„Jak kochać własną córkę” – Hila Blum. Przekład Agnieszka Podpora. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023.
8,5/10
Trafiony – zatopiony. Książka do przeżywania, do przeglądania się.
Widokówki, pocztówki. Klasery ze znaczkami. Portfolio biletów lotniczych. Ogólne podglądactwo, oglądactwo i wypatrywanie. Rozglądanie się.
Proszę rodziców; to jest naprawdę dobra powieść. Podkreślam i powtarzam: - to nie jest poradnik. To nie ten dział w księgarni czy bibliotece.
To resort beletrystyczny.
Strona 188: […] Rodzi się dziecko i nie ma jak tego cofnąć. Nie da się wymazać dziecka, zostanie już na całe życie.
Patrząc analogicznie i jednocześnie parafrazując . Zostajesz rodzicem i ma odwrotu. Nie można przestać być ojcem lub matką.
Na pewno?
W momencie, w którym publicznie stawiam siebie na widoku z mantrą na ustach – „Jak kochać własne dzieci”, czytam doskonałe (w sposobie napisania) „Jak kochać własną córkę”.
Żadnych znaków zapytania. Same stwierdzenia, dopełnienia i mowa zależna.
Gdy, nie pierwszy raz, w sposób ekshibicjonistyczny piszę o swoim rodzicielstwie, dostaje od literatury tak wiele podpowiedzi, poszlak.
I nie jest to literatura faktu.
To betoniarka, do której wlewamy wodę, sypiemy piasek, przygotowując masę do formowania lepszych lub gorszych formułek.
Książki wybierają mnie ostatnio z siłą tsunami. Dziecięca ekspiacja świdruje i wiruje, wariuje.
Czytałem teraz mnóstwo dobrej poezji, niezłych opowiadań, bardzo przejmującej prozy. Zrobię Wam mały bryk, a potem osądźcie, czy czytanie literatury nie jest pozbawione magii?!
Teksty z TY.TU.Ł-u to jedno, ale obok rzeczy mają się tak:
Śmierć matki, rozegranie, rozpłaszczanie się syna - „Jeśli zachowasz pamięć o grzechu” – Andrea Bajani. Przekład: Tomasz Kwiecień. Wydawnictwo Drzazgi, Okoniny, 2023.
Kupczenie dziećmi z sierocińca, a obok sowieckie połajanki, a w tle Ukraina, mimo że Mołdawia - „Szklany ogród” - Tatiana Țîbuleac. Tłumaczenie: Kazimierz Jurczak.
Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2023. Oficyna Noir Sur Blanc, Warszawa 2023.
Cytat: „Blasfemia. Żaden tam blask nieba, a i tak kapłan kurdupel oniemiał. W Polsce kościół nie ma już prawa bytu, odkąd tak łaskawie patrzy na prawa bandytów”.
Czy to jest felieton, pamflet? Nie! To jest literatura „tu i teraz”. To z Łukasza Kamińskiego z książki „3”.
To nie wszystko:
„czym się żywi ziemia i martwi” należy czytać, bo:
- Autorka potrafi żonglować słowami.
- Jest bezwzględna w popisie smutku do szpiku kości. W rozpiciu smutku.
- Martyna Pankiewicz nie robi niczego dla poklasku. Opisuje świat zastany, obdarty z ciała; do kości, do ości, do szpiku. Krwi, już brakuje - „czym się żywi ziemia i martwi”, Martyna Pankiewicz. Wydawnictwo Papierwdole, Wrocław 2023
***
Hila Blum kupiła mnie, by chwilę potem pozbyć się mnie na wyprzedaży garażowej. Jej pisanie jest takie lepkie, takie „infantylne”, takie rodzicielskie. Tylko problem w tym, że opisując zażyłość z córką, która (długo) potem znika na bardzo długo, pojawia się w chwili, gdy umiera tata.
Córka, schowana ze swoją nową rodziną przed matką, pewnie babką. Na pewno troskliwością ponad miarę.
I jeszcze jedno Hila Blum ma jedynaczkę. Tutaj dzieli nas sporo, bo mam trzy córki i syna.
Chcę być blisko, bliżej najmłodszych dzieci. Joela, bohaterka Blum chce być bliżej „czegokolwiek” związanego z życiem córki, dlatego śledzi wnuczki. Robi to fizycznie i wirtualnie. Czyni to całą sobą.
Chcę więcej i więcej. Ale w jej chciejstwie jest sporo cierpienia, bo katuje się, przeglądając zdjęcia z udziałem męża swojej córki. On jest. Są najmłodsze, ale córki nawet cienia, nawet mgnienia.
***
Strona 293: „Gdy okno choroby się otworzy, nie można już go zamknąć. Nie naprawdę i nie do końca. Uczymy się to ukrywać – co jest istota pracy choroby”.
Tylko, czy choroba to miłość, rak, uwiązanie, przywiązanie, rozdzielenie? Co jest chorobą i czy lepsza od farmakologi nie jest rozmowa?
A jeśli stoi przed nami ściana milczenia, ścina płaczu, ściana, której głową nie przebijesz?
***
Relacje Ojciec -syn. Matka – córka. I ciągnące się konstelacje. Nie ma dobrej prozy bez pisania o rodzicielstwie, a także o byciu złym lub „dobrawym” dzieckiem.
Relacje (jakiekolwiek, nawet kota i jego pana narkomana) podlegają spłaszczaniu. Aby zaciekawiły, muszą mieć (w sobie) sposób. Aspirowanie do pisania moralitetów, to jakby potrzeba, którą nosi w sonie każdy z nas.
Jednakże pisarstwo może być wysokiej próby, wtedy czujemy jej oddziaływanie na synapsy, na neurony.
Ale powstaje też tak wiele grafomańskiej gałęzi przemysłu literackiego, że łatwo dać się nabrać.
***
Hila Blum (ur. 1969) – izraelska pisarka i redaktorka. Mieszkała na Hawajach, w Paryżu i Nowym Jorku. Studiowała literaturę angielską na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Służyła w Siłach Obronnych Izraela jako reporterka pisma „Ba-Machane”. Karierę zawodową zaczynała jako dziennikarka, przez niemal dwadzieścia lat pracowała jako redaktorka w izraelskim wydawnictwie Kinneret Zmora-Bitan. Zadebiutowała w 2011 roku powieścią Odwiedziny. Za drugą książkę Jak kochać własną córkę otrzymała prestiżową izraelską Nagrodę Sapira. Mieszka i pracuje w Jerozolimie.
***
Tytuł ma rdzeń: „jak”. Ale nic z tego. Nie ma odpowiedzi, nawet podpowiedzi są słabo dokumentowane. Bo miłość to miliard czynności. To jest narracja o funkcjach. To jest fabuła o manewrach. Poligon, w którym biorą udział mali i duzi. Strzelaniny min. Armatnie grymasy. Pole minowe wykrzywień i skrzywień twarzy, dłoni, skrętu szyi… Cały ciąg zdarzeń i wydarzeń.
A wiecie, kiedy jest najgorzej: - Kiedy komuś zależy!
A wiecie, kiedy jest kiepsko: - Kiedy trwa siłowanie się na uczucia. Nie wszyscy chcą brać udziału w tych zawodach.
***
O Tym Też Jest Ta Książka:
„Akceptować wszystkie emocje córki, a przede wszystkim pozwalać jej na odczuwanie i wyrażanie złości. Najbardziej szkodliwe dla zdrowia emocjonalnego Twojej córki jest powiedzenie, że „złość piękności szkodzi”. Zarówno Ty, jak i Twoja córka macie prawo do przeżywania złości, irytacji, a Twoja rola polega na tym, żeby nauczyć ją, jak może sobie poradzić z tymi emocjami bez ranienia siebie i innych. Złość, podobnie jak i inne emocje, jest potrzebna. Kiedy ją odczuwam, to znaczy, że zostały naruszone nasze granice i najzdrowszą reakcją jest złoszczenie się”.
***
Hila Blum pisze fragmentami. Z tych kawałków czytelnik składa całość, tylko że jest to niezłe oszustwo. Bo „całości” tutaj i w żadnej innej rodzinie, nie ma. Zawsze coś umyka, coś się rozmiękcza, sporo rzeczy robaczywieje.
***
Strony 166/7:
„Powiedziałam Meirowi: Gdy będę miała córkę, będzie umiała powiedzieć »tak«. Nie tego się obawiam. Boję się, że nie będzie umiała powiedzieć „nie”. Tego właśnie trzeba nauczyć dziewczynki, ja ją tego nauczę. A Meir na to, że teraz jest zupełnie inaczej, świat jest inny. Twoja córka będzie wzrastać w nowej rzeczywistości, której ani ty, ani ja nie potrafimy sobie wyobrazić […]”.
***
„Jak kochać własną córkę” nawet przez moment nie odbierałem jako instrukcję obsługi. A jednak bardzo chciałbym, wiedzieć jak wreszcie zacząć od mniejszej serii błędów w wychowaniu moich dzieci.
Trwa ładowanie...