"(...) Ostatni album Mery Spolsky to płyta fenomenalnie żenująca i zła. Paździerz deluxe. Kiedyś interesująca artystka, dzisiaj serwująca niesamowitą grafomanię, słowną spierdolinę ubraną w fajerwerki bitów. "Erotik Era" to utwory i teksty przaśne, miałkie, przedstawiające kobiecy orgazm i seksualne potrzeby z perspektywy polskiej Wilmy Flinstone, która dopiero co wyszła z jaskini i ma mokro na widok banana (...)".