Mondo cane. Jerzy Jarniewicz. Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2021
O twórczości Jerzego Jarniewicza trudno mówić, nie wspominając o człowieku.
O tłumaczu, czytelniku, jurorze, Stańczyku, profesorze, prozaiku, wagabundzie słowa...
Wymieniam, ale pomijam najistotniejsze.
Otóż Jarniewicz jest zbyt wrażliwy na wiek XXI.
A z drugiej strony jest buldożerem rodzimej kultury.
Nie jest słupem, ale kolumną. A forma pisarska na pewno jest (zdecydowanie) lepsza od jego wpisów na Facebooku (sic!).
Mam marzenie!
Możliwości przyznania podwójnej „Nike” są niewielkie, ale jestem orędownikiem wydania statuetki Maciejowi Płazie za „Golema" oraz Jerzemu Jarniewiczowi za tom „Monde cane”.
Dlaczego!? Te wygibasy, ta muzyka, te obrazki.
Naturszczyk i Mistrz zarazem.
Koniec pieśni. Cześć pieśni. Pora na utwory i poetyckie strzelanie min. Wykrzywienie twarzy...
Wiersz z płaczącą posłanką
W sieci wciąż płacze i tak jeszcze
długo będzie, zdążysz popatrzeć. Czy
poszła z agentem do łóżka, i jak
ją uwodził, że tak szybko uwiódł,
i co w nim widziała, gdy na niego
patrzyła, zanim zaczęła płakać, z girlandą
muszelek na szyi, zgódźmy się:
nie będziemy wiedzieć. Nas jeszcze dla nas
nie było. Twoje imię, jeszcze dla mnie
pod ziemią, zaczynało dopiero kiełkować. Kto
je zasiał? I kto nas potem, jaki agent,
jakich służb specjalnych, na życie i na śmierć
uwiódł, że to, co przyszło na koniec,
na białym prześcieradle zdając się krwią
i nasieniem, było krwią w nasieniu?
Poetycka publicystyka. Charles Bukowski.
Pasuje mi wypowiedź: „Homoseksualiści są delikatni i zła poezja też jest delikatna. Ginsberg odwrócił sytuację, czyniąc homoseksualną poezję silną, prawie że męską poezją, ale w dłuższej perspektywie homo pozostanie homo, a nie poetą”.
To o Allenie Ginsbergu.
Cytat zbędny? Nie! Pozwala bawić się poezją Jarniewicza. Jego bezpośredniość, jego dwuznaczności. Wszystko na odlew…
Kwiaty dla Snowdena
Śniło mi się, że czytam w gazecie,
jaki mam poziom bilirubiny i że biorę
od miesiąca afobam. Tak mi się wczoraj
śniło, a sen to głębokie gardło, nie może
się mylić. I to jeszcze śniłem, że czytam w tej
wczoraj przyśnionej gazecie, jak weszliśmy
w Starbucksie do męskiej kabiny na seks, choć
to było dawno i od tego czasu twój obraz
stracił na ostrości, a ja dałbym sobie
łeb uciąć, że zrobiliśmy to
w Coffeeheaven, co wprawdzie
niewiele w tej historii zmienia, ale
trzymajmy się faktów. Za dnia
też czytam gazety.
Jednakże co tu pisać, skoro: „Eunuch i krytyk z jednej są parafii. Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”.
Mazgaj ze mnie, przepraszam Pana Poetę, jednak muszę:
)Żaden to coming out )!of the closet!)… niezbyt Wielki Ekshibicjonizm. Bo ludzie (niby w tajemnicy) i tak gadają, zwłaszcza gdy niepochlebnie napiszę o ich twórczości. Wtedy wyżywają się „wiedzą tajemną” o człowieku niepoważnym. Jednakże trzymajmy się faktów (wprawdzie niewiele w tej historii To zmienia)...
Jestem biseksualny. Jestem wściekły, ale pogodzony ze swoją chorobą; depresją kliniczną.
Z przeszłością pełną wpadek. Z alkoholizmem, hazardem, lekomanii ciągiem. Z próbami odzyskania śmierci. Z rozbitkami moich Związków.(
@aha; jestem z matki, prababki, praaaabaki Żydem (byłym, chwilowym papistą); dla niektórych to synonim czystego zła, hahaha.
A piszę dlatego, Tylko Dlatego, że mam lekkość w odbiorze osobistym tej poetyckiej PRZESYŁKI... Jest mi łatwiej, bo było mi trudniej.
»A pisane przeze mnie kiedyś (niegdyś) recenzje, pod wpływem, uznaję za szczyny (tak na marginesie).«
Nie ja tu jestem ważny. Skupmy się na słowach dla Snowdena.
Może to on (klon), a może tylko figura reklamowa, retoryczna?!
"W pierwszych dniach czerwca 2013 r. amerykańska gazeta „The Washington Post”2 oraz brytyjski „The Guardian” opisały działający od 2007 r. tajny program wywiadowczy PRISM, powołując się przy tym na dokumenty przekazane przez Edwarda Snowdena, byłego pracownika Centralnej Agencji Wywiadowczej (Central Intelligence Agency, CIA) oraz Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency, NSA). Celem ujawnionego programu było umożliwienie amerykańskim służbom specjalnym dostępu do danych znajdujących się na serwerach dostawców usług internetowych....etc. ...".
(Za Skutki sprawy Edwarda Snowdena dla prywatności danych w cyberprzestrzeni Michał Grzelak, Bezpieczeństwo Narodowe 2015)
Wow...clown ... Nie będę pisał o losach agenta, ale w poezji Jarniewicza jest sprowadzany do parteru. Do jazzu tradycyjnego, plemiennego, istotnych-pierwszych dźwięków. Do opowieści codziennej. Niby zwykłej, ale żarówki (synapsy) się świecą.
Okey. Jarniewicz od lat współpracuje ze światem zewnętrznym na „swoich” zasadach. Jegomość wydłubuje ze zwykłości Tajemnice, Ciąg Niedopowiedzeń.
I jest dla mnie bliźniakiem nie Bukowskiego, ale Piotra Sommera.
Czym mógłby być
Wiersz musi być tym, czym jest.
Nie powinien udawać poematu
ani zastępcy naczelnika powiatu,
ani sklepowej, która ma okres.
Nie powinien wyrażać ducha czasu
ani go nie wyrażać, nie powinien
być dokumentem, ani nim nie być.
(Od czasu do czasu mógłby zapytać.)
Powinien umieć sobie wyobrazić
czym mógłby być, gdyby nie to
czy tamto.
(Licencja „Wolne Lektury, 2013)
Uważam Ten Utwór za jeden z najlepszych, najbardziej przewrotnych, ale i wymagających od Czytelnika roztropności i poczucia humoru.
Tak samo, jak u Jarniewicza. Esy-floresy, zygzaki, łamańce, zawijasy, wykrętasy. Wężykiem
Moim zdaniem. Moim celem nie jest tłumaczyć poezji Jarniewicza, czy Sommera.
Przyświeca mi idea rozwiązania łamigłówki bez względu na sukces.
#obcowanie
W tej sprawie, w tej poezji jest Ogrom Pułapek Tożsamości.
Gdy autor pisze;
"Ktoś podpatrzył: dwa beagle w zbliżeniu na trawie, w kadrze słońce łasi się i merda.
Dwie żywe łyżeczki pod nagim niebem. „Jak my”, słyszę. Nie, już nie my. I nie te łyżeczki” -
- to (zdecydowanie) mruga oczami. Kontrolka silnika pokazuje, że powinniśmy zjechać na bok. Na indywidualne tankowanie. Inscenizacja. Kreacja.
Machinacje...
#komediamęki
Towarzyszeniem można edytować, dokręcić poezję z tomu „Monde cane”.
Wiersze Jarniewicza to „sztuka" ubytków w uzębieniu, skruszonych murali, zamazanych i zakazanych deklaracji.
#Commedia dell’arte
Wiersze Jarniewicza to sztuka noszenia masek karnawałowych. Ale wszyscy wiedzą, kto skrywa się za tekturą, strukturą, fakturą.
Ta jednoznaczność, a zarazem wieloznaczność stwarza wrażenie, jakby coś było, ale nic się jednakże nie wydarzyło.
Obrazki widziane z okna, z ławki, z toalety, z gazety...
Publikacje edukacyjne, redukcja emocji… ewoluowanie...
***
„Tak jak odeszła powieść w odcinkach, znikła z łamów prasy publicystyka wierszowana. Razem z nią przeminęła epoka czasopism satyrycznych i humorystycznych, mimo że inne rodzaje materiałów zapełniających te pisemka, jak felietony, anegdoty i przede wszystkim prace karykaturzystów, odnalazły się w dziennikach i magazynach i mają się dobrze".
(Janusz Dunin, Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi; „Wiersze w prasie: zapomniany gatunek publicystyki”, 2006)
Słowa zapożyczone, które się mają trochę nijak do wszechświata internetu, ale są wzmocnieniem tezy o „gazetowości” twórczości poety... z Łodzi. Co nie oznacza produktu o krótkim terminie ważności, innymi słowy – to relacja na żywo… Codzienna. Ważna. Istotna. Newsowa. Ale nie!przemijająca!
**
Albo to:
Senator w sukience
Szczelina wąska jak Przesmyk Panamski
na mapie, dość jednak szeroka, bym zza drzwi
mógł patrzeć. Więc patrzę: mężczyzna
w sukience, sukienka w kwiatki, czyjaś dłoń
szminkuje mu usta. Uszminkowany, wciąga ścieżkę
śniegu ze szklanego stolika. U sukienki trzepoczą mu
skrzydła, kwiaty jak psie ślepia wpatrują się we mnie,
to fioletowieją, to znowu się złocą. Wiją się kokardki,
wchodzą mi do rękawa, aż ramię nie wytrzymuje
i zaczyna drżeć. I wiem już, że jeszcze nigdy
nie patrzyłem na tak kolorowe widowisko
tak otwartymi oczyma. Polityko, daj patrzeć,
nie płosz kwiatów z sukienki, pod nią dyszy
w przyspieszonym rytmie pierś
mężczyzny, który na ustach ma karmin, a
pod nosem śnieg.
***
„Wielka publicystyka i wehikuły treści".
„Materiał jako wehikuł treści rytuału”.
***
I takie odwołanie:
Zbieżności.
Dlaczego publicystyka Micińskiego?!
„Miciński-publicysta, czy może lepiej: „Miciński publicystyczny”, nieodmiennie mnie fascynuje. Zarówno dla literaturoznawców, jak i mniej obytych teoretycznie i historycznoliteracko czytelników, autor ten na zawsze zapewne pozostanie głównie poetą, następnie dramaturgiem, wreszcie powieściopisarzem. Oczywiście, poza pierwszym elementem dwa pozostałe można dowolnie przestawiać. Jedni cenią najbardziej jego utwory dramatyczne, kunszt formalny i rozmach dzieł przeznaczonych „na teatrum” (choć ich wystawianie nigdy nie należało do najłatwiejszych). Inni faworyzują powieści, znów formalnie awangardowe, mało „powieściowe”, wyprzedzające (lub nietrafiające w) swoje czasy, powieści rozwichrzone, mitopeiczne".
(Marcin Bajko, „Gdziekolwiek być, widzieć i… opisywać. Miciński wojażer-publicysta”, Wydawnictwo PRYMAT, Białystok, 2017)
- Miciński?
- Oszalałem?
- Możliwe!
Na koniec biadolenia (pierdolenia), trochę z amerykańskich żołnierzy słowa.
Bo Jerzy Jarniewicz jest do nich „przyklejony".
W konsekwencji:
Postać Buntownika.
Nonkonformizm, przewrót, rebelia.
To akademickie, wręcz przedszkolne, ale…:
!Beatnicy!
Zawsze i wszędzie u Jarniewicza. Sporo o nich napisał, sporo (za)czerpał i czerpie.
@następstwo:
Kerouac pisał:
„...jeśli wybierzesz się pewnej nocy na spacer podmiejskimi ulicami i mijając dom za domem, zobaczysz, że w każdym z nich znajduje się w jasno oświetlonym salonie mały prostokąt telewizora z niebieskim ekranem, w który wpatruje się cała rodzina, i w każdym domu oglądają prawdopodobnie ten sam show. Nikt nie rozmawia, wszędzie panuje milczenie, jakby telewizor uciszył tych wszystkich ludzi, pozbawiając ich zdolności do życia i myślenia. Wszystkie podmiejskie ulice są o tej porze takie same. Psy szczekają na ciebie, ponieważ idziesz pieszo, zamiast jechać samochodem, jak wszyscy”.
(„Włóczędzy Dharmy”, Wydawnictwo W. A. B, Warszawa 2010)
Jarniewicz show!
...i po królowej…
!!! tudzież „Queen”:
„Puste przestrzenie — po co żyjemy? Opuszczone miejsca — zgaduję, że znamy wynik
Dalej i dalej... Czy ktokolwiek wie, czego poszukujemy?”
10/10
@zdjęcie
Trwa ładowanie...