Bliscy. Annie Ernaux. Przekład Agata Kozak. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
Najnowszy „Liberation” stawia pytanie: - Czy to świat zwariował, czy kultura francuska?
Wątpliwości szaleństwa nie zostają rozwiane, ale Nobel dla Annie Ernaux nie wszystkim przypadł do gustu. Bo w tekście pada nawet taka fraza: „Pechowa Annie Ernaux, która myślała, że dostała Literacką Nagrodę Nobla. W rzeczywistości ten Nobel nie był „prawdziwym” Noblem. Był to głównie „No Nobel”, który nie został przyznany Salmanowi Rushdiemu”.
W kraju nad Wisłą mamy „Bliskich” i nimi się cieszmy!
Po lekturze kolejnej książki Annie Ernaux zastanawiam się czy otwarte pisanie o sobie, o bliskich, jest tylko pamiętnikarstwem czy jednak rozprawą dotyczącą kondycji Innych Ludzi. Jest to o zblazowaniu współczesnego świata (człowieka), który zapomina o wartościach podstawowych.
Przeglądanie się w lustrze przeszłości doprowadza do otwarcia ran. Budzi też tkliwość. Otwiera perspektywy rozmazane. Niczego nie zamyka.
„Lata” podsumowywały dziesięciolecia historii Francji. Europejskich przewrotów. Rodzinnych odwrotów.
„Bliscy” są mocniej skupione na korzeniach. Bo to z nich się wyrasta. Nimi się obrasta. Ta „rodzinność” niejednokrotnie przeraża.
Annie Ernaux podobnie jak Joan Didion, ale i Elizabeth Strout (oraz Patti Smith) z czynności, z okoliczności codziennych tworzy literaturę, którą dobrze się przyswaja, bo szybko staje się „nasza” – „moja” – „twoja”.
To literatura czułości, ale i PRZEJŚCIA. Przeżywanie każdego dnia w obliczu odpowiedzi, a nie tylko pytań.
Nagroda Nobla dla Annie Ernaux zaskoczyła wielu.
Przyznam, że jej „Lata” mnie uwiodły, zatem książkę pochwaliłem. Potem mogłem się chełpić, że doceniłem pisarkę, zanim zrobił to „tłum”. Ale „Bliscy” to rzecz przewrotna. Bo bliźniacze, bo podobne to relacjonowanie „stanu rzeczy”, a jednak autorka odkrywa kolejny raz miękkie podbrzusze.
Nie jest już taka harda jak w „Latach”, bo być nie może. Tym razem mamy (jeszcze) więcej doświadczeń osobistych. Można by nawet rzec, że młodzieńcze pytanie: „dlaczego urodziłam/em się w tej rodzinie?” jest tutaj rozkładane na łopatki, na czynniki pierwsze.
Zresztą jest to tak reklamowane: - „Czy da się uciec od swojego pochodzenia? Jak pragnienie awansu społecznego wpływa na kolejne pokolenia? I czy nasze życie mogą kształtować ci, którzy odeszli, zanim się urodziliśmy?”.
Muszę przywołać „te” słowa, bo przeczytane kiedyś, teraz wracają bumerangiem.
Autor: Jerzy Nikitorowicz:
„Pluralizacja systemów wartości, postaw oraz zachowań kulturowych prowadzi do zwiększenia zakresu akceptowanej ich różnorodności, jednocześnie rodząc napięcia egzystencjalne wzbudzane koniecznością dokonywania wyborów, świadomością nieoczywistości, czy nawet wywołanej tym stanem dekompozycji istniejących form życia społecznego. Wielość konwencji i nieokreśloność kodów komunikacyjnych wymaga ustawicznego negocjowania swoich znaczeń, wywołuje potrzebę nabywania nowego typu kompetencji komunikacyjnych”.
I dalej:
„Dezorientacja kulturowa jest także wynikiem rozłamu międzypokoleniowego i braku przewodników, jak też wynikiem rywalizacji międzypokoleniowej. Nieprzystawalność idei i wartości pokoleniowych może prowadzić do samounicestwienia kultury, gdyż jej trwanie uwarunkowane jest międzygeneracyjnym przekazem wzorów zachowań w obrębie grupy”.
Mama. Ojciec. Babka. Dziadek. I ich rodzice, a potem głębiej do przodu i w tył. I jak „ja” w tym się odnajduje i dlaczego się w tym znalazłem?
Dlaczego „ja” muszę uciekać i wracać. Moje dzieci miały żyć „nieobciążone”, a wciąż „wszyscy” jesteśmy wciągani w „wiry”.
„Wczoraj” trzyma za mordę „dzisiaj”, a tym bardziej „jutro”.
Tablice informacyjne naszego życia to wyświetlacze nowoczesnych smartfonów.
Annie Ernaux mówi o sobie, a tak naprawdę opowiada historię każdego z nas.
Nie można przeczytać tej książki i nie zastanawiać się nad psychologiczną genealogią własnej rodziny. Wtedy telefon należy odłożyć na bok lub użyć go NAPRAWDĘ.
Zadzwonić, spytać, dopytać, posłuchać. Usłyszeć Innego.
Nikt – będący przy zdrowych zmysłach – nie potrafi uwolnić się od „dziecka”, które nosimy w sobie nawet na starość.
A wydawca pisze tak:
Wokół tych pytań krążą rozważania noblistki Annie Ernaux w trzech autobiograficznych prozach składających się na zbiór Bliscy. Zbierając słowa, gesty i wydarzenia z życia ojca, matki i siostry, rekonstruuje ich losy i odbija je w lustrze własnych doświadczeń. Opowiada o ojcu, który w dzieciństwie, zamiast chodzić do szkoły, musiał pomagać w żniwach, a w dorosłości zajął miejsce wśród ludzi prostych i milczących. O matce pełnej gwałtowności i dumy, marzącej o pozycji, „dorobieniu się” i szacunku otoczenia. O przedwcześnie zmarłej siostrze, której odejście rzuciło długi cień na relacje rodzinne i zdefiniowało życie Ernaux. Ta, niczym archiwistka pamięci, opisuje dziedzictwo swoich najbliższych, łącząc kobietę, którą jest teraz, z dzieckiem, którym była w przeszłości.
I choć twierdzi, że beznamiętna opowieść przychodzi jej naturalnie, opisane przez nią brzemię pamięci porusza czytelnika do głębi.
„Bliscy” to tytuł oddający sedno tej książki. Prozy składającej się z nowel Miejsce (La Place), Pewna kobieta (Une Femme), Druga córka (L'Autre fille).
Jeśli w jakimś momencie tej narracji jest zmyślenie, nadwyrężenie faktów, to czytelnik nie ma prawa się zorientować, kiedy te „kłamstwa” się zadziały. Bo pisarka pisze całą sobą, od siebie, za siebie i tylko leciutko przed siebie.
Otwarte albumy ze zdjęciami od zawsze stanowiły niezły punkt wyjścia do opisywania siebie i innych, bliskich, ale i „wrogich”. Francuska pisarka tym razem do zdjęć sięga rzadziej, ale czy jej całe pisarstwo nie jest wielkoformatowym kolażem złożonym z kadrów, z selfie?
Esej o potrzebie życia w stadzie!
Opowieść o kryzysach, o buncie, o rozłące, o zmyśleniach i rozmyślaniach. A gdzieś z boku nasze zawołanie: „Czucie i wiara silniej mówi do mnie / Niż mędrca szkiełko i oko”…
We Francji po przyznaniu pisarce Nobla pisano tak:
„Annie Ernaux jest siedemnastą kobietą, która zdobyła Literacką Nagrodę Nobla, i szesnastą francuską laureatką od czasu ustanowienia słynnych nagród w 1901 roku. Poprzez zasadniczo autobiograficzną pracę Annie Ernaux stworzyła niezwykłą radiografię intymności kobiety, która ewoluowała wraz ze wstrząsami społeczeństwa francuskiego od okresu powojennego.
Ta profesor literatury na Uniwersytecie Cergy-Pontoise napisała około dwudziestu opowiadań, w których analizuje ciężar dominacji klasowej i miłosnej namiętności, dwa tematy, które wyznaczyły jej drogę jako kobiety rozdartej przez popularne pochodzenie.
Wśród nich są w szczególności „Puste szafki” (1974), „La Place” (1982) czy „Lata” (2008) czy ostatnio „Pamięć o dziewczynach” (2018)”.
Czekam na kolejne nowele Annie Ernaux.
8/10
Trwa ładowanie...