazywamy „społeczeństwem”. Jednym z systemów, na których byliśmy wychowani, jest Dziesięć Przykazań, dlatego postanowiłam po prostu przepisać je na nowo i tak powstał mój własny dekalog, który nazwałam „Miłuj siebie”. (Ponieważ opierałam się na oryginalnym dekalogu, przykazania napisałam w rodzaju męskim, ale mój artykuł kierowany jest do wszystkich, bo temat dotyka każdego w równym stopniu.)

1. Nie będziesz stawiał innych bogów nade mną.
1. Nie będziesz stawiał dobra innych nad własne.

„Znowu doprowadziłeś matkę do łez!” „Jak będziesz niegrzeczny, znowu zdenerwujesz tatę!” „Bądź zawsze miły!” Musisz tłumić swoje emocje – smutek, złość, czasem i lęk. Zamiast tego stajesz się ekspertem w odczytywaniu cudzych emocji i reagowaniu na ich własne potrzeby. Umiesz się do nich dostosować. Rezygnujesz z siebie i poświęcasz się, by w zamian zyskać miłość i akceptację. Może i umiałbyś realizować własne potrzeby, ale przecież nawet ich nie znasz. A asertywność i bronienie własnych granic? To tylko czysty egoizm. Przecież wiadomo, że trzeba się dzielić z innymi i lubić wszystkich bez wyjątku... (Tylko dlaczego w związku czujesz, jak tracisz samego siebie i jesteś tylko tłem dla tej drugiej osoby?)

2. Nie mów imienia Boga nadaremno.
2. Nie żyjesz nadaremno.

„Zmarnowałeś mi życie!” „Marnujesz sobie życie!” „Zmarnowałeś pięć lat studiów!” Przecież wiadomo, że życie bez kredytu, męża/żony, trójki dzieci i dobrej pracy na pełen etat to nie jest prawdziwe, poważne życie. Nie po to wychowywali cię rodzice i szkoła, żebyś był jakimś digital nomadem, freelancerem… znajdź sobie normalną, ciężką pracę! I kto to widział żyć „na kocią łapę”? A jeżeli jesteś 30-latką bez męża i dzieci, to już w ogóle twoje życie nie ma sensu i powinnaś być nieszczęśliwa. Spełnianie oczekiwań rodziny i społeczeństwa to twój obowiązek!... (Tylko czemu masz wrażenie, że życie, którym żyjesz, tak bardzo różni się od życia, którym naprawdę chcesz i możesz żyć?)

3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
3. Pamiętaj, abyś każdy dzień żył własnym życiem.

Żeby odnieść w życiu sukces musisz wstawać o piątej, przebiec dziesięć kilometrów, zjeść niskokaloryczne, zdrowe śniadanie, rozpisać sobie plan na cały dzień i trzymać się go co do minuty. Kołcz motywacyjny, którego oglądasz na Youtubie, wie lepiej niż ty, jak powinieneś przeżyć twój własny dzień. I nie pozwoli ci przeżyć po swojemu ani minuty... (Tylko czemu czasem czujesz, że dobry dzień to nie taki, który wykorzystasz w pełni… ale taki, który przeżyjesz po swojemu?)

4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
4. Bądź z ludźmi, którzy chcą twojego dobra.

„Szanuj starszych!” „Słuchaj się nauczycieli!” Bo przecież ludzie nie są równi – wszystko opiera się na hierarchii i podporządkowaniu. Nawet jeśli ktoś narusza twoje granice, manipuluje tobą i ma na ciebie toksyczny wpływ – należy mu się szacunek... (Tylko czemu relacja, w której teraz jesteś, wpędza cię w kompleksy, ogranicza cię i podcina ci skrzydła?)

5. Nie zabijaj.
5. Odcinaj się od tych, którzy zabijają prawdziwego ciebie.

„Jak dostanę jedynkę, mama mnie zabije!” W szkole nigdy nie było wiadomo, jaka odpowiedź jest zła, a jaka dobra. Za jaką zostaniesz wyśmiany, a za jaką pochwalony. Kiedy dostaniesz karę, a kiedy nagrodę. Dlatego lepiej w ogóle nie podejmować decyzji i oddać się pod kontrolę innych, mądrzejszych. Niech oni decydują. Oni przecież wiedzą, co jest dla ciebie lepsze, co masz robić, co czuć i co myśleć... (Ale dlaczego podświadomie wciąż czekasz na dzień, w którym w końcu będziesz mógł zacząć tak po prostu żyć?)

6. Nie cudzołóż.
6. Cielesność jest piękna – naucz się to dostrzegać.

„Prostytutki są takie puste i głupie… aż sobie pójdę obejrzeć jakieś porno”. To wszystko jest takie logiczne! Seks jest święty, a jednocześnie grzeszny. Nie wolno ci publicznie karmić piersią dziecka, bo to gorszące, ale jak dla żartu ktoś cię złapie za cycka, to okej. Na Instagramie dostaniesz bana za nieocenzurowany sutek, a na billboardzie seksowna kobieta swoim dekoltem będzie reklamować serwis samochodowy. Zaakceptuj siebie, ale bez włosów na nogach, bez tych dodatkowych 20 kilogramów i bez żylaków. Masz nie interesować się seksem aż do ślubu, ale od dzieciństwa słuchać seksistowskich tekstów pod swoim adresem. Antykoncepcja, edukacja seksualna i aborcja to zło, ale jak małolata zajdzie w ciążę, to na pewno puszczalska. Ciesz się seksem, ale tylko tym wyidealizowanym, który wygląda tak, jak ten z pornoli... (Ale dlaczego ciągle czujesz, że tracisz coś naturalnego, pięknego i tak po prostu zwyczajnie ludzkiego?)

7. Nie kradnij.
7. Bierz z życia to, co dla ciebie dobre.

Najlepiej jest siedzieć cicho i nie ruszać się z miejsca. Nie próbować nowych rzeczy, bo to wiąże się z ryzykiem popełniania błędów. Po co brać z życia pełnymi garściami, skoro tu, gdzie teraz jesteś, jest bezpiecznie, a świat naokoło pełen jest niebezpieczeństw... (Tylko dlaczego wcale nie potrafisz w sobie stłumić tych wszystkich pasji, marzeń i planów?)

8. Nie mów nieprawdy przeciw bliźniemu swemu.
8. Żyj w prawdzie i w zgodzie z samym sobą.

Wszystko jest odgórnie zaprojektowane. Rodzisz się i na dzień dobry dostajesz spis wszystkich nakazów, zakazów i gotowych odpowiedzi. Wypełnij wszystkie zadania, by po śmierci dostąpić zbawienia... (Tylko dlaczego coraz bardziej czujesz, że jednak nie ze wszystkim się zgadzasz?)

9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
9. Wyznaczaj własne granice i szanuj granice innych.

„Jak to: nie chcesz przytulić się do babci?” „No już, daj buziaka wujkowi!” A potem w związku też trzeba się dostosować i zmienić dla tej drugiej osoby. Musisz robić to, na co nie masz ochoty, żeby w zamian dostać akceptację i miłość. Taka już twoja rola. A kobiety? One to już w ogóle same nie wiedzą, czego chcą, gdy mówią „nie”, a mają na myśli „tak”. (Tylko dlaczego czujesz się winny za każdym razem, gdy chcesz zachować się asertywnie?)

10. Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego.
10. Ciesz się tym, co masz tu i teraz.

„Kim będziesz, jak dorośniesz?” „Ucz się, bo nie dostaniesz żadnej pracy!” Nieustannie rozmyślaj o przyszłości. Zamartwiaj się, obawiaj. Bo co to będzie? A co, jeżeli się nie uda? Co, jeżeli nie osiągniesz tego jednego, wyznaczonego celu? A kiedy kładziesz się spać, nie możesz zasnąć, bo nawiedzają cię myśli o przeszłości… czy źle odezwałeś się wśród znajomych? Chyba palnąłeś głupotę, co za wstyd…! (Tylko czemu idąc na spacer do lasu, widzisz własne myśli, a nie widzisz drzew dookoła?)

Karolina "Szarosen" Plewińska
Mój fanpage: http://facebook.com/szarosen
Instagram: http://instagram.com/szarosen_art
Tu możesz poczytać inne moje teksty: http://patronite.pl/szarosen/posts
Tu możesz wesprzeć moją twórczość: http://patronite.pl/szarosen - dziękuję!!!
Tu możesz kupić plakaty i gadżety z mojej serii "Miłuj siebie": http://szarosen.cupsell.pl/k/miluj-siebie

"miłuj siebie" samoakceptacja ciało miłość

Zobacz również

Moje ciało to mój wróg
„Przed każdym WF-em miałam nadzieję, że umrę”
Terapia? To dla słabych!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...